Diabeł w maszynie: przeczytaj fragment w dniu premiery
Dziś ukazał się Diabeł w maszynie, nowy zbiór opowiadań o Domenicu Jordanie autorstwa Anny Kańtoch. Przeczytajcie fragment jednego z tekstów.
Dziś ukazał się Diabeł w maszynie, nowy zbiór opowiadań o Domenicu Jordanie autorstwa Anny Kańtoch. Przeczytajcie fragment jednego z tekstów.
Diabeł w maszynie to trzeci, po Diable na wieży i Zabawkach diabła, zbiór opowiadań o Domenicu Jordanie autorstwa Anny Kańtoch. Jest to seria fantastyczno-kryminalnych opowiadań, których bohater to z zawodu medyk, z zamiłowania – tropiciel magii, zagadek i spraw nierozwiązanych.
Diabeł w maszynie ukazał się nakładem wydawnictwa Powergraph. Książka została wydana w twardej oprawie i liczy 328 strony. Wydawca udostępnił fragment jednego z tekstów. Miłej lektury!
Portret rodziny w lustrze
Od południa zapowiadało się na zmianę pogody, lecz dopiero po zmroku usłyszeli pierwszy grzmot, brzmiący jakby w głębi gór obudził się i przeciągnął z pomrukiem skalny olbrzym. Burza, która wcześniej tak się ociągała, teraz nagle, jednym skokiem, znalazła się nad zamkiem i chwilę później jaskrawe, rozcapierzone błyskawice rozpalały już niebo raz po raz, podświetlając nagie szczyty i pozostawiając pod powiekami powidoki błękitnego blasku.
Wciąż nie padało, choć zerwał się już wiatr – pierwsze, nieśmiałe na razie podmuchy burzące zastygły chłód wiosennego dnia. Był czerwiec, na nizinach od dawna panowało lato, ale w górach na ciepłe dni trzeba będzie poczekać jeszcze tydzień albo dwa. Mimo to Losaneta śmiało wychyliła się przez okno. Z niższego piętra dolatywały strzępy pośpiesznie szeptanych modlitw – pewnie służba zebrała się wokół obrazu Czarnej Berengarii i prosiła świętą o opiekę. Twarz dziewczyny rozjaśnił uśmiech.
— Nie boisz się burzy? — zapytał jasnowłosy chłopiec, podchodząc do okna. Lekko kpiący, a zarazem pełen czułości wyraz jego twarzy mówił wyraźnie, że pyta jedynie dla żartu, bo doskonale zna odpowiedź.
Dziewczyna odwróciła się.
— To śliczne! — powiedziała z zachwytem. — Jak można bać się czegoś tak pięknego!
Johan przyglądał się siostrze z ciekawością. Losaneta w identyczny sposób uśmiechała się zeszłego lata, gdy w teatrze była świadkiem sztucznej burzy, tworzonej za pomocą skomplikowanej maszynerii i bębnienia w blaszane arkusze. Jego siostra, biedactwo, miała problem z odróżnianiem rzeczywistości od fantazji, ale za to właśnie ją kochał.
Oczywiście nie znaczyło to, że zamierzał zrezygnować z drażnienia dziewczyny.
— Z powodu tego fascynującego spektaklu co roku ginie w górach kilkudziesięciu wędrowców, wiedziałaś?
— Naprawdę? — Otworzyła szeroko błękitne oczy.
— Naprawdę. — Przedrzeźniał ją. Łatwo mu to przyszło, bo był do siostry niezwykle podobny – tak samo złotowłosy i piękny. Ludzie często brali ich za bliźnięta, choć ona skończyła siedemnaście lat, a on miał dopiero piętnaście.
Losaneta posmutniała, jej śliczne oczy zaszkliły się łzami, a Johanowi od razu zmiękło serce. Objął siostrę i przytulił ją mocno. Zresztą mówienie o śmierci w ich sytuacji było bardzo niestosowne.
Gdy głaskał uspokajająco dziewczynę, pierwsze ciężkie krople uderzyły o skałę u podnóża zamku. Niebo rozjarzyło się elektrycznym błękitem i niemal natychmiast nad ich głowami przetoczył się grzmot, głęboki, dudniący odgłos brzmiący jak dźwięk pękających murów. Losaneta zacisnęła dłoń na ramieniu brata – jak na wiotką pannę była zaskakująco silna – a on przycisnął ją do siebie mocniej. Do komnaty wdarł się wiatr, niosąc ze sobą zimne krople, na zewnątrz deszcz zmienił się w ścianę wody. Johan delikatnie odsunął siostrę i sięgnął do okna, by je zamknąć; dość mieli problemów i bez zapalenia płuc. Zanim jednak to zrobił, spojrzał w dół na biegnącą przełęczą drogę, która rozgałęziała się – jedna odnoga biegła do miasteczka w dolinie, druga skręcała w stronę zamku. Z wysokości, na której się znajdowali, chłopiec doskonale widział jadący drogą powóz. Błyskawice oświetlały otulonego peleryną woźnicę na koźle, poganiającego parę gniadych koni.
— Kto to? — zapytała Losaneta, przytulając się do pleców brata. Johan czuł na karku jej ciepły, nerwowy oddech. — Myślisz, że...
Powóz dotarł już do rozgałęzienia i chłopiec odruchowo zacisnął pięści. Przełęcz pogrążyła się w ciemności, a kiedy na niebie rozbłysła kolejna błyskawica, oboje ujrzeli skręcające w stronę zamku gniadosze.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Powergraph / fot. Powergraph
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1970, kończy 54 lat