Mistrz psychologicznych thrillerów naśladuje Tarantino, czyli pierwsze recenzje Złodzieja z przypadku
W sieci pojawiły się pierwsze recenzje filmu Złodziej z przypadku z Austinem Butlerem w roli głównej i w reżyserii Darrena Aronofsky'ego. Reżyser tym razem spróbował czegoś nowego dla siebie. Jak się to udało?


Darren Aronofsky do tej pory tworzył trudne, intensywne i psychologiczne thrillery. Za jeden z nich, czyli Czarnego łabędzia, otrzymał nawet nominację do Oscara. Wielu fanów jego twórczości było zdziwionych, gdy okazało się, że kolejnym projektem będzie Złodziej z przypadku. Zwiastuny zapowiadały stylową i punkową jazdę bez trzymanki z akcją w latach 90., co nie pasowało do dotychczasowego dorobku tego reżysera. Czy poradził sobie z tym eksperymentem? Krytycy film już widzieli i go ocenili.
Nowy film Spike'a Lee stoi ramię w ramię z klasykiem Kurosawy? Tak twierdzi scenarzysta Taksówkarza
Złodziej z przypadku w serwisie Rotten Tomatoes może się pochwalić wynikiem 84% pozytywnych opinii przy 62 recenzjach. Dla porównania przytoczyliśmy recenzje krytyków poprzednich filmów Darrena Aronofsky'ego:
- Wieloryb - 64%
- Mother! - 68%
- Noe: Wybrany przez Boga - 75%
- Czarny łabędź - 85%.
Co dokładnie mówią krytycy?
Złodziej z przypadku - recenzje krytyków
Złodziej z przypadku to przede wszystkim powiew świeżości w filmografii reżysera. To stylowa, pełna akcji i humoru jazda bez trzymanki, której bliżej do produkcji Quentina Tarantino czy Guya Ritchiego niż poprzednich projektów Aronofsky'ego. Nie oznacza to jednak, że zrezygnował ze wszystkiego, co go charakteryzowało. Dla niektórych krytyków to wada, ponieważ film momentami stoi w rozkroku i nie może się zdecydować, czy chce być poważnym dziełem o przemocy i kryminalnym życiu czy pulpową zabawą z ciętym humorem i brutalnością gdzieś w tle. Mimo tego pada stwierdzenie w jednej z recenzji, że jest to pierwszy film reżysera, przy którego oglądaniu nie ma się wrażenia, że twórca nienawidzi swojej publiczności i chce sprawić, by ta jak najgorzej się czuła po wszystkim. Na Złodzieju z przypadku można się naprawdę świetnie bawić, gdy przymknie się oko na pewne mankamenty.
Bardzo chwalony jest Austin Butler w roli głównej, którego występ jest "magnetyczny". Po raz kolejny udowadnia, że należy wymieniać jego nazwisko pośród największych i najbardziej utalentowanych gwiazd młodej generacji Hollywood. Losy jego bohatera śledzi się z zainteresowaniem, a aktor błyszczy w każdej scenie.
Nawet pozytywne recenzje wspominają o wcześniej wspomnianych problemach - głównie ze scenariuszem, wątpliwym dla niektórych poczuciem humoru czy rozjeżdżającym się nastrojem. Produkcja raz jest śmiertelnie poważna, a potem napięcie jest rozładowywane przez głupkowate dowcipy. Jednym przypadnie to do gustu, a pozostałym niekoniecznie.
Złodziej z przypadku to ostatecznie gwarancja dobrej zabawy. Reżyser ewidentnie chciał złożyć hołd latom 90., które prezentują się na wielkim ekranie w świetny sposób. Fabuła może nie porywa, ale oferuje wystarczająco dużo, żeby zaciekawić i trzymać uwagę widza, która skupi się przede wszystkim na charyzmatycznym Butlerze i jego Hanku. To zdecydowanie coś innego i nowego w repertuarze reżysera, ale jednocześnie wartego uwagi i przekonania się, czy w tym stylu wypada równie dobrze.
Źródło: rottentomatoes.com



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1962, kończy 63 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1961, kończy 64 lat

