Saga Mrocznej Phoenix: przeczytaj fragment powieści ze świata Marvela
Już w przyszłym tygodniu ukaże się książka Marvel X-Men: Saga Mrocznej Phoenix. Mamy dla was fragment tej książki.
Już w przyszłym tygodniu ukaże się książka Marvel X-Men: Saga Mrocznej Phoenix. Mamy dla was fragment tej książki.
Teraz
WAHADŁOWIEC zanurkował w stronę Ziemi. Jean zaklęła, kiedy nagłe szarpnięcie niemal wyrzuciło ją z fotela. Wyciągnęła rękę, by włączyć zabezpieczenia, i wrzasnęła, gdy dosięgła ją fala promieniowania.
Zwinięta w kłębek odpaliła swoje telekinetyczne osłony z pełną mocą. Ból ustąpił, gdy jej zmutowana moc odfiltrowała promieniowanie, ale części uderzenia nie zdołała powstrzymać. Poczuła, jak cała ta energia wwierca się w nią i zagłębia w jej DNA.
Głupia! Straciła koncentrację, osłabiając swą ochronę. Jeszcze jedna chwila nieuwagi i…
…cóż, umrze trochę szybciej. Może zanim zdoła zakończyć misję.
– Jean.
Podskoczyła.
– Scott?
Nie. Ten „głos” był ostrzejszy, wyraźniejszy. Głęboki, dojrzały głos telepaty.
– Profesorze – odpowiedziała.
– Bardzo mi przykro, moje dziecko. – Jego myśli były tak jasne, jakby siedział obok niej, zamiast leżeć w komorze życia. – To powinienem być ja. Powinienem być tym, który…
– Poświęca się?
– Cóż…
– Profesorze, lecę na oślep. Próbowałam zrestartować czujniki, ale to nie działa. Nie wiem, czy potrafię to zrobić!
– Jean, posłuchaj mnie. Jesteś najpotężniejszym telepatą na Ziemi.
– Ha! Po tobie.
– Naj-po-tęż-niej-szym. – Przerwał. – Masz wszystkie informacje, jakich potrzebujesz.
Zamknęła oczy, znów skupiła się na wszystkim, co zaabsorbowała. Było tego tak dużo! Wspomnienia Corbeau to cała masa informacji, morze danych.
Nie było czasu…
– Jean, słuchaj! Czy pamiętasz ćwiczenia medytacyjne, których cię uczyłem?
Instynktownie skinęła głową.
– Wykorzystaj je teraz.
– Profesorze, tu jest tak gorąco. Moja twarz płonie. Mój żołądek zwinął się jak precel.
– JEAN.
Jego myśli były teraz głośniejsze i zimne, jak u rozczarowanego nauczyciela. Wcześniej rozmawiał z nią tym tonem tylko kilka razy, kiedy – jako młoda uczennica, przytłoczona myślami otaczających ją osób – pozwoliła na to, by użalanie się nad sobą przeszkodziło jej w nauce.
– Musisz to zrobić. Nie ma nikogo innego. Gdyby był…
Popatrzyła na śnieżące ekrany.
– Rozumiem – powiedziała.
– Chwyć ster – polecił profesor. – Nadchodzi czas. – Sięgnęła obiema rękami i chwyciła drążki, jak linę ratunkową, którą, jak sobie uświadomiła, właśnie dla niej były.
– Teraz – kontynuował. – Oddychaj.
Patrzyła prosto przed siebie, chcąc, aby jej świadomość pozostała w tej ograniczonej przestrzeni. Tego właśnie ją nauczył. Niezbędnej dla telepaty kontroli. Wszystko sprowadza się do opanowania.
– Nauczyłem cię wszystkiego, co potrafię – powiedział profesor. – Reszta zależy od ciebie.
Dostrzegła przebłysk bólu. To jego rany, uświadomiła sobie. Muszą być dotkliwsze, niż przypuszcza.
– To nic – powiedział. A potem powtórzył: – Naprawdę mi przykro.
Xavier przerwał połączenie. Cała wymiana trwała kilka sekund.
Walcząc z powracającym uczuciem samotności, Jean zmusiła się do regularnego oddychania. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Skoncentrowała się na sterze, mocno trzymając go w dłoniach. Siłą woli odwróciła uwagę od szalejących dookoła energii.
Po raz trzeci zobaczyła się pod drzewami, z ciepłą dłonią Scotta w jej dłoni.
– Uwielbiam jesień – powtórzyła.
Scott pokiwał głową z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Tym razem, kiedy się odezwał, przypomniała sobie jego słowa.
– To wtedy wszystko zaczyna umierać.
Wówczas się zaśmiała. Ależ z jej chłopaka ponurak. Wszystko traktuje śmiertelnie poważnie! Scott był wrażliwą duszą, łagodnym mężczyzną, który prawdopodobnie byłby szczęśliwszy, wiodąc spokojne życie. A jednak zgodził się poprowadzić X-Menów, ponieważ ktoś musiał to robić, a on najlepiej się do tego nadawał. Od tamtej pory każda decyzja – każda ofiara – wiele go kosztowała. Każda strata była ciosem w serce.
Właśnie miał otrzymać kolejny.
Na jej skórze pojawiło się dziwne mrowienie. Spojrzała na dłonie, wciąż zaciśnięte na sterze, i na chwilę zaparło jej dech.
Jej ciało było w rozsypce… Pękało, rozpadało się, rozrywało na jej oczach. Skóra mieniła się dziwnymi kolorami: zielenią pleśni, indygo, ciemnoczerwonym. Czuła, jak promieniowanie omija jej osłonę, rozchodząc się po całym ciele. Mięśnie napinały się i rozciągały, ściany komórkowe rozdymały się i pękały. Kości próbowały wyskoczyć z ciała.
Jedno z pęknięć na dłoni rozszerzyło się. Mały szkarłatny płomień wystrzelił z niego w górę, rozprzestrzeniając się na zewnątrz jak ptasie skrzydła. Kiedy pochyliła się, by mu się przyjrzeć, zniknął.
Co się z nią działo?
Przypomniała sobie słowa profesora. Nadchodzi czas.
Pozostało tylko czekać.
Źródło: Insignis / fot. Insignis
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat