Cullen Bohannon posługuje się bronią niczym wytrawny rewolwerowiec. Ma on w sobie coś z Clint Eastwood, ze spaghetti westernów Sergio Leone. Sprawia wrażenie wypranego z emocji twardziela myślącego tylko o zemście. W rzeczywistości jednak nie jest on taki zły. Stracił kobietę, którą kochał, i teraz kieruje nim tylko zemsta. Bohater zatrudnia się przy budowie kolei, gdzie z czasem awansuje i wplątuje się sieć intryg i układów. Nie zapomina jednak o kolcie przy pasie. Kiedy trzeba, całkiem sprawnie się nim posługuje.
Część techniczna serialu stoi na wysokim poziomie. Zdjęcia, kostiumy, dialogi – wszystko idealnie odzwierciedla realia epoki i tworzy odpowiedni ton. Dużym plusem jest także muzyka, która perfekcyjnie wpisuje się w westernowy klimat. Główny temat został skomponowany przez dwukrotnego zdobywcę Oscara Gustavo Santaolalla.
Hell on Wheels jest serialem posiadającym idealną równowagę pomiędzy akcją a dialogami. Jest tam miejsce zarówno na brutalne ataki Indian, jak i zakulisowe intrygi i biznesowe rozgrywki. Podobnie wygląda sytuacja z bohaterami. Ich charaktery są dobrze zbalansowane. Mimo że większość z nich to łobuzy i bandyci, posiadają też cechy, dzięki którym czujemy do nich sympatię.
W odróżnieniu od słynnego Deadwood, Hell on Wheels to produkcja pełna charakterystycznych elementów gatunku kowbojskiego. Jest w niej miejsce zarówno dla strzelanin, mordobicia, ale też polityki pełnej zakulisowych rozgrywek. Dla fanów tego już lekko zakurzonego gatunku, pozycja obowiązkowa. Polecamy!
Źródło: zdjęcie główne: AMC
