fot. materiały prasowe
Netflix to nadal gigant streamingowy, nawet jeśli krytyka w mediach społecznościowych w ostatnim czasie przybrała na sile, głównie za sprawą podwyżek cen za subskrypcje, a także wprowadzenia kontrowersyjnego planu z reklamami, których pozbycie się wymaga dodatkowej opłaty, czy wprowadzenia zabezpieczeń, które uniemożliwiają korzystanie z tego samego konta bez uiszczenia opłaty. Mimo tego Netflix kwitnie i rozwija się, a Variety informuje, że w trzecim kwartale 2024 roku platforma może poszczycić się aż 5.1 mln nowymi subskrybentami. To daje łączny, globalny wynik w wysokości 282.72 mln użytkowników płacących subskrypcje. To 14% wzrost w stosunku do zeszłego roku.
Z kolei Ted Sarandos, który od ponad 20 lat stoi na czele Netfliksa wraz z Gregiem Petersem, po raz kolejny bronił modelu premier, w którym brakuje miejsca dla kin.
Należymy do biznesu streamingowego. Widać, jakie są nasze wyniki. To naprawdę dobry biznes, który przekonuje do siebie ogromną rzeszę fanów i konsumentów.
Nasze top 10 filmów ma ponad 100 mln wyświetleń i może stać obok najpopularniejszych filmów na świecie. [...] Wierzymy, że dodatkową wartością w naszej usłudze jest to, że nie każemy ludziom czekać miesiącami na film, o którym chcieliby z kimś porozmawiać. Nasze rozwiązanie jest proste. Zapraszamy do siebie filmowców, oferujemy im największą możliwą widownię na świecie, a potem pomagamy w tworzeniu najlepszych dzieł ich życia.
Opowiedział także o polityce przy tworzeniu seriali. Chodzi o to, iż Netflix oskarżany jest o zawłaszczanie sobie praw do niektórych marek i serii. Sarandos wytłumaczył to tym, że filmowcy i gwiazdy wolą otrzymać zapłatę z góry niż ryzykować z tym, czy ich produkcja odniesie sukces lub nie. Dzięki temu rozwiązaniu jedna strona jest zadowolona z otrzymanej opłaty, a druga może mieć wielki hit w kieszeni.
Netflix - seriale oryginalne - ranking wg ocen IMDb
Źródło: deadline.com/variety.com