Zwycięskie przyłożenie - recenzja miniserialu
Zwycięskie przyłożenie to nowy koreański miniserial Netflixa, który powinien być samograjem. Historia „od zera do bohatera” w postaci rugbystów i zhańbionego trenera zapowiadała się obiecująco, jednak efekt pozostawia wiele do życzenia.

Zwycięskie przyłożenie nie jest serialem dla widzów, którzy lubią Squid Game i inne wysokobudżetowe hity. To produkcja, która – jak wiele koreańskich dram (tak potocznie nazywa się ich seriale) – przypomina słabą operę mydlaną lub telenowelę w stylu Mody na sukces. W odróżnieniu od wielu produkcji Netflixa ten serial ma nadmiar charakterystycznych elementów z tego gatunku: podkręcone emocje, melodramatyczne i łzawe sceny, długie pauzy, trwające wieczność spojrzenia, dziwaczne wątki oraz twisty, których wydźwięk jest wyolbrzymiany do skrajności. To sprawia, że niektórzy widzowie odbiją się od ekranu. W wielu koreańskich serialach takie motywy wcale nie są wadą, ale w tym przypadku stanowią jeden z głównych problemów.
Problemem jest też historia. Twórcy obiecują wątek licealnej drużyny rugbistów, która mimo talentu radzi sobie fatalnie. Jej jedyną nadzieją staje się zhańbiony zawodnik. Trenerem zostaje gwiazdor rugby, który zakończył karierę po dopingowym skandalu. To powinien być samograj, ale twórcy nie byli zainteresowani tym wątkiem. On przewija się przez cały serial, ale gdzieś na drugim planie: ckliwe i przeciągane melodramatyczne wątki przytłaczają go i nie pozwalają mu wybrzmieć. W pewnym momencie twórcy traktują rugbistów po macoszemu, kierując uwagę na problemy trenera i jego niespełnioną miłość, przez co całość traci sens. Ten wątek schodzi na dalszy plan, co wpływa na jakość.
Kuriozalne jest to, że w pewnym momencie uwaga zostaje przeniesiona na trenerkę i zawodniczki strzelectwa. Teoretycznie odcinki trwają ponad godzinę, jak to w koreańskich serialach bywa, ale widać, że twórcy nagle zmienili koncepcję i poświęcają potrzebny czas na rozwój innego wątku, przez co jego wydźwięk traci na znaczeniu. Poruszane są tematy, które w obliczu przekombinowanych pomysłów rodem z opery mydlanej stają się absurdalne i nie spełniają swoich fabularnych celów. Zbyt dużo tu ckliwości i pustego melodramatyzmu kosztem emocji i dobrego pomysłu na serial.
A najgorsze w tym jest to, że trudno komukolwiek kibicować. Główne postacie podejmują tak niedorzeczne decyzje dla podkręcenia dramaturgii, że wszystko staje się frustrujące i nieprzyjemne. Wątki trenera rugby i trenerki strzelectwa, którzy kiedyś byli parą, są cały czas w centrum, ale przesycono je motywami przekraczającymi granice rozsądku i wiarygodności. Zwłaszcza że jednym z elementów fabuły jest misterne knucie wicedyrektora szkoły i jego popleczników, by wywalić zhańbionego mężczyznę z pracy. Zrobiono to w tak nieprzemyślany sposób, że wywołuje uczucie zażenowania. Intryga musi mieć sens, a twórcy podkręcili ją do przesady. Jedynym plusem jest to, że na końcu pojawia się satysfakcja z finalizacji tych pomysłów.
Ten serial przypomina mi telenowele i opery mydlane. Nie zliczę momentów, w których powiedziałem: „Ale to głupie!”, ale jednocześnie czerpałem dziwną przyjemność z tego festiwalu absurdów. Takie produkcje wychodzą trochę poza racjonalne myślenie. Niektórzy widzowie uznają je za guilty pleasure i czerpią z nich przyjemność, choć lubią też oglądać poważne i doceniane dzieła. W jakimś stopniu Zwycięskie przyłożenie działa podobnie, ale nie mogę zaliczyć go do udanych. Nie polecam. Granica dobrego smaku zbyt często była przekraczana.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1949, kończy 76 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1970, kończy 55 lat

