Call of Duty vs Battlefield – wycieczka w przyszłość czy w przeszłość?
Futurystyczne Call of Duty: Infinite Warfare czy Battlefield 1, osadzony w okresie I wojny światowej? Już dawno wybór pomiędzy dwoma zasłużonymi markami nie był tak skomplikowany.
Futurystyczne Call of Duty: Infinite Warfare czy Battlefield 1, osadzony w okresie I wojny światowej? Już dawno wybór pomiędzy dwoma zasłużonymi markami nie był tak skomplikowany.
Jesień 2016 upłynie na wielkim pojedynku o serca graczy. Nowe Call of Duty czy nowy Battlefield? Doroczne serie Activision i Electronic Arts nie zmieniają się przecież aż tak bardzo. Jeżeli tak, to z korzyścią dla tych pierwszych, w końcu CoD tworzy co roku inne studio developerskie, które naprzemiennie pracuje nad kolejnymi odsłonami gry, podczas gdy EA wykorzystuje przede wszystkim szwedzkie DICE, któremu pomagają mniejsi developerzy.
Ale do rzeczy. Zobaczyliśmy już, jak wygląda Call of Duty: Infinite Warfare i Battlefield 1. Obie gry, przynajmniej w zwiastunach, prezentują się fenomenalnie. W obu przypadkach nie zobaczyliśmy nawet sekundy czystej rozgrywki, a jedynie render "na silniku gry". Nie oszukujmy się - kiedy nastanie październik i listopad, produkty, po które sięgniecie, nie będą wyglądały tak, jak na tych premierowych materiałach. Obie gry, choć jakże identyczne gatunkowo, w tym roku mocno się od siebie różnią. Activision idzie w przyszłość, odległą przyszłość, Electronic Arts cofa się prawie o 100 lat.
Oczywiście będzie to miało odzwierciedlenie w faktycznej rozgrywce. Rozgrywce, w której Activision dąży do jeszcze większej szybkości. Już Call of Duty: Black Ops III udowodniło, że sieciowa rozgrywka cyklu stawia na szybkość, a co za tym idzie – większą dynamikę gameplayu. Nie jest to złe, ale generalnie społeczność graczy jest tym wyraźnie zmęczonae, tym bardziej że Call of Duty podąża ścieżką, którą wytyczyły takie cykle jak Killzone: Shadow Fall czy ostatnio Titanfall 2. Futurystyczny konflikt z użyciem wyimaginowanych broni palnych ma już swoją niszę, do której coraz śmielej wkracza seria Call of Duty. Co dziwi – ludzie to kupują. Może nawet ci sami, którzy głośno na forach internetowych krzyczą: "Dość z SF, dajcie mi II wojnę światową wreszcie!". Nic z tego. Nie tym razem. Z Call of Duty wybierzemy się… w odległy kosmos. Kampania Call of Duty: Infinite Warfare rozgrywać będzie się m.in. w Układzie Słonecznym, zabierając graczy poza obszar naszej planety.
Dlatego nieco lepiej, aczkolwiek bardzo ryzykownie, postąpiło EA. Ich seria Battlefield, po nieudanym Battlefield: Hardline, ma wiele do stracenia, ale też wiele do zyskania. Gracze przejedli się współczesnymi konfliktami z Chińczykami, Rosjanami czy jakimiś ugrupowaniami terrorystycznymi. Mają także po dziurki w nosie futurystycznych shooterów spod szyldów wielkich wydawnictw. Pragnęli przeszłości – najlepiej takiej, w której zaczynały obie serie rywalizujące dziś o pieniądze gracza. Dostali coś zgoła odmiennego - I wojnę światową.
Historyczne zapiski przedstawiają ten konflikt jako walkę pozycyjną, w okopach, podczas której nic wielkiego się nie działo. Błąd. Ogólne historyczne zapiski nie oddają całości przebiegu wojny, w której przyjdzie nam się sprawdzić w przypadku Battlefield 1. Szacuje się, że w tej trwającym od 28 lipca 1914 do 11 listopada 1918 konflikcie zginęło 12 mln istnień ludzkich, zarówno cywili, jak i wojskowych. Już sama ta liczba świadczy o tym, że nie była to wyłącznie wojna w okopach, co zresztą ma być ujęte w nowej odsłonie serii Battlefield.
Hardkorowy gracz jednak nie kampanią fabularną żyje, a sieciową rozgrywką, która pochłania większość jego czasu przeznaczonego na grę. Bez wątpienia na tym polu lepiej radzi sobie Call of Duty. Słaba ubiegłoroczna odsłona Battlefielda i premierowe problemy z grą po sieci w Battlefield 4 nadszarpnęły nieco wizerunek DICE i EA. Czy z tegoroczną odsłoną uda im się odzyskać twarz?
Na razie trudno rokować. Nowy CoD z pewnością będzie szybki. Kolejny Battlefield? Niekoniecznie. Futurystyczne strzelanki ostatnio podkręcają tempo rozgrywki; EA, idąc z duchem czasu, też powinno tak zrobić, aczkolwiek konflikt, w jakim osadzona jest akcja Battlefield 1, zdaje się temu przeczyć. Na szczęście dzięki wprowadzeniu maszyn bojowych - lądowych, morskich i powietrznych - wcale nie musi być tak wolno, jak sobie wyobrażamy.
Obecnie wydawcy obu gier niewiele wypowiadają się na temat multiplayera. W Battlefield 1 będą mecze na 64 graczy, przeglądarka serwerów oraz powrót trybu Podbój. W Call of Duty: Infinite Warfare? Wielka tajemnica. Niemniej po pierwszej zapowiedzi można przypuszczać, że rozgrywka nie będzie się znacznie różnić od Black Ops III. Niestety na konkrety trzeba będzie poczekać do czerwca, kiedy odbędą się imprezy E3 oraz EA Play.
Gdyby zatem ktoś mnie zapytał: "Przyszłość czy przeszłość?", w tym przypadku wybieram przeszłość. Battlefield 1 oferuje powiew świeżości, której współczesne shootery bardzo potrzebują. Call of Duty: Infinite Warfare to z kolei sprawdzona marka i od wielu lat trzymająca poziom w trybach sieciowych. Bardzo uciekająca się do futuryzmu, ale jednak. No i produkcja Acti ma jeden atut, którego nie znajdziemy w grze od Electronic Arts - Call of Duty: Modern Warfare 4 Remastered. Na niekorzyść Activision z kolei działa fakt, że w okresie jesiennym EA zamierza wypuścić na rynek grę Titanfall 2, która wcale tak bardzo nie musi się różnić od nowego CoD-a.
W tym roku gracze mają naprawdę dylemat, po co sięgnąć. Jeśli za wyznacznik popularności wziąć dawanie plusów i minusów zwiastunów na kanale YouTube, to zwycięzca tej corocznej potyczki jest już wyłoniony (zwiastun Call of Duty jest jednym z najbardziej "minusowanych" wideo ostatnich tygodni).
Zacięta rywalizacja rozpocznie się z dniem 21 października - wtedy zadebiutuje Battlefield 1. Dwa tygodnie później (4 listopada) ukaże się Call of Duty: Infinite Warfare. Ja już zdecydowałem, po którą z tych gier sięgnę na premierę, a Wy?
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat