Gladiator. Those About to Die: przeczytaj fragment książki historycznej
Premiera serialu Those About to Die zbliża się wielkimi krokami, a my mamy dla was fragment książki, która zainspirowała jego twórców.
Premiera serialu Those About to Die zbliża się wielkimi krokami, a my mamy dla was fragment książki, która zainspirowała jego twórców.
Książka Gladiator. Those About to Die jest dziełem Daniela P. Mannixa i zainspirowała twórców takich dzieł jak film Gladiator i serial Those About to Die, z Anthonym Hopkinsem w roli cesarza Wespazjana.
Gladiator właśnie trafia do sprzedaży dzięki wydawnictwu Replika, a my mamy dla was fragment tej książki - znajdziecie go poniżej, pod opisem i okładką.
Gladiator. Those About to Die - okładka i opis książki
Pierwsze polskie wydanie jednej z najsłynniejszych książek o rzymskich wojownikach, która zainspirowała twórców filmu Gladiator i serialu Those About to Die.
Mieszkańcy Rzymu – patrycjusze i zwykli ludzie – gromadzili się w murach Koloseum, aby oglądać gladiatorów miażdżonych kopytami koni i kołami rydwanów, rozszarpywanych przez na wpół zagłodzone dzikie bestie i szlachtowanych przez solidnie uzbrojonych i opancerzonych zawodowców.
Przez pięć wieków istnienia rzymskie igrzyska zyskały krwawą sławę, kiedy ku uciesze obywateli dokonywano masakry tysięcy ludzi i zwierząt. Wraz z postępującym rozkładem cesarstwa wyłącznie kaźń i męczarnie zaspakajały dekadenckich Rzymian. Cesarz Trajan dał temu wyraz, organizując igrzyska trwające sto dwadzieścia dwa dni. Zginęło wówczas jedenaście tysięcy ludzi i dziesięć tysięcy zwierząt. Lud Rzymu był zachwycony i żądał więcej.
Książka Daniela P. Mannixa zainspirowała Rolanda Emmericha (reżyser filmu Dzień Niepodległości) i Roberta Rodata (scenarzysta filmu Szeregowiec Ryan) do stworzenia epickiego serialu pod tym samym tytułem z Anthonym Hopkinsem w roli cesarza Wespazjana.
Gladiator. Those About to Die - fragment rozdziału II
Capaneus przywdział wykonane ze skóry wołu naręczniki pokryte grudkami ołowiu – całość była jednak twarda niczym rękawica wykonana z metalu. Na arenę wkracza jego przeciwnik, młody chłopak o kręconych włosach imieniem Alcidamas. Capaneus omiótł go wzrokiem, zaniósł się śmiechem i rzucił: »To wszystko, na co was stać?«. Obaj zawodnicy wznoszą pięści, zabójcze niczym buławy, nie spuszczając z siebie oczu. Capaneus to kawał chłopa, ale ma już swoje lata. Alcidamas, choć młokos, jest znacznie silniejszy niż się prezentuje.
Rozpoczyna się sparing, zawodnicy próbują nawzajem się wyczuć, ledwie dotykają się rękawicami. W mgnieniu oka Capaneus postępuje przed siebie, sypiąc ciosami, jednak Alcidamus zatrzymuje przeciwnika, który tylko zmęczył ramiona i osłabił swoje szanse. Młodzieniec, sprytny zawodnik, trzyma gardę, robi uniki, balansuje ciałem i pochyla głowę, unikając ciosów. Odbija je rękawicami i robi kroki do przodu, trzymając głowę bezpiecznie odchyloną. Capaneus jest silniejszy i ma zabójczy prawy sierpowy, lecz Alcidamas, kiwając się to w lewo, to w prawo, wybija go z równowagi, po czym wznosi prawe ramię nad starszym przeciwnikiem i spuszcza cios z góry. Pięść trafia w jego czoło. Tryska krew.
Capaneus nie zdaje sobie jeszcze sprawy, jak poważnie jest ranny, ale dociera do niego ryk publiczności, więc zatrzymuje się, aby otrzeć pot z twarzy wierzchem rękawicy, i wówczas dostrzega krew. Ogarnia go prawdziwa furia i rusza, by dopaść chłopaka.
Jego ciosy przecinają jednak jedynie powietrze lub zatrzymują się na rękawicach przeciwnika, a chłopak nieustannie trzyma dystans i cofając się, wyprowadza pchnięcia, gdy tylko widzi okazję.
Capaneus goni za nim po całej arenie, aż obaj są zbyt zmęczeni, by kontynuować tę bieganinę, i zatrzymują się naprzeciwko siebie, dysząc. Nagle Capaneus zrywa się do przodu. Alcidamas robi unik i trafia go w bark. Capaneus zostaje powalony! Pada na twarz i próbuje się podnieść, ale chłopak znów ścina go z nóg. Mimo to Capaneus wraca do pionu i rzuca się na chłopaka, smagając go każdą z pięści. Chłopak traci równowagę, a Capaneus natychmiast go przygważdża i zasypuje gradem ciosów w głowę. Tłum woła, by oszczędził chłopaka. Na jego czaszce pojawiło się pęknięcie i lada chwila Capaneus rozgniecie mu mózg. Pomocnicy wybiegają na arenę i odciągają Capaneusa od jego ofiary. »Zwyciężyłeś!«, rzucają do niego. Capaneus ryknął jednak: »Won ode mnie! Rozkwaszę mu twarz! Zetrę tę ładną buźkę, którą publika tak pokochała «. Pomocnicy muszą wytargać go z areny”.
Nikogo nie powinno dziwić, że klasyczne pokazy cyrkowe,w których uczestniczyli akrobaci, skoczkowie oraz poskramiacze zwierząt, z trudem mogły konkurować z walkami gladiatorów i wyścigami rydwanów. Z biegiem czasu organizowano je coraz rzadziej i umierały śmiercią naturalną niczym w późniejszych epokach wodewil.
Jednak pewien człowiek, niejaki Ursus Togatus, nie zamierzał dać się zepchnąć do lamusa przez grupę zabijaków i koni. Ursus potrafił strzelać z łuku palcami u stóp, stojąc na rękach, żonglować pięcioma szklanymi kulami, towarzyszyła mu także sfora tresowanych niedźwiedzi przybranych w stroje i wykonujących sztuczki. Niezbyt porywające pokazy jak na tamte czasy, ale dawniej musiał być bardzo lubiany, gdyż jego podobizny zdobiły pamiątkowe wazy z cyrków. Był wysokim mężczyzną o nienaturalnie długich rękach i nogach. Choć przypominał raczej korpulentnego jegomościa, najwyraźniej był nad wyraz sprawny. Miał pociągłą i wolną od zarostu twarz, z wyrazu przypominającą nadzwyczaj bystrego konia.
Ursus reprezentował wąską grupę ludzi z rozrywkowego biznesu, która była w stanie zaadaptować się do nowych trendów, tworząc tym samym historię cyrków. Porzucił pokazy żonglerki i ze swej niedźwiedziej trupy zatrzymał tylko jedno zwierzę – wyjątkowo twardy okaz. Gdy niedźwiedź nacierał na niego, Togatus biegł mu na spotkanie z długą tyczką, którą przerzucał się za zwierzę i pędem puszczał w kierunku muru areny. Mając drapieżnika tuż za sobą, wykorzystywał rozpęd po przeskoku i odbijał się od muru, przeskakiwał znów nad zwierzęciem i wracał po tyczkę, po czym powtarzał całą sekwencję. Tłum uwielbiał ten pokaz, gdyż za każdym razem istniała szansa, że Togatusowi powinie się noga.
Inni trenerzy zwierząt szybko podchwycili tę formułę. Pewien artysta spacerował na szczudłach wokół wygłodzonych hien. Inny turlał się po arenie w wydrążonej, żelaznej kuli, na którą polowały trzy lwy. Za którymś razem jednemu udało się odgryźć ramię przez otwór, co jednak nie odstraszyło innych przed naśladowaniem tego występu. Występując w akrobatycznych trupach, kobiety i mężczyźni byli zdolni pochwycić szarżującego byka za rogi i zrobić nad nim salto. Rzymianie lubowali się w pokazach ze zwierzętami, zwłaszcza jeśli były one niebezpieczne, więc oprócz gladiatorów zawsze były one obecne na arenie.
Gdzieś w połowie I w. p.n.e. pokazy stały się już dość brutalne, nawet bardzo, jednak nadal były ściśle kontrolowane i organizowane na relatywnie niewielką skalę.
Wszystko się zmieniło wraz z przybyciem w 46 r. p.n.e. do Rzymu zwycięskiego dowódcy o politycznych ambicjach imieniem Juliusz Cezar. Pomimo swych zwycięstw Cezar popadł w konflikt tak z senatem, jak i z ludem. Podejrzewano, że ma zapędy dyktatorskie. Cyceron ostrzegał go: „Jesteś co najwyżej karzełkiem na końcu długiego miecza. Może i masz armię, ale lud nigdy cię nie zaakceptuje”.
Rozbawiło to Cezara. „Dyktator Sulla próbował podporządkować sobie lud siłą i poległ. Ja mam inne zamiary”.
Źródło: Replika
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat