Zwariowani Millerowie
Data premiery w Polsce: 15 sierpnia 2013Millerowie pozytywnie zaskakują i pokazują nam, że komedia oparta na dobrej obsadzie i przyzwoitym poziomie humoru potrafi rozbawić i wprawić w pozytywny nastrój.
Millerowie pozytywnie zaskakują i pokazują nam, że komedia oparta na dobrej obsadzie i przyzwoitym poziomie humoru potrafi rozbawić i wprawić w pozytywny nastrój.
Współczesne amerykańskie komedie nie mają się najlepiej. W przeważającej części są one oparte na kloacznym humorze, który nie oferuje nic poza wulgaryzmami, puszczaniem bąków, wymiotowaniem czy żartami bazującymi na seksie i genitaliach. Może po prostu taki humor do mnie nie trafia. Z tego też powodu bardzo rzadko śmieję się w kinie w dzisiejszych czasach. Jeśli znajdę choćby jeden film rocznie, który potrafi rozbawić, uważam to za sukces. Millerowie są właśnie takim filmem.
Historia przygotowana na tę komedię jest prosta i banalna; nie oferuje żadnych zwrotów akcji czy zaskoczeń. Wszystkiego możemy domyśleć się bez większego problemu już po obejrzeniu zwiastuna czy nawet po przeczytaniu opisu. Jednym z głównych powodów tej sytuacji jest wyraźnie wykorzystanie oklepanego schematu. I tutaj brawa dla twórców filmu, bo klucz do sukcesu Millerów leży w tym, że biorą ten schemat i realizują go w sposób efektywny.
Nie jest istotne tutaj, że scenariusz jest prosty, a fabuła przewidywalna - liczą się postacie, które dostarczają wiele śmiechu. Ogromna w tym zasługa obsady, która wspaniale ze sobą współgra. Jason Sudeikis, Jennifer Aniston, Will Poufer oraz Emma Roberts tworzą zwariowaną rodzinkę Millerów, potrafiącą rozśmieszyć w najmniej oczekiwanym momencie. Pomiędzy całą czwórką istnieje chemia i da się odczuć, że aktorzy również świetnie bawili się na planie. Takie coś przekłada się na komediowy efekt w kinie. Z powodzeniem wtórują im znani z seriali komicy Nick Offerman oraz Kathryn Hahn. Mają swoje momenty, które potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Humor nie schodzi poniżej ustalonego poziomu i nie próbuje nas rozbawiać kloacznymi żartami. Wprawdzie jest on bez wątpienia prosty, ale niezwykle skuteczny.
Na serialowców czekają dwie bardzo ważne rzeczy. Po pierwsze, po filmie dostaniemy szereg gagów i wpadek z planu, które również są zabawne. Ostatni z nich jest ściśle związany z serialem Przyjaciele, więc warto poczekać tę chwilę i je obejrzeć. Po drugie, jedną z mniejszych ról gra Molly C. Quinn z serialu Castle. Urokliwa aktorka zapewnia kilka wesołych momentów.
Millerowie to dla mnie ogromne zaskoczenie. Być może straciłem już wiarę w amerykańskie komedie i idąc do kina z góry zakładam, że znowu dostanę to samo nieśmieszne "coś". Twórcy wyprowadzili mnie z błędu, tworząc prosty i pełen śmiechu film, do którego na pewno niejednokrotnie będę wracać. I wbrew temu, co piszą zagraniczni krytycy, zupełnie nieistotne jest, że Jennifer Aniston nie jest przekonująca w roli striptizerki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat