Zwerbowany: sezon 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 16 grudnia 2022Zwerbowany zaskakuje w 2. sezonie. Tego się nie spodziewałem po tym serialu.
Zwerbowany zaskakuje w 2. sezonie. Tego się nie spodziewałem po tym serialu.
Pisałem w recenzji pierwszego sezonu serialu Zwerbowany, jak twórca Alexi Hawley nie potrafił wykorzystać potencjału, pogłębić określonych wątków i uchwycić swojego specyficznego stylu, który przekłada się na opowiadanie z humorem o poważnych tematach. Być może dlatego niewiele spodziewałem się po drugim sezonie, ale i tak zostałem pozytywnie zaskoczony. Twórca wykazał się szokującym wręcz wyciąganiem dobrych wniosków z własnych błędów, czego efektem jest sezon pod każdym względem lepszy od poprzednika.
Hawley ma jednak zawsze jeden problem: potrafi wymyślić dobry cliffhanger; tutaj mieliśmy śmierć Max z ręki Niczki i zagrożenie życia Owena i koniec. Twórca jednak nigdy nie potrafi wykorzystać potencjału danego pomysłu i początek premierowego odcinka jest tego kolejnym dowodem. Max nie żyje, brak jakichś pogłębionych emocji, że pozbyto się ważnej w pierwszym sezonie postaci, a cała sytuacja nie ma za bardzo napięcia, bo zanim można je zbudować, problem zostaje szybko rozwiązany.
Niektórzy na pewno zarzucą twórcy powtarzalność, ponieważ fundamentem fabuły w pierwszym sezonie była osoba szantażująca CIA i w drugim... jest dokładnie to samo. Tym razem jest to agent koreańskich służb wywiadowczych, który ma określone, dobrze przedstawione i pogłębione motywacje, wiec poza samym faktem szantażu cała fabuła idzie w zupełnie innym kierunku. Scenarzyści pod dowództwem Hawleya potrafią zaskakująco dobrze rozpisać tę historię na te sześć odcinków, ponieważ mamy doskonałe tempo, zaskakująco dużo akcji i emocji, a przede wszystkim brak dłużyzn. To, co nie grało w pierwszym sezonie pod kątem prowadzenia historii, tutaj jest nieobecne. Opowieść jest wartka, angażująca, a określone problemy, które pojawiają się z odcinka na odcinek, dostarczają emocji i budzą zainteresowanie. Trudno oderwać się od tego sezonu, a kolejne odcinki ogląda się z niesłabnącą przyjemnością. Tak znaczącej poprawy w konstrukcji sezonu i pozbawienia go rzeczy niepotrzebnych (romanse z pierwszej serii...) lub nudnych nie widziałem od bardzo dawna. Cały czas dzieje się dużo i nie ma chwili, by złapać oddech. A tym razem Hawley nie zapomina o swoim podejściu do poczuciu humoru, które sprawia, że tym razem Zwerbowany nie jest tak nadęty i to powietrze jest umiejętnie z tego balonika spuszczane, bez utraty powagi sytuacji.
Cieszy też fakt zminimalizowania jednej z największych wad pierwszego sezonu, czyli współlokatorów Owena. Mają oni mały wątek, który tym razem wypada o wiele lepiej w powiązaniu z główną historią. Nie mamy absurdalnego naciągania wydarzeń do konceptu jak w finale poprzedniej serii, przez co te wydarzenia i decyzje, które Owen podejmuje, mogą się jak najbardziej podobać. Jest to wiarygodne i niegłupie.
Teraz nawet te poważniejsze tematy mają więcej sensu i nie są prowadzone po macoszemu. Drugi sezon serialu Zwerbowany pokazuje dosadnie cenę, jaką trzeba zapłacić za pracę w agencji szpiegowskiej. Obrazowane jest to nie tylko przez decyzje innych postaci, ale też przez pryzmat Owena i kolejnych problemów, z jakimi się zmaga. Na jego przykładzie tym razem to wybrzmiewa zaskakująco dobrze, ponieważ obserwujemy pewnego rodzaju moralny upadek sympatycznego bohatera, który za wszelką cenę nie chcę stracić swojego człowieczeństwa. To i tak jest ciągłe zagrożenie, ponieważ w tym sezonie jego walka o przetrwanie jest o wiele trudniejsza i kosztowna emocjonalnie. To przez cały sezon staje się zaskakująco udanym wątkiem, który w sposób prosty, ale skuteczny, stara się pogłębić skalę wydarzeń.
Owen nadal jest najmocniejszym punktem programu, a Noah Centineo jego największą zaletą. Tym razem nie tylko działają jego naturalne cechy jak charyzma i urok osobisty, ale przed aktorem stanęły większe wyzwania fizyczne i emocjonalne. To sprawiło, że ten bohater, zwany przez wszystkich siewcą zniszczenia i chaosu, staje się jeszcze ciekawszy, a jego dążenie do zrobienia czegoś słusznego wysokim kosztem staje się dziwnie wręcz wiarygodne i autentycznie interesujące. Lepiej podkreślono fakt, że w dużej mierze Owen zachowuje się jak niedoświadczony głupiec, co wszyscy wokół podkreślają, więc jego błędne decyzje i zachowania mają tutaj więcej sensu niż w pierwszej serii. Specyfika postaci została ukształtowana, a twórcy świadomie wykorzystują jego wady i zalety z pożytkiem dla jakości serialu.
Kuriozalny jest wątek polski, ponieważ jeden z bohaterów trafia do placówki w Warszawie, więc mamy kilka scen teoretycznie osadzonych w naszym kraju. Podkreślam słowo „teoretycznie”, ponieważ aż nadto wyraźnie widzimy, że lokacje nie mają absolutnie żadnego związku z Polską, a noga twórców tutaj nie postała. Ba, nawet ich rozpoznanie polskiej rzeczywistości musiało odbyć się na teoretyzowaniu bez użytku choćby wyszukiwarki Google'a, czego efektem jest absurdalny wygląd dworca kolejowego i peronów w Warszawie ze srebrnymi pociągami, które wyglądają jak te starsze amerykańskie. Nie jest to jakiś istotny wątek, ale oglądając te sceny, trudno nie zaśmiać się z tego, jak źle to wygląda, ponieważ twórcy nie odrobili pracy domowej. Jest również muzyczny akcent: w scenie akcji Niczki w tle leci utwór Hipnoza Nikosia.
To co najbardziej pozytywnie zaskakuje w drugim sezonie serialu Zwerbowany to duża dawka akcji. Co chwilę się coś dzieje; pościgi, walki, strzelaniny i inne sceny, które realizacyjnie stoją na solidnym poziomie i dostarczają potrzebnych wrażeń. Szczególnie może podobać się Maddie Hasson w roli Niczki, która staje się aniołem zniszczenia, zwyciężającym swoich wrogów ku satysfakcji widzów. Twórcy w tym aspekcie mają też świadomość, że wszystko ma swój cel i te sceny walk nie są tylko ładne dla oka, ale mają znaczenie. Zwłaszcza pewna walka na noże oferuje zaskakującą satysfakcję, której jako widz nawet nie oczekiwałem, że jest w tym danym momencie potrzebna. Ten aspekt Zwerbowanego jest gigantyczną wręcz poprawą jakości w stosunku do pierwszego sezonu.
Drugi sezon serialu Zwerbowany to dobra, wciągająca rozrywka, która przez pryzmat sześciu odcinków dostarcza wrażeń, emocji i nie ma mowy o nudzie. Czasem Hawley jednak wprowadza za duże uproszczenia, by ułatwić życie bohaterom lub ich nie zabić, co szczególnie jest widoczne w finale, więc siłą rzeczy nie da się dać temu serialowi najwyższej oceny. Niedociągnięcia nie zmieniają prostego faktu: ten sezon jest naprawdę dobry i lepszy od pierwszego. Warto obejrzeć.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1949, kończy 76 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1955, kończy 70 lat