

Na początku marca tego roku, Johnny Depp złożył pozew do sądu przeciwko swojej byłej żonie, Amber Heard. Przypomnijmy, że aktorzy byli małżeństwem w latach 2015-2016. W czasie trwania ich związku, Heard oskarżyła męża o przemoc i wniosła o rozwód. I choć rozeszli się w zgodzie, a Heard zdecydowała się wycofać swoje oskarżenia, po kilku latach aktor domaga się odszkodowania za zniesławienie. Jego zdaniem, była żona wymyśliła całą historię o molestowaniu tylko po to, by zapewnić sobie trampolinę do wielkiej kariery - on sam natomiast do teraz musi mierzyć się z konsekwencjami jej działań, ponieważ w dalszym ciągu unosi się wokół niego aura kontrowersji.
Jakiś czas po wniesieniu pozwu, Heard wniosła o jego oddalenie, podając jeszcze więcej szczegółów na temat konfliktu w czasie trwania ich małżeństwa (tutaj). Teraz aktorka ponownie zabrała głos, otwarcie nazywając twierdzenia Deppa jednym wielkim kłamstem - złożyła w tej sprawie nowy zestaw dokumentów, powołując się na zapis rozmów z 911, podczas których wielokrotnie zgłaszała przemoc. Heard chce, aby jej były mąż poniósł odpowiedzialność za przedłożenie w swoim oświadczeniu nieprawdziwych, mylących i nieistosnych dla sprawy doniesień. Aktorka nie zgadza się również z tym, że Depp wniósł sprawę do sądu oddalonego o jakieś 3000 mil od miejsca, gdzie znajdują się dowody lub gdzie są świadkowie - twierdzi, że cała sprawa powinna zostać rozstrzygnięta w Kalifornii, gdzie doszło do przemocy. Sąd będzie musiał podjąć decyzję, czy sprawa pozostanie w stanie Virginia, gdzie miało miejsce pierwotne złożenie pozwu, czy też zostanie przeniesiona do Kalifornii na prośbę Heard.
Adwokat Johnny'ego Deppa tak opisał działania aktorki:
Przypomnijmy, że Depp żąda od byłej żony 50 mln dolarów odszkodowania. Heard oświadcza natomiast, że w tej sytuacji to ona ma prawo ubiegać się o odszkodowanie.
Źródło: heroichollywood.com / zdjęcie główne: materiały prasowe

