Koreańskie thrillery. Co warto obejrzeć?
Koreański przemysł filmowy optymistycznie zakłada, że hollywoodzki sukces doprowadzi do większej widowni, a w związku z tym jeszcze większego finansowania. Pamiętajmy jednak, że dobre koreańskie kino to nie tylko Parasite.
Koreański przemysł filmowy optymistycznie zakłada, że hollywoodzki sukces doprowadzi do większej widowni, a w związku z tym jeszcze większego finansowania. Pamiętajmy jednak, że dobre koreańskie kino to nie tylko Parasite.
W tym artykule przedstawię Wam kilka wariantów, które warto zobaczyć. Kolejność jest zupełnie przypadkowa. To Wy decydujecie, co Wam bardziej przypadnie do gustu. Ja postaram się tylko przyczynić do trafnej sugestii.
Rzecz jasna dobrych koreańskich filmów jest znacznie więcej. Specyfiką kina koreańskiego jest spojenie kilku gatunków filmowych jednocześnie. W każdym z filmów znajdziemy powiązania i elementy do wielu innych gatunków. To aspekty, które są zarówno wyróżnieniem, jak i cechą charakterystyczną na rynku kinematograficznym.
Koreańskie thrillery - lista
Porwana pamięć (Forgotten)
Porwana pamięć to wyreżyserowany przez Jang Hang-Juna, południowokoreański thriller psychologiczny z mnóstwem tajemnic. Główne role grają Kang Ha-neul jako Jin-seok i Kim Mu-yeol jako Yoo-seok. Film opowiada o młodym mężczyźnie, który przeprowadza się z matką, ojcem i starszym bratem do nowego domu. Niedługo po tym główny bohater – Jin-seok, zaczyna zauważać dziwne, przypadkowe odgłosy i cienie dochodzące z zamkniętego pokoju. Mimo że mówi o swoich obawach rodzinie, zostaje wyśmiany i zignorowany. W deszczową noc chłopak jest świadkiem porwania swojego brata. Równo po dziewiętnastu dniach jego brat powraca do domu i zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Wydaje się nie pamiętać, co się wydarzyło. Rodzina uważa, że „wyparł” swoje wspomnienia z tamtego dnia. Jin-seok zauważa zmiany w zachowaniu starszego brata, po czym postanawia go śledzić.
W tym momencie akcja zaczyna się rozkręcać i przybiera ostrych zakrętów, w których my, baczni obserwatorzy, sami się gubimy. Pomimo tego chcemy oglądać dalej, bo fabuła i nieoczekiwany przebieg wydarzeń wciąga i pozostawia z pytaniem: „Co dalej? Jak? Dlaczego? O co chodzi?” Gdy mamy wrażenie, że znamy odpowiedź na nurtujące nas pytanie, znikąd pojawia się kolejny wątek. Tym sposobem warstwami docieramy do wisienki na torcie. I jeżeli wydaje Wam się, że wiecie już wszystko, to zapewniam - jesteście w błędzie. Nic nie jest przewidywalne i to właśnie jest bezcenne. Taki zabieg jest odpowiedzią samą w sobie. Rodzina jest słowem kluczowym w filmie. My jako widzowie jesteśmy prawie oszukani do momentu, kiedy Jin-seok widzi siebie w lustrze. W pewnym sensie zachowujemy się dokładnie tak samo jak główny bohater: coś jest nie tak, ale nie potrafimy konkretnie określić co. Według mnie to jeden z lepszych thrillerów, jakie południowokoreańskie kino wyprodukowało w ostatnim czasie. Polecam.
The Call (The Call)
Reżyserem tego dreszczowca jest Lee Chung Нyun. W rolach głównych wystąpiły znane aktorki: Park Shin Hye i Jeon Jong Seo. Historia opowiada o młodej kobiecie - Seo Yeon, która straciła ojca i przeprowadziła się do starego, wiejskiego domu, aby dojść do siebie emocjonalnie. Pewnego dnia otrzymuje tajemniczy telefon od nieznanej Young Sook. Okazuje się, że kobieta dzwoni z przeszłości. Zarówno ona, jak i jej matka (która jak się później okazuje, trzyma córkę w zamknięciu i poddaje ją torturom) były mieszkankami tego samego domu dziesięć lat wcześniej. Dziewczyny dzielą się między sobą swoimi doświadczeniami. Poprzez wspólne rozmowy i coś, co na pozór wydaje się być obopólną przyjaźnią, są w stanie zapobiec strasznym tragediom w ich życiu. Telefon łączący przeszłość z przyszłością staje się nadzieją na przetrwanie dla obu bohaterek.
Film trzyma w napięciu od początku do końca. Nie będziecie w stanie otrząsnąć się z uczucia grozy i podziwu jednocześnie. Nie muszę mówić, że fabuła jest nieprzewidywalna. Techniczna strona produkcji jest wykonana na bardzo wysokim poziomie: oprawa muzyczna, efekty specjalne, korekcja barwna - wszystko wygląda świetnie. Do tego dochodzi bezbłędna gra aktorska. Zapewniam, że na koniec będziecie zaskoczeni, zdumieni i zszokowani. 112 minut, bo tyle trwa film, jest zdecydowanie warty Waszego czasu.
Służąca (The Handmaiden)
Produkcja Park Chan-Wooka opowiada o uduchowionej kobiecie kieszonkowcu o imieniu Sooki, a właściwie Tamako, która dostaje pracę jako służąca w posiadłości bogatego, starego kolekcjonera książek. Kobieta służy mężczyźnie jak i Lady Hideko, siostrzenicy jego zmarłej żony. Główna bohaterka zostaje wciągnięta w intrygę przez fałszywego hrabiego, który chce poślubić siostrzenicę i oddać ją do przytułku, aby móc odebrać jej fortunę. Kolekcjoner książek, mentor fałszywego hrabiego, ma mniej więcej ten sam plan w głowie. Pomysł staje się diabelnie skomplikowany i jeszcze bardziej drażliwy, gdy Sooki/Tamako zaczyna zakochiwać się w swoim celu.
Specyficzną sceną, jednocześnie zapierającą dech w piersiach, jest odczyt perwersyjnej erotyki z biblioteki właściciela posiadłości, któremu towarzyszy jeden z najdziwniejszych pokazów seksu w kinie głównego nurtu. Większość niesamowitej mocy tej sekwencji pochodzi z obserwacji zachwyconych wyrazów twarzy mężczyzn, którzy zebrali się, by wysłuchać czytanej na głos jednoznacznej fikcji.
The Handmaiden to historia miłosna, thriller o zemście i film zagadkowy, którego akcja rozgrywa się w okupowanej przez Japończyków Korei lat 30. Opowieść jest zmysłowo piękna, szczerze seksualna, momentami perwersyjna i przede wszystkim przerażająco brutalna. Chwilami istnienie tego filmu wydaje się być niewytłumaczalne. A jednak wszystkie jego poszczególne elementy są zmontowane z taką starannością, a postacie zagrane z taką psychologiczną przenikliwością, że rzadko ma się wrażenie, że scenarzysta i reżyser ucierają widzom nosa takim czy innym nadmiarem. To film zrobiony przez artystę u szczytu swoich możliwości. Park Chan-Wook, południowokoreański reżyser, który zaczynał jako krytyk, ma na swoim koncie wiele świetnych lub prawie świetnych filmów gatunkowych, w tym Oldboy, Sympathy for Mr. Vengeance, Lady Vengeance i Thirst, ale ten jest tak misterny, a jednocześnie lekki, że wydaje się być podsumowaniem jego dotychczasowej kariery.
Oldboy to zdobywca Grand Prix na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2004 roku, który został zrealizowany ręką międzynarodowej sławy - reżysera Park Chan-wooka. Film był adaptacją japońskiej mangi o podobnym tytule, napisanej przez Nobuaki Minegishi i Garona Tsuchiya.
Thriller opowiada historię Oh Dae-su (Choi Min-sik), który w 1988 roku zostaje tajemniczo porwany w noc urodzin swojej córki. Przez piętnaście lat bohater jest zamknięty w pokoju hotelowym, bez jakichkolwiek wyjaśnień. Nie wie, kto i dlaczego go schwytał. Z czasem jest karmiony, strzyżony, otrzymuje czyste ubrania i usługi pokojowe, a jednocześnie duszony gazem do nieprzytomności. Jego jedynym oknem na świat zewnętrzny jest telewizor, dzięki któremu dowiaduje się o zamordowanej żonie. Podczas swojej dziwnej nieobecności staje się głównym podejrzanym. Główny bohater, Dae-su, codziennie ćwiczy boks i próbuje uciec. Pewnego dnia mężczyzna zostaje uwolniony na dachu apartamentowca i wyrusza w świat, stając się jednocześnie maszyną do zabijania.
W jego niewoli rodzi się pragnienie zemsty, które okazuje się równe pragnieniu porywacza brutalnego i złośliwego, ale znacznie bardziej sadystycznego. Kamera obserwuje go niemal bezstronnie, nie rozstrzygając, czy Dae-su jest dobrym człowiekiem, czy też nie. Jak mówi jego porywacz: "Jestem kimś w rodzaju uczonego, a to, co studiuję, to Ty".
Krótko mówiąc: to dobry film o odwecie. Pierwszy akt przebiega według dość konwencjonalnego szablonu thrillera o zemście, z porywającymi scenami walki, nakręconymi z wyrazistością i ostrością. Jednak przemoc rzadko przynosi satysfakcję. Gdy film wkracza w ostatni akt, każda krwawa akcja jest niemal nie do zniesienia - nawet jeśli jest w większości sugerowana - tak jakby była zbyt wielkim horrorem, by ją oglądać. Warto również zauważyć, że jest to o wiele zabawniejszy film, niż wskazywałaby na to jego reputacja. Łączy tragedię i czarny jak smoła humor już od samego początku. Główna przyjemność i groza tego filmu polega na powolnym wbijaniu szpileczek w kierunku Dae-su, które odbierają mu jakąkolwiek chwilową satysfakcję z każdym nowym upokorzeniem. Ostatni zwrot akcji jest najbardziej nieprawdopodobny i delirycznie pokręcony.
Zombie express (Train to Busan)
Zombie Express to dreszczowiec reżysera Sang-ho Yeona z 2016 roku. Fabuła opiera się na historii Seok-woo – mężczyzny rozwiedzionym z przypadłością pracoholizmu. Bohater mieszka z matką i prawie w ogóle nie spędza czasu z własną córką, Su-an. Jest od niej tak odległy, że po raz kolejny kupuje jej tę samą konsolę do gier wideo na urodziny. Aby wynagrodzić ten niezręczny moment, zgadza się podarować córce to, czego naprawdę chce - wycieczkę do domu jej matki w Busan. To tylko godzina jazdy pociągiem z Seulu. Co mogłoby pójść nie tak?
Już sam plan jest tematycznym pięknem, ponieważ dla dwójki bohaterów jest to coś więcej, niż tylko podróż pociągiem. To wyprawa w przeszłość i próba naprawy, jak wydaje się „martwej” więzi przez zdesperowanego rodzica. Twórczość reżysera Yeon Sang-ho to najbardziej rozrywkowy film o zombie od jakiegoś czasu. Przez dziesięciolecia filmy o „nieumarłych” były zasadniczo budowane na fundamencie strachu przed bliźnimi - twój sąsiad może wyglądać i brzmieć jak ty, ale chce zjeść twój mózg. W przypadku Pociągu do Busan reżyser idzie o krok dalej, budując ideę nawołującą do tego, że nawet w najciemniejszych dniach musimy dbać o siebie nawzajem, a ucierpią na tym ci, którzy wspinają się po słabszych, by ratować siebie.
Poza komentarzem społecznym, jest to po prostu szalenie zabawny film akcji, o pięknym tempie i konstrukcji, z odpowiednią ilością charakteru i grozy. Na początku filmu Seok-woo mówi swojej córce: "W takich czasach uważaj tylko na siebie", ale przekonuje się, że nie jest to rada, którą powinniśmy kierować się w życiu i przekazywać naszym dzieciom. Nie zdradzając niczego, ocaleni w Pociągu do Busan mają szczęście tylko dzięki poświęceniu innych. Film jest tematycznie silniejszy od przeciętnego filmu o zombie, ponieważ pokazuje, że panika może z nas wszystkich zrobić potwory, a naszym zadaniem jest przezwyciężenie tego podstawowego instynktu w czasach kryzysu.
W 2020 roku, reżyser Yeon sang-ho stworzył kontynuację filmu - Zombie Express: Peninsula, o której celowo tutaj nie wspomnę. Pomijając słabej jakości animacje, sam pomysł na drugą część był porządny. Szkoda tylko, że właściwie aż za bardzo przypominał Ucieczkę z Nowego Jorku. W pewnym momencie zamiast zombie, akcję przejmują ocaleni. Dla mnie jako widza, sequel nie by aż tak wciągający, jak pierwsza ekranizacja tego filmu.
Alive to południowokoreański film o... (okrzyki zaskoczenia) zombie w reżyserii Cho Il-hyunga. Fabuła koncentruje się na Joon-woo, który spędza swoje całe dni w osamotnieniu, streamując na żywo z domu. Podczas gry, co wygląda jak Player Battlegrounds Unkown, zaczyna słyszeć głosy swoich przeciwników proszących o pomoc. Bez jedzenia, bez broni, z minimalnymi umiejętnościami praktycznymi. Co ma zrobić gracz, który musi stawić czoła morderczym oponentom, których w tym przypadku nie może zabić za pomocą joysticka?
Oh Joon-wo, główny bohater Alive, zaszywa się w swoim mieszkaniu i próbuje to przeczekać. Cała sytuacja może jednak trwać długo, ponieważ samotni napastnicy są nieumarli i mają mnóstwo czasu. Jedynym momentem, w którym film potyka się o banał, jest późne wprowadzenie postaci drugoplanowej, która angażuje się w nieprawdopodobny scenariusz, który widzieliśmy już wiele razy. Poza tym Alive to zgrabnie zagrany thriller, który udowadnia, że w najbardziej nieumarłym gatunku zawsze można znaleźć oznaki życia. A finał sugeruje, że nawet zatomizowane przez izolację społeczeństwo może odnaleźć więź. Gra aktorska jest na przyzwoitym poziomie, co też pozwala na większą przyjemność oglądania filmu.
Wiedźma (The Witch: Part 1. The Subversion)
Wiedźma to thriller wyreżyserowany przez Hoon-jeon Park'a. Kiedy Ja-yoon jako ośmiolatka uciekła z ściśle tajnej placówki rządowej, zostawiła za sobą głęboką po kostki rzekę krwi i wszystkie wspomnienia z poprzedniego życia. Dziesięć lat później żyje jako normalna, choć niezwykle utalentowana nastolatka w wiejskim zaścianku. W pewnym momencie pojawia się w telewizyjnym talent show. Wkrótce główna bohaterka zaczyna być ścigana przez postacie z przeszłości, której nie pamięta.
Ten film o zemście ma kilka problemów z tempem i za bardzo opiera się na ekspozycji, ale sekwencje akcji są tak porywające, jak to tylko możliwe. Zabójcza charyzma głównych aktorów, zwłaszcza debiutantki Kim Da-mi w roli nastoletniej Ja-yoon, powinna zapewnić duże zainteresowanie kolejnymi rozdziałami tej historii. Jak sugeruje tytuł, jest to pierwsza odsłona proponowanej trylogii. Kim Da-mi zachowuje rtęciową niewiadomą. Jest drażniącym znakiem zapytania w filmie, który od czasu do czasu potyka się o siebie, by dostarczyć odpowiedzi. Świetnie bawi się również Choi Woo-shik (wcześniej widziany w Okja), wkładając tyle bujnego okrucieństwa w rolę Gong-ja, współczesnego bohatera z przeszłości Ja-yoon, że energia filmu wyraźnie spada za każdym razem, gdy nie ma go na ekranie. To film, którego bohaterka potrafi łączyć akty ekstremalnej przemocy z wyglądem uroczego słodziaka. Może przypaść do gustu, zwłaszcza nowoczesnej, arthouse'owej publiczności.
Pan-dola (Pandora)
To film napisany i wyreżyserowany przez Park Jung-woo, z udziałem Kim Nam-Gila. Akcja rozpoczyna się ciężkim alegorycznym akcentem, gdy para dzieciaków przygląda się pobliskiemu reaktorowi jądrowemu, nazywając go na zmianę „kuchenką do gotowania ryżu” - czymś, co uczyni kraj bogatym i "pudełkiem, które po otwarciu przyniesie wielkie kłopoty" - nawiązując do greckiego pochodzenia tytułu. Przeciwstawne poglądy na temat energii atomowej prezentuje starcie między protestującymi przeciwko energetyce jądrowej, a pracownikami elektrowni atomowej Hanbyul. Wyraźną inspiracją do realizacji filmu stała się katastrofa w elektrowni atomowej Fukushima w marcu 2011 roku.
Południowokoreański hit kinowy "Pandora" jest filmem, którego nie odważy się nakręcić żaden japoński reżyser. Park Jung-woo w nieocenzurowany sposób przedstawia polityczną niekompetencję, trafiając prosto w nastrój gniewu i nieufności rodaków wobec swojego rządu. Odporny na pokusę rozrywki czy patetycznego optymizmu reżyser, jest zaangażowany w sprawę, co nadaje filmowi niezwykłą siłę. To film zakupiony przez Netflixa, który zrobił furorę na rynku lokalnym, a także rozgrzał niszowe rynki zagraniczne.
The Chaser to południowokoreański thriller z elementami akcji z 2008 roku, opowiadający o policjancie, który staje się alfonsem i musi odnaleźć człowieka zabijającego jego dziewczyny na telefon. Trzymający w napięciu, brutalny film, inspirowany prawdziwym seryjnym mordercą, zdobył wysokie uznanie i wiele nagród.
Debiut reżyserski Na Hong-jina jest doskonałym przykładem na to, dlaczego koreańskie kino neo-noir zyskało światową popularność w ciągu ostatniej dekady. Gatunek filmowy noir obejmuje stylowe hollywoodzkie dramaty kryminalne, często z zakręconym, mrocznym dowcipem. Neo-noir jest przepełniony aktualnymi tematami, treścią, stylem i elementami wizualnymi. Czym więc jest neo-noir? To połączenie czarnego kina z elementami odzwierciedlającymi mroczne tematy teraźniejszości. Światłocień, mocne kontrasty, zatarcie pomiędzy dobrem a złem to zaledwie kilka aspektów, które charakteryzują ten gatunek.
Międzynarodowi widzowie oczekują od współczesnych koreańskich thrillerów wyrazistej oprawy wizualnej, szokujących zwrotów akcji i wątpliwych moralnie postaci, a The Chaser spełnia wszystkie te oczekiwania. Mimo że zagorzali fani thrillerów mogą uznać fabułę za przewidywalną, ekscytujące sceny pościgów, zapadające w pamięć kreacje aktorskie i subtelny humor sprawiają, że film wybija się ponad standardowy thriller kryminalny.
Lee Byung-hyun wciela się w rolę Dae-hoona, agenta specjalnego, którego ciężarna żona staje się ostatnią ofiarą brutalnego seryjnego mordercy ( w jego rolę wcielił się Choi Min-sik z Oldboya). Żądny zemsty mężczyzna zaciera granice między myśliwym a ściganym, dobrem i złem, stając się w końcu potworem w swojej pokręconej pogoni za odwetem.
Film koreańskiego mistrza gatunku Kim Jee-woona (The Good, The Bad and The Weird i A Tale of Two Sisters) jest szokująco brutalny i oszałamiająco zrealizowany. Wykracza poza ramy policyjnego procedurala i przesuwa granice ekstremalnego kina azjatyckiego na nowe, zaskakujące i porywające sposoby.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat