FMF 2014: Muzyka więcej niż filmowa
W dobie kultu obrazu Festiwal Muzyki Filmowej na piedestał stawia ścieżkę dźwiękową.
W dobie kultu obrazu Festiwal Muzyki Filmowej na piedestał stawia ścieżkę dźwiękową.
Piętnaście tysięcy osób na widowni i kilkuminutowa owacja na stojąco – tak zakończył się pokaz Gladiatora z muzyką na żywo podczas 7. Edycji Festiwalu Muzyki Filmowej. Wypełniona po brzegi Kraków Arena tego dnia przypominała tryskające życiem Koloseum z początku naszej ery. Zamiast walk - projekcja filmu, zamiast gladiatorów - orkiestra, zamiast mieczy - smyczki. Muzyka Hansa Zimmera w małopolskiej hali wybrzmiała donośniej niż kiedykolwiek wcześniej i - podobnie jak sam film Ridleya Scotta - nie zestarzała się ani o dzień. Pomimo tego, że na widowni większość wiedziała, jak potoczą się losy Maximusa, czuć było, jak cała hala trzyma kciuki i wstrzymuje oddech przy każdej walce gladiatora o aparycji Russella Crowe'a. Ciekawym doświadczeniem było też posłuchanie soundtracku Zimmera po 13 latach od jego napisania - w Gladiatorze wyraźnie słychać motywy, których echa słyszeliśmy później w "Piratach z Karaibów", Królestwie Niebieskim czy Mrocznym rycerzu. Często odwołania w innych kompozycjach do muzyki z filmu Scotta świadczą jednak o niczym innym, jak o sile granego na żywo w Krakowie soundtracku.
Coroczny pokaz filmowy z muzyką symultaniczną na żywo (przed laty oglądaliśmy i słuchaliśmy w ten sposób m.in. Matrixa i trylogię "Władca Pierścieni") nie był jedynym spektakularnym wydarzeniem podczas tegorocznej edycji festiwalu. Zaczęło się stosunkowo skromnie, bo od koncertu "Kon-Tiki: Dalekomorska Wyprawa" z muzyką ze słynnej skandynawskiej superprodukcji. Kolejnego dnia było już znacznie bardziej mainstreamowo i energicznie - w Kraków Arena zabrzmiała muzyka z serii filmów o Jamesie Bondzie. Ciarki na plecach powodował już sam motyw przewodni, choć ten był jedynie wstępem do większej całości. Wśród zagranych utworów z czołówek były klasyki pokroju "Goldfingera" i "Live and Let Die", ale także nieco nowsze piosenki, takie jak "GoldenEye", "Another Way to Die" czy "Skyfall".
Czytaj również: "Służby specjalne": Słabsze od "Pitbulla" - recenzja
Po koncertach z muzyką z Bondów i Gladiatora organizatorzy festiwalu przygotowali dla uczestników wielki finał w postaci uroczystej gali celebrującej 100-lecie Amerykańskiego Stowarzyszenia Kompozytorów, Autorów i Wydawców. Do obecnego już wcześniej w Krakowie Hansa Zimmera dołączyli m.in. Dario Marianelli (Anna Karenina), Elliot Goldenthal (Frida) i Patrick Doyle (Harry Potter i Czara Ognia). Po serii pojedynczych utworów koncert zwieńczyły dwie suity: "Grand Gothic Suite" i "Inception: Suite". Te ostatecznie przekonały niektórych, że warto było dojechać do znajdującej się na Nowej Hucie hali ocynowni. Co prawda ścieżka dźwiękowa z filmów Batman Forever i Batman & Robin okazała się być równie dobra jak produkcje Joela Schumachera, którym towarzyszyła, a ilustracja dzieła Christophera Nolana wypadła zaskakująco mało efektownie (jest znacznie mniej dynamiczna niż chociażby wspomniani "Piraci"), ale w tych dwóch przypadkach zaproponowano coś więcej niż samą muzykę. W hali ocynowni rozpoczął się wtedy prawdziwy spektakl - w ruch poszły nie tylko słyszane już wcześniej pałeczki i smyczki, ale także przygotowane specjalnie na tę okazję światła.
Choć to jedyna taka impreza w Polsce, Festiwal Muzyki Filmowej zapraszanymi gwiazdami i organizowanymi koncertami co roku solidnie podwyższa sobie poprzeczkę. Jeśli organizatorzy powtórzyliby za Maximusem słynne pytanie do publiczności z Gladiatora, nie pozostałoby nic innego, jak odpowiedzieć: "Oj, tak, byliśmy zadowoleni!".
[[603]]
Źródło: fot. Aleksandra Dąbrowska
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 64 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1967, kończy 57 lat