

Wczoraj, tj. 16 lipca 202 roku, pojawiły się pierwsze reakcje internautów i recenzentów, którzy mieli okazję obejrzeć nowe I Know What You Did Last Summer. Produkcja została ochrzczona mianem perfekcyjnego letniego slashera i wydawało się, że będzie jednomyślnym hitem. Pierwsze recenzje krytyków już tak pozytywne nie są. W serwisie Rotten Tomatoes nowy horror uzyskał 47% pozytywnych opinii na podstawie 59 recenzji. Tak to wygląda w porównaniu z poprzednimi częściami serii:
- Koszmar minionego lata (2025) - 47%
- Koszmar minionego lata (1997) - 45%
- I Know What You Did Last Summer - sezon 1 - 43%
- Koszmar następnego lata - 10%
- Koszmar kolejnego lata - 0%
Na moment pisania tego tekstu jest to zatem najlepiej oceniana część z serii. Co dokładnie mówią krytycy?
Film Mortal Kombat 2 pokazuje karierę Johnny’ego Cage’a. Fałszywy zwiastun Uncaged Fury to perełka
Koszmar minionego lata - recenzje krytyków
Krytycy z grubsza zgadzają się ze zbiorczym wynikiem. Jest to najlepsza dotychczasowa część serii, ponieważ powraca do korzeni, ale i je usprawnia. Oferuje coś nowego i świeżego dla franczyzy, choć nie dla samego gatunku. Jeśli patrzeć jedynie przez pryzmat slasherów i porównać tę część do innych ikonicznych filmów, to całość wypada blado i nieprzekonująco. Sam powrót do marki jest odebrany w dość mieszany sposób. Jedni uważają, że nowy film robi to zdecydowanie lepiej od takiego Krzyku, ale z drugiej strony padają głosy, że to najgorsza próba odświeżenia klasycznej franczyzy w historii. Porównania do rebootów Krzyku i Halloween padają w kilku tekstach, więc można założyć, że inspirowano się tymi produkcjami.
Film ma momenty grozy, ale te są głównie wynikiem jumpscare'ów. Im dalej w las, tym mniej strasznie. Jest sporo skupienia na walkach między postaciami, co nie zawsze jest plusem, bo te mają tendencje się ciągnąć i nie oferować nic ciekawego. Film jest za to znacznie brutalniejszy od poprzedników. Przemoc jest pokazana bezpośrednio i leje się dużo krwi. Niektóre z nich są szokujące, ale większości brakuje satysfakcjonującego zakończenia. To po części wina postaci pobocznych, które są po prostu nieciekawe i niewiele wnoszą. Trudno się z nimi utożsamić i je polubić przez brak rozwinięcia.
Obrywa się też scenariuszowi. Film długo się rozkręca, a w trzecim akcie kompletnie rozczarowuje. Niewiele rzeczy ma sens i wielu fanów może być zdenerwowanych po obejrzeniu nowej części z serii. Jest wiele dłużyzn, które nie są niczym wynagrodzone.
Wielkim plusem jest za to Madelyn Cline, która została obsypana pochwałami od krytyków. Świetnie się sprawdza w gatunku slashera. Jest zabawna, przyciąga uwagę widza, wnosi potrzebne elementy komediowe. Pozytywnie odebrano też powrót aktorów z oryginalnej produkcji. Aktorstwo Freddiego Prinze'a Jr. jest nieco sztywne, ale całość i tak się broni.
To nie była seria, która desperacko potrzebowała rewitalizacji. Krytycy jednak nie narzekają na dodatkowy rozdział tej historii. Nie jest to żadna rewolucja, a raczej ewolucja dopasowana na miarę naszych czasów. Jeśli lubicie serię, to powinniście polubić też nową część. Jeśli za to zawsze woleliście inne slashery lub typ horroru, to raczej nie dostaniecie w tej produkcji tego, czego byście chcieli.
Źródło: rottentomatoes.com


