Jestem fanem Gry o tron – rozmawiamy z Michaelem Kennethem Williamsem z serialu Hap i Leonard
O pracy nad 3. sezonem Hapa i Leonarda, poruszanych kwestiach rasizmu, serialach, które ogląda i aktorskich inspiracjach opowiada Michael Kenneth Williams
O pracy nad 3. sezonem Hapa i Leonarda, poruszanych kwestiach rasizmu, serialach, które ogląda i aktorskich inspiracjach opowiada Michael Kenneth Williams
W listopadzie 2017 roku byłem na planie serialu Hap and Leonard w Atlancie. Tam też przeprowadzałem wywiady z aktorami z głównej obsady. Michael Kenneth Williams to dla wielu przede wszystkim Omar z The Wire oraz Chalky z Boardwalk Empire, a dla innych po prostu Leonard z popularnego serialu. W rozmowie jest on człowiekiem zaskakująco pokornym ,wycofanym, rozluźnionym i zabawnym. Czuć, że mówię otwarcie, ale każda jego odpowiedź jest przemyślana.
ADAM SIENNICA: To czego mamy oczekiwać po nowym sezonie Hapa i Leonarda?
MICHAEL KENNZETH WILLIAMS: Nowy sezon Hapa i Leonarda porusza kwestię rasizmu w najgorszej formie. W poprzednich sezonach albo Hap ciągnął za sobą Leonarda, albo Leonard Hapa. W tej serii są wciągnięci w coś tak mrocznego, że obaj nie chcieliby mieć z tym nic wspólnego.
Taki temat jest współcześnie dość ważny. Uważasz, że drzemie w tym uniwersalne przesłanie, które trafi do widzów w Polsce i w innych krajach?
Kwestia bycia uciskanym lub poczucia niesprawiedliwości będzie postrzegana uniwersalnie. Mimo wszystko jednak Hap i Leonard opowiada historię osadzoną w Ameryce, która bardziej rezonuje z polityczno-społecznym klimatem w Stanach Zjednoczonych. Wydaje mi się, że ten serial jest lustrzanym odbiciem stanu w jakim jest nasz kraj.
A przez to też kontekst konfliktów na tle rasowym staje się ważną częścią tego sezonu. Czy to jest coś, czego się spodziewałeś po tej serii?
Hap i Leonard oparty jest na serii książek Joe R. Lansdale'a, których osobiście nie czytałem. Kiedy zobowiązuję się zagrać w kolejnym sezonie Hapa i Leonarda, ważne jest dla mnie, by zrobić to dobrze dla tych bohaterów. Ci goście to mój najwyższy priorytet. By zrobić to z szacunkiem dla książki i twórczości Lansdale'a. A fakt, że w obecnym klimacie opowiadamy takie historie, to jest dla mnie bonus. Takie magii nie da się wymyślić. Jeśli scenarzysta próbuje wprowadzić takie przesłanie, często to psuje. Dlatego dla mnie jest ważne, byśmy opowiedzieli szczerą historię.
Ten sezon pokazuje jakąś określoną perspektywę rasy i podziałów?
Myślę, że podejście serialu Hap i Leonard do kwestii rasy objawia się w tytułowych bohaterach, bo jeden jest biały, drugi jest czarnoskóry. Obaj są chodzącą sprzecznością tego, jak powinna wyglądać przyjaźń pod kątem uniwersalnym. Nasz serial zawsze poruszał tematykę rasy począwszy od pierwszego sezonu. W scenie, gdy Leonard jedzie do miasta hipisów z uwagi na miłości Hapa do Trudy, można odczuć poruszenie pewnych problemów rasowych. Na pewno też w drugim sezonie, gdzie czarnoskóre dzieci były mordowane. Zawsze pojawiały się kwestie rasowe, ale teraz przestaliśmy wokół tego kluczyć i w 3. sezonie jest to kluczowy wątek.
A do tego w nowym sezonie ważną rolę odgrywa Ku Klux Klan.
Zgadza się, KKK odgrywa w tym sezonie kluczową rolę z uwagi na napięcia rasowe. Stany Zjednoczono są obecnie w takim miejscu, gdzie pojawia się mentalność osób wierzących w supremację białej rasy. A takie poglądy ma też Ku Klux Klan. O tym też jest ten sezon... o nienawiści wobec drugiej osoby bazującej tylko na kolorze skóry. Po prostu.
Trudno było widzieć na planie ludzi w kostiumach KKK?
Bardzo ciężko jest mi patrzeć na te kostiumy. Opowiadamy historię osadzoną w Georgii, gdzie naprawdę ta ignorancja miała miejsce. Odpowiadali oni za smutek wielu ludzi i przelew krwi. Bycie czarnoskórym mężczyzną żyjącym w Ameryce, mogącym opowiedzieć taką historię w stanie takim jak Georgia, jest dla mnie oczyszczające emocjonalnie. Trzeba by żyć pod kamieniem, by nie wiedzieć, co reprezentują te kostiumy i wiem, że widzowie na całym świecie to wiedzą.
W jakim momencie swojego życia jest Leonard w 3. sezonie?
Przechodzi on coś w rodzaju kryzysu wieku średniego. Starzeje się, jest sam, zasadniczo nic nie posiada. Jest w takim etapie, gdzie zaczyna analizować, co osiągnął w życiu. Zobaczysz to w scenie, w której młodszy Leonard rozmawia ze starszym. Wszyscy kiedyś dochodzimy do takiego etapu w życiu, w którym zastanawiamy się, co robiliśmy, w jakim miejscu jesteśmy i jak chcemy dalej się rozwijać. Leonard jest właśnie na takim rozdrożu.
A jak u ciebie to wygląda?
Chyba jestem niedaleko tego etapu [śmiech]. Jestem mężczyzną w średnim wieku, siwe włosy się już pojawią, ale ścinam je jak tylko mogę. Mam dużo siwych włosów [śmiech].
Słyszałem, jak ktoś na planie stwierdził, że jesteś jak gwiazda rocka...
Mam 51 lat. Moje czasy bycie gwiazdorem są już za mną [śmiech]. Ta praca zabiera dużo czasu, odciąga cię od bliskich, więc zaczynasz się nad tym zastanawiać... czy to wszystko robisz z odpowiednich pobudek? Chociaż praca nad tym sezonem oraz całym serialem była naprawdę trudna, skończę ją z dumą. Wiem, jakie dzieło sztuki razem stworzyliśmy. Jestem naprawdę dumny z tego serialu.
Od czasu finału 2. sezonu nurtuje mnie to... czy w 3. sezonie Leonard w końcu będzie Samotnym Jeźdźcem?
Pewnie w swojej głowie nim będzie [śmiech] Dostaje łomot, prawie ginie... Tak naprawdę to dopiero w tym sezonie czuł prawdziwą bliskość śmierci i to pomimo wszystkich wydarzeń z swoim życiu. Metaforycznie nawet umiera. Nastąpi w nim śmierć ducha. Wyobrażam sobie, że to dla mojego bohatera jest to coś przerażającego.
Zdradź trochę zakulisowej magii. Powiedź coś o charakteryzacji, którą na sobie masz.
Pomimo tego, że mam dużo charakteryzacji, najbardziej wkurzający jest ten je***y bandażyk na nosie. Tak bardzo chcę go zerwać! [śmiech] Parę razy się już się nim bawiłem [śmiech]. A tak to mam na sobie protetyczne wstawki, które podkreślają rany na twarzy.
Hap i Leonard to tylko 6 odcinków, więc gdy już serial jest dostępny w VOD po emisji w telewizji, można go obejrzeć praktycznie na raz. Jak według ciebie powinien ten serial być oglądany?
Ten serial został stworzony dla ludzi, którzy lubią oglądać seryjnie na platformach VOD. Coraz bardziej celuje się w takich odbiorców. Serial ma dobre tempo i szybko wciąga. Jest to jak jazda na rollercoasterze, która jedzie bardzo szybko i jest naprawdę intensywna. Przy takim tempie czasem można zgubić historię, ale nam się udało to pogodzić. Dopóki jesteśmy wierni książce i relacji tych postaci, wówczas będzie to autentyczne dla widzów.
A ty sam lubisz oglądać seriale?
Jestem wielkim fanem Game of Thrones. Uwielbiam oglądać też Shameless. A ostatnio zakochałem się w netflixowym serialu Dear White People. Fantastyczna jest też Atlanta i nie mogę się doczekać 2. sezonu. Obecnie więcej oglądam wiadomości... chyba zbyt dużo [śmiech].
Sam widzisz, że na małym ekranie opowiadane są świetne historie. Czy w takim razie obecnie w serialach można tworzyć lepsze fabuły niż w filmach?
Telewizyjne fabuły, w których grałem, były naprawdę dobre. Sam wywodzę się z telewizji. Grałem w serialach The Wire czy Boardwalk Empire...
Najlepsze seriale w historii!
No nie wiem... [śmiech] Nieźle nam to wychodziło [śmiech] Wywodzę się z dobrej telewizji i na niej moja kariera jest zbudowana. W serialach jest wiele naprawdę kapitalnych historii. Trzeba je tylko dostrzec. Nie trzeba tego porównywać do filmów.
Ciekawe jest to, że Leonard jest homoseksualistą, ale ta cecha nie odgrywa jakiejś kluczowej roli w serialu czy w budowie jego charakteru. Po prostu jest integralną częścią tej postaci. Jak ty to postrzegasz?
W życiu Leonarda wiele się wydarzyło. Jego relacja z Hapem jest trochę dysfunkcyjna i są zależni od siebie. Nie ma znaczenia, czy jest homoseksualny, czy heteroseksualny, ta zależność wpływa na nich obu. Hap jest hetero i nie może znaleźć kobiety. Leonard jest gejem i nie może znaleźć faceta. Nie chodzi tutaj o orientację seksualną, ale o braterską relację tych ludzi. Są dla siebie ważni, ale jednocześnie pastwią się wzajemnie na swoim życiu osobistym. Jaki partner może rywalizować z taką przyjaźnią? To chyba niemożliwe.
Dziś jest ostatni dzień kręcenia Hapa i Leonarda. Jak oceniasz pracę nad tym sezonem?
Ostatnie miesiące na planie były naprawdę trudne. To ciężka praca. Lokacje dają w kość. Ten sezon był najmniej wymagający fizycznie, ale fabuła wywiera wpływ na emocje. Musimy wykonać tę robotę jako profesjonaliści i rodzina, jaką tutaj tworzymy. Ten sezon jest bardzo prawdziwy.
Kilka godzin temu widziałem, jak kręciłeś poważną i emocjonalną scenę, którą powtarzałeś kilkanaście razy. Co robisz, by utrzymać w sobie te emocje, by nadal wylewały się z ciebie podczas gry?
Słucham muzyki. Każdy gatunek, bo to zależne jest od tego, jakie emocje są mi potrzebne. Nie mogę słuchać rozmów pomiędzy ujęciami. Ani jednego słowa. To wszystko staje się dla mnie szumem. Muzyka zapewnia mi bezpieczeństwo i pozwala pozostać emocjonalnie z postacią. Nie potrafię tego dobrze wyjaśnić, ale po prostu muzyka jest dla mnie kluczem.
A kogo dokładnie słuchasz?
Słucham różnych artystów. Czasami jest to Patti LaBelle, czasem Kendrick Lamar, a czasem to Elton John czy Bee Gees. Czasem jest to Stephanie Mills, Solange, Aretha Franklin, czy Jay-Z. Mógłbym tak wymieniać z kompletnie różniących się od siebie gatunków muzycznych.
Pracujesz na planie z żywą legendą kina Louis Gossett Jr.. Miałeś w młodości jakiś jego ulubiony film? Może zainspirował cię do zajęcia się aktorstwem?
Oczywiście jest to An Officer and a Gentleman. Gdy byłem dzieckiem, oglądałem filmy oraz bardzo interesowałem się muzyką. Madonna, Michael Jackson i Prince byli ważną częścią mojego dzieciństwa. Pamiętam, że jak byłem dzieckiem to nie inspirował mnie film z Louisem Gossettem Jr, ale tytuł z Johnem Travoltą - Saturday Night Fever. Gdy zaczęły powstawać takie produkcje jak Boyz n the Hood, Brown Sugar, Nad obręczą, Sugar Hill czy Miłość i koszykówka, to zasiało we mnie ziarno. Zacząłem się zastanawiać: mogę i chcę zostać aktorem. Gdy premierę mieli Dead Presidents (1995), byłem już przekonany, że chcę się tym zajmować. Te filmy z początku lat 90. kształtowały mnie jako człowieka. Jednym z moich ulubionych filmów jest Magia miłości z Bookemem Woodbine'em i Allenem Payne'em. Piękna, tragiczna historia. To filmy, które mnie zainspirowały i rozpaliły we mnie ogień. Dlatego teraz tu jestem i zajmuję się aktorstwem.
Gdy po raz pierwszy zacząłeś z nim pracować, byłeś pod wrażeniem jego kunsztu?
To prawdziwy mistrz. Niesamowite jest patrzeć, jak pracuje. Gdy wchodzi w rolę, potrafi sprowokować drugiego aktora, by reagował w określony sposób. Bardzo szanuję jego zdolności. Nie ma wielu aktorów, którzy fizycznie mogą zagrać mojego tatę. Jest pełny wigoru i rozmowny. Przy nim czuję się jak dzieciak. To piękne, że mogę słuchać jego mądrości i czerpać z jego wiedzy. Jest moim przyjacielem i mentorem. To po prostu jeden z darów pracy w tej branży.
To na koniec luźne pytanie... Twoje postacie z seriali Prawo ulicy i Zakazane imperium spotykają się z Leonardem. Co się wydarzy?
[śmiech] Co by się stało, gdyby Omar, Chalky i Leonard się spotkali? Ciekaw jestem, czy Omar dogadałby się z Leonardem. To mogłoby być interesujące [śmiech] Chalky pewnie by powiedział: idę do klubu, nie mam na to czasu! [śmiech] To osoby bardzo niezrozumiane, ale sądzę, że wewnątrz to mili i ufni faceci. Miałem szczęście, że mogłem zagrać tak moralnie silne postacie. Jasne, mają swoje wady i styl życia, którego nie wszyscy zaakceptują, ale jestem dumny z ich moralnego kompasu. Hap i Leonard pakują się w bardzo niebezpieczne sytuacje, ale zawsze chcą postąpić słusznie. Omar robił złe rzeczy z dobrych powodów, a Chalky chciał po prostu wyżywić rodzinę. Dać swoim dzieciom lepsze życie. Myślę, że to coś, z czym każdy może się identyfikować. Miałem farta, że mogłem ich poznać.
3. sezon Hapa i Leonarda emitowany jest na AMC Polsce w każdy czwartek o 22:00
Źródło: zdjęcie główne: Jace Downs/SundanceTV
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat