Epidemia miłości. Wywiad z aktorami z „Miasta 44”
Pierwsze miłości, ostateczne pożegnania, przyjaźnie ważniejsze od życia – wszystko musieli przeżyć w dwa miesiące. Aktorzy Miasta 44 mówią o swoich bohaterach, szacunku i wszystkim, co jest ponadczasowe.
Pierwsze miłości, ostateczne pożegnania, przyjaźnie ważniejsze od życia – wszystko musieli przeżyć w dwa miesiące. Aktorzy Miasta 44 mówią o swoich bohaterach, szacunku i wszystkim, co jest ponadczasowe.
Film Jana Komasy Miasto 44 opowiada historię uczestników Powstania Warszawskiego. Premiera odbędzie się 1 sierpnia 2014 roku na Stadionie Narodowym - w dniu 70. rocznicy Powstania.
WIOLA MYSZKOWSKA: Reżyser Jan Komasa często podkreśla, że Miasto 44 nie będzie pomnikiem. Mówi o tarantinowskim rycie, elektronicznej ścieżce dźwiękowej. Tymczasem polski film historyczny pomnikiem stoi.
ANNA PRÓCHNIAK: Osobiście uważam, że nikogo nie interesują pomniki. I tyle. Bardziej interesujący są ludzie niż idee. Mamy okazję zobaczyć ich historie, problemy, momenty przełomowe - i to jest najciekawsze. Filmów, które opierały się na patetycznym spojrzeniu na historię, było już wiele. Teraz spróbujmy inaczej, właśnie z perspektywy młodych ludzi.
MICHAŁ MEYER: W filmie jest cały garnitur zmieniających się postaci. Bohaterowie, którymi jesteśmy na początku, nie przypuszczają, że wydarzenia potoczą się tak, jak się potoczyły. Raczej nie ma scen, w których proszą się o śmierć, rzucają się na nią bohatersko albo są zadowoleni z tego, że przychodzi. Są przerażeni.
ANNA PRÓCHNIAK: To są normalne ludzkie zachowania i emocje.
MICHAŁ MEYER: Zaczyna działać machina, na której ruch nie ma się potem wpływu. Kiedy zdają sobie sprawę z tego, jakie przyjdzie im ponieść konsekwencje, na światło dzienne wychodzą różne postawy.
ANNA PRÓCHNIAK: I to jest bardzo ludzkie.
Jesteście aktorami na początku kariery. Czy udział w takim "niepomnikowym" filmie nie jest zbyt ryzykowny? O produkcjach historycznych mówi się w naszym kraju coraz gorzej.
AP: Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Zwłaszcza jeżeli jest szansa, że uda się zrobić coś naprawdę dobrego. Warto spróbować.
MM: Z perspektywy aktora Miasto 44 jest fantastycznym materiałem do zagrania. Poza tym to niewiarygodna przygoda, której w Polsce w najbliższych latach nie uda się powtórzyć.
Miasto 44 ma wykreować postacie uniwersalne, ponadczasowe. Jak pokazać takiego bohatera w sytuacji, która była jednorazowa, wyjątkowa?
MM: To są młodzi ludzie, którym udzielamy nasze prywatne sympatie i relacje, przepuszczone przez to, jak o nich myślimy i to, jak one same są wymyślone. Udzielamy im życiowej energii, którą mamy tu i teraz. Może to brzmi banalnie…
AP: Człowiek jest uniwersalny! Ludzie się aż tak bardzo nie zmieniają przez wieki. Mają podobne dylematy, problemy, bardzo mocno kochają i nienawidzą. Każdy z nas za czymś tęskni, czegoś nie ma, czegoś bardzo chce.
MM: Uniwersalnie boimy się o siebie, troszczymy, uniwersalnie chcemy sobie pomóc, uniwersalnie ktoś ucieka.
AP: Tak! Więc pewnie jest to historia o ludziach uniwersalnych. Ale ważniejsze jest to, że tamto zdarzenie i czas były szczególne, bardzo trudne, ekstremalne. Ludzie postanowieni w takich sytuacjach zachowują się różnie. Chcieliśmy zbadać ich reakcje.
MM: Coś, co mi się rzuca w oczy, w wyobraźnię, kiedy mówimy o tym czasie, to intensyfikacja wszelkich uczuć i emocji. Może to pomoże wydobyć uniwersalizm z tego, co normalnie w życiu rozkłada się na lata. Wtedy trzeba było wszystko skumulować w dwa miesiące.
AP: Ludzie brali masowo śluby, wiązali się ze sobą. O tym okresie powstania mówiono "Epidemia miłości" – epidemii uczuć i emocji. Wszystko było w nich totalne.
Chciałam Was zapytać, czy po zagraniu w tym filmie przeżyliście coś takiego jak patriotyzm wtórny, ale z tego, co mówicie, wynika, że to chyba nie jest film o tym.
AP: Nie, to nie jest film o patriotyzmie. Miasto 44 opowiada o młodych ludziach, którzy chcieli być wolni i o te wolność walczyli. Oczywiście są symbole, takie jak opaski na ramionach, którą są bardzo ważne, ale myślę, że wtedy znaczyły troszkę coś innego niż teraz.
MM: Utkwiła mi w głowie taka sytuacja. Przy okazji przygotowań do filmu spotkaliśmy się z paroma kolegami, żeby porozmawiać o naszych postaciach. W pewnym momencie zaczęliśmy dyskutować i kłócić się, przerzucać jakimiś powstańczymi pseudonimami, aż nagle zdaliśmy sobie sprawę z tego, że parę ulic od miejsc, w których wydarzyły się te straszne rzeczy, na Czerniakowie, rozmawiamy o nich emocjonując się tak, jakby wszystko działo się tu i teraz. To był rodzaj jakiegoś hołdu, przywoływania duchów.
Czyli to powstanie gdzieś nadal żyje w młodych ludziach.
AP: Żyje. I dobrze. Niech żyje! Po to wszystko się stało.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1971, kończy 53 lat