W wyniku rodzinnej tragedii 30-letni Mark Nicholas powraca do miasta, w którym się wychował, ale po 10 latach nieobecności powrót do domu jest trudniejszy, niż kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić. W mieście rządzi wpływowy burmistrz, a Mark ma klaustrofobiczne poczucie, że wszyscy znają go na wylot. Odnajduje swoich szkolnych przyjaciół oraz młodzieńczą miłość i musi się zdecydować, czy znowu wyjechać, czy jednak zostać w mieście na stałe.
Premiera (Świat):
5 grudnia 2012Czas trwania:
60 min.Gatunek:
Dramat
Najnowsza recenzja redakcji
Oś fabularna opierała się na samobójstwie Nicholasów, w które od samego początku nie wierzył ich syn, Mark. Odnoszę nieodparte wrażenie, że gdyby nie jego upór i determinacja, nigdy nie dowiedzielibyśmy się prawdy o ich śmierci. Z jednej strony widzimy, do czego zdolny jest nasz bohater w imię miłości do rodziców, a z drugiej, jak miłość rodzicielska jest w stanie sprowokować jednostkę do popełnienia morderstwa. W obu przypadkach ich działania są w pełni umotywowane.
Był to niewątpliwie bardzo emocjonalny finał. Choć, jak w prawdziwym życiu, początki zawsze bywają trudne, to tutaj koniec końców dostajemy happy end wszech czasów. I wcale nie byłam o to zła na scenarzystów, bowiem tak wciągnęły mnie historie bohaterów, że po cichu liczyłam na to, iż los nie może być dla każdego z nich aż tak okrutny. Czasami człowiek ma po prostu ochotę popatrzeć na ładne obrazki, idealnie wręcz wyważone, z odrobiną słodyczy, ale nie przesadną. Niekontrolowany odruch wymiotny jest w tym wypadku niewskazany.
Twórcy praktycznie do ostatniej minuty trzymają nas w niepewności - kto zabił i dlaczego? Dostajemy nowe poszlaki, pojawiają się kolejne wątki związane z samobójstwem i odkrywamy nowe tajemnice, towarzyszące mieszkańcom przez lata - ale ma to tylko na celu zmylić widza. Rozwiązanie całej sprawy jest dużo bardziej pokrętne i intrygujące, niż mogłoby się wydawać, choć niektórzy mogą je uznać za banalne. Każdy ma jednak prawo do swojego zdania; ja byłam oczarowana i zaskoczona jednocześnie.
Ujął mnie również niepowtarzalny klimat serii. Nieustannie wrażenie osaczenia towarzyszyło mi przez cały odcinek. Do tego twórcy idealnie pokazali hierarchię, jaka panuje w małych miasteczkach – są ludzie, którzy coś znaczą, i są tacy, którzy są nikim. Wielce to wszystko było niepokojące.
The Town zarzucić mogę jedynie to, iż liczy tylko trzy odcinki. Chętnie zobaczyłabym, jak ewoluowały relacje Marka i Jodie albo czy związek jego i Alice ma w ogóle rację bytu, ale tego pewnie już nigdy się nie dowiemy. Jest to na pewno idealna propozycja dla każdego, kto uwielbia klimaty rodem z filmów Lyncha i ma ochotę przez chwilę poczuć duszną atmosferę małego miasteczka z historią o prawdziwej miłości w tle.