Monumentalne "afrykańskie" fantasy. Przeczytaj fragment powieści Marlona Jamesa w dniu premiery
Wiedźma Księżyca, Król Pająk to świetna literacko, niesamowita powieść Marlona Jamesa. Przeczytajcie fragment w dniu premiery.
Wiedźma Księżyca, Król Pająk to świetna literacko, niesamowita powieść Marlona Jamesa. Przeczytajcie fragment w dniu premiery.
Marlon James to pochodzący z Jamajki autor, który został wyróżniony Nagrodą Bookera za Krótką historię siedmiu zabójstw – wielogłosową opowieść o zamachu na Boba Marleya. Jednym z jego kolejnych projektów jest trylogia fantasy rozpoczęta powieścią Czarny lampart, czerwony wilk. Została ona bardzo dobrze przyjęta, zachwycając czytelników zarówno warstwą językową i nietypową narracją, jak i oryginalnym settingiem bazującym na szeroko pojętym folklorze afrykańskim.
Na drugi tom przyszło nam poczekać, ale dzisiaj do sprzedaży trafia Wiedźma Księżyca, Król Pająk. W tej rozciągniętej na dziesiątki lat opowieści poznamy historię Sogolon - łącznie z jej punktem widzenia na wydarzenia przedstawione w pierwszej części.
Wiedźma Księżyca, Król Pająk została wydana w twardej oprawie i liczy 800 stron.
Wydawnictwo Echa udostępniło fragment powieści Wiedźma Księżyca, Król Pająk w przekładzie Roberta Sudóła. Możecie go przeczytać poniżej, pod opisem i okładką książki.
Wiedźma Księżyca, Król Pająk - opis i okładka
Porywająca historia kobiety, która zaryzykowała wszystko, by żyć na własnych warunkach.
W drugim tomie trylogii autorstwa Marlona Jamesa Sogolon, zwana Wiedźmą Księżyca, opowiada historię swojego długiego życia – niewoli, nieprzejednanej walki oraz poszukiwań zaginionego dziecka.
Sogolon to kobieta nieustraszona, obdarzona nadprzyrodzonymi mocami i długim życiem, które okazuje się dla niej przekleństwem. Wykpiwana i znienawidzona w dzieciństwie, trafia jako służka na królewski dwór, gdzie przekonuje się, że najważniejsze w życiu jest zdobycie i utrzymanie władzy. Tam właśnie poznaje Keme, zmiennokształtnego królewskiego zwiadowcę, dzięki któremu nauczy się poskramiać gniew i namiętność, nienawiść i żądzę zemsty.
Poszukiwania tajemniczego dziecka, będące osią fabuły pierwszego tomu trylogii, Sogolon postrzega zupełnie inaczej niż Tropiciel. A jej własna opowieść jest czymś więcej niż relacją z wędrówki. Wiedźma Księżyca musi stawić czoło nowym przeciwnikom, doświadcza zarówno nieoczekiwanej radości, jak i niewymownego cierpienia, zaś w wciągu 177 lat swojego życia przekonuje się boleśnie, że prawda to kwestia interpretacji, a zaufanie pokładane w mężczyźnie wystawia kobiecą tożsamość na szwank.
Wiedźma Księżyca, Król Pająk – dalszy ciąg Czarnego Lamparta, Czerwonego Wilka – to porywająca historia kobiety, która zaryzykowała wszystko, by żyć na własnych warunkach. Powieść pełna zwrotów akcji i intymnych przeżyć, epicka i zarazem głęboko ludzka, czerpiąca garściami z afrykańskiej mitologii i folkloru.
Wiedźma Księżyca, Król Pająk - fragment
Szarzeje dzień, który wybrała, słońce czarne się robi nad głową. Ciemno jak w nocy. Obręcz wciąż na szyi. Wyczołgała się z kopca i owinęła długim sznurem w biodrach, aż wygląda, jakby dusiły ją sploty wężowe. Wątłe światło każe jej myśleć, że słońce zaszło, a przecież wisi jeszcze wysoko na niebie, tuż za południową porą, ten pierścień płonący wokół czarnego środka. Ona za długo patrzy na słońce, a kiedy próbuje biec, światło oślepia oczy. W powietrzu blask, na ziemi blask. Wszystko jaśnieje, wszystko płonie na biało. Kury gdaczą oszołomione, gdy dziewczyna roztrąca je kopniakami na drodze i w biegu do furtki wpada wprost na tors.
– To niedobrze wygląda, ty mały smrodzie.
Najmłodszy brat.
– Gdzie się wybierasz?
Najpierw pomyślał, że wybiegła pohasać ze świniami, jedynymi zwierzętami brudniejszymi od niej, ale potem zobaczył sznur zawinięty na ciele. Ty małe gówno, mówi i chwyta ją za włosy. Ona wyje z bólu, ale nie zapłacze. Wrzeszczy i kopie, a on krzyczy, Tak, wrzeszcz i brykaj jak zwierzę, i szuka końca sznura, żeby zakręcić nią jak bączkiem. Ale wtedy ona kopie go w goleń, celnie, i on puszcza. Rzuca jej wściekłe spojrzenie, nie mówi nic. Najmłodszy brat upuszcza kordelas na ziemię i wyciąga z sarongu skórzany pas do bicia. Uśmiecha się tak szeroko, że twarz wygląda jak przecięta na pół. Dziewczyna chwyta coś małego, co ukryła przy sobie, a on rzuca się na nią jak gepard, lecz ona roztrzaskuje mu to na twarzy, mały kozi pęcherz wypełniony jej szczynami sprzed wielu księżyców, zmieszanymi z pyłem ziemi. Szczypie, jak brat próbuje wytrzeć oczy. Krzyczy, zaciśnięte powieki puchną. Oślepiałaś mnie, beczy i kaszle palony ogniem szczyn w ustach. Ona chce dalej uciekać, ale w szamotaninie on chwyta sznur i ciągnie, ciągnie i ciągnie. Ona czuje, że ucieka i zarazem cofa się, i nie może tego powstrzymać, ryje piętami w błocie, kurzym gównie, świńskim łajnie. Mały smrodzie, krzyczy brat, wezmę to, co biorę zawsze, a potem cię zabiję, dodaje. Nie szukaj moich braci, żaden z nich mnie nie powstrzyma. Oho. Strach mija. Bracia nie przyszliby, żeby ją uratować, ale żeby go pohamować. Jak człowiek, co widzi, że zaraz nadepniesz na cierń, więc ostrzeże cierń. Wciąż ślepy i uczepiony sznura, najmłodszy ciągnie raz za razem, ręka za ręką. Ona pozwala mu się przywlec, a potem chwyta kordelas. Już blisko, krzyczy on, czuję, i tak, jest już naprawdę blisko. Sznur więzi ją w talii, szarpie i się zaciska, ale ona się nie broni i teraz brat wychwytuje od niej smród świńskiego łajna. Dziewczyna bierze zamach i rąbie z całej siły.
– Odcięłaś mi rękę! Ty suko! Ty mała suko!
Najmłodszy wyje, biadoli, przeklina, szuka swojej dłoni. Dziewczyna w końcu ucieka. Sznur wije się za nią, a na nim wciąż zaciśnięta ręka brata.
Potem jest więcej słońca przypiekającego skórę i oślepiającego oczy i ścieżka szeroka na dwa rydwany i odrętwienie stóp idących nazbyt długo. Bieg od chaty do chaty, od ścieżki do ścieżki, od krzaka do krzaka, od drzewa do drzewa, aż w końcu las, by ukryć się przed braćmi, którzy na pewno jej szukają i skrzyknęli innych do tropienia. Cztery dni pod gołym niebem, więcej bez jedzenia i jeszcze jeden księżyc upłynie, nim dziewczyna padnie. Czuje sen, choć nie śpi, a kiedy nie śpi, porusza się, chociaż nogi odrętwiałe. Sznur był tak napięty, że dusił cię jak wąż, rozbrzmiewa ochrypły głos kobiety pochylającej się nad nią. Gdzie twoja matka?, pyta, a dziewczyna dygocze i dygocze, jakby świeże powietrze wyrwało ją z odrętwienia. Jeszcze jeden dzień i podskok wozu wyrywa ją ze snu. Kobieta pyta, dokąd zmierzasz, dziewczyno, ale nie ma odpowiedzi. Nieważne, mówi kobieta. Jadą do Kongoru.
Oto dziewczyna. Kobieta siedząca na wozie mieszka w domu przy ulicy, gdzie wszystko jest niebieskie. W domu z dwoma piętrami i dwiema drabinami oraz z dziesiątką kobiet. Kobiet z czarującym koo, tak mówią mężczyźni. Ta na wozie, zwąca siebie panną Azorą, mówi o nich „moje kurwy”, bo nie ma zwyczaju zasłaniać się pięknym słowem. Dlaczego przyprowadziłaś tutaj kolejną?, pyta jedna z kobiet, która w ciągu siedmiu dni od przybycia dziewczyny ani razu nie włożyła odzienia. Interes idzie dobrze, ale powoli, odpowiada panna Azora i patrzy na przygarniętą, jakby sama zastanawiała się, dlaczego wzięła dodatkowy ładunek.
– Niedługo trzeba będzie zakleszczyć dziurkę w dzbanku.
– Nie umiem pracować w glinie – odpowiada dziewczyna. Kobiety w śmiech, a panna Azora porusza cicho ustami, jakby liczyła w myśli.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Echa
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat