W 2021 roku wprowadzi nas nowy heros, czyli chiński wojownik Shang-Chi. Simu Liu, aktor portretujący tego bohatera jest charyzmatyczny, dowcipny i doskonale pasuje do wesołej gromadki Marvela. Całość ma mieć charakter azjatyckiej opowieści inspirowanej klasykami kina kopanego. Fani tego typu estetyki byliby wniebowzięci, gdyby twórcy podeszli z należytym szacunkiem do kultowych pozycji tego gatunku. Jest na to szansa, bo zarówno reżyser, jak i obsada rozumieją azjatycką estetykę. Czy film okaże się dla kultury Wschodu tym, czym była Czarna Pantera dla mniejszości afroamerykańskiej w USA? Po Johnie Wicku kino kopane jest na dobrej drodze do mainstreamu. Film Marvela może zrobić kolejny krok w tym kierunku. Warto też wspomnieć, że w  Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni pojawi się prawdziwy Mandaryn, na co wielu fanów czeka od bardzo dawna.
Źródło: Marvel
Czas na jeden z kluczowych momentów 4. fazy MCU. Serial WandaVision ma być czymś absolutnie wyjątkowym, nie tylko ze względu na powiązania z filmami. Kevin Feige podczas panelu kilkakrotnie podkreślał, żeby zwrócić uwagę na ten tytuł. Dziwaczny, nietypowy, inny niż wszystko. Można się tylko domyślać kierunku fabularnego. Czy główna bohaterka odnajdzie jakiś sposób na wskrzeszenie swojego ukochanego, a klucz będzie znajdował się w multiuniwersum? Jeśli tak, to czekają nas podróże po nieskończonych światach i alternatywne wersje znanych nam herosów. Skończeni optymiści widzieliby tu z pewnością nawiązania do wspaniałego komiksu Vision. Małomiasteczkowa sielanka robotów to nieco inna historia, ale zapożyczenia jak najbardziej wskazane. W każdym razie ścieżka fabularna prowadzi do kolejnego obrazu kinowego, czyli Doktor Strange w multiwersum obłędu, gdzie Wanda ma odgrywać istotną rolę. Tytuł sugeruje jasno, że wybierzemy się na wycieczkę po różnych wymiarach. Czyżby film ten miał kontynuować wątki z serialu Disney+? Według doniesień z panelu całość ma być przepełniona estetyką kina grozy. Wszystko wskazuje na to, że reżyser obrazu, Scott Derrickson będzie miał wreszcie okazję wyżyć się artystycznie w ramach tego gatunku. Przydałoby się, bo Doktor Strange potrzebuje kopa, jaki dostał Thor w Ragnaroku. Czarodziej zasługuje na szalony i nieokiełznany film. Jeśli ten nadchodzący takowym nie będzie, zachodzi prawdopodobieństwo, że heros straci nieco na wartości i spadnie do drugiej ligi. Na wiosnę 2021 roku zobaczymy również serialowego Lokiego. Wiemy już, że będzie to wersja z innej linii czasowej. To ten antagonista, który po nieudanej inwazji na Nowy Jork został zmiażdżony przez Hulka, a następnie wraz z Tesseraktem pozwolił sobie na zuchwałą ucieczkę z rąk Avengersów. Co teraz czeka naszego ulubionego złoczyńcę? Zapewne masę przygód, podczas których będzie finezyjnie balansować na granicy dobra i zła. Główny bohater nie może być przecież zadufanym w sobie antagonistą. Można więc przypuszczać, że pod koniec serialu Loki przemieni się w swoją bardziej sympatyczną wersję, którą poznaliśmy w Thor: Ragnarok i pożegnaliśmy w Avengers: Koniec gry. Jesienią 2021 roku na Disney+ obejrzymy również Hawkeye’a, inspirowanego popularną serią komiksową, w której bohater szkoli swoją zastępczynię. Ostatnim z serialów będzie animacja A gdyby...?, która mimo specyficznej formy ma być częścią MCU. Świadczyć o tym może fakt, że głosów postaciom mają użyczyć aktorzy znani z kinowych superprodukcji. O czym będzie What if…? Zobaczymy tam alternatywne wersje znanych nam herosów w nowych odmianach. Doskonała okazja do nieskrępowanej zabawy treścią, wprowadzenia zapomnianych lub martwych antagonistów i postawienia na pierwszym planie tych, którzy do tej pory tworzyli tło. Narratorem całości ma zostać Jeffrey Wright, który podłoży głos kosmicznemu bytowi zwanemu Watcher. Chwała MCU za tego typu pomysły, choć oczywiście całość może okazać się niewypałem. Na koniec został nam jeden z najbardziej ekscytujących filmów, czyli Thor: miłość i grom. Już sam tytuł wbija w fotel. Logo jest jeszcze lepsze i doskonale koresponduje ze stylem Taiki Waititego. Najciekawsze są jednak szczegóły fabularne, które reżyser przedstawił nam w znamiennym dla siebie szalonym stylu. Kobieta Thor i Walkiria jako król Asgardu poszukujący swojej królowej – publiczność podczas panelu oszalała, słysząc te informacje. Nic dziwnego – w połączeniu ze stylem Waitiego da to z pewnością piorunujący efekt. Co więcej, komiks, którym inspirował się reżyser, tworząc historię, zawiera kolejny nieszablonowy motyw, tym razem o dużo poważniejszym charakterze. Jane Foster na zmianę walczy z rakiem i przeżywa epickie przygody jako Thor. Czy MCU zdecyduje się skorzystać z wątku śmiertelnej choroby? Jeśli tak, dostalibyśmy coś wyjątkowego, szczególnie dla tysięcy młodych fanów Marvela, którzy toczą trudną walkę z nowotworem. Dom Pomysłów wspiera inicjatywy polegające na spełnianiu marzeń chorych dzieci, a aktorzy wcielający się w główne role często odwiedzają szpitalne oddziały pediatryczne. Chwalebna misja Marvela doskonale korespondowałaby z linią fabularną opowieści o sile gromu i miłości. Co ciekawe, na pierwszy plan Marvela powraca  Natalie Portman. Aktorka, która wydawać by się mogło, na dobre skończyła swoją przygodę z MCU, staje się twarzą być może najważniejszego filmu 4. serii. Czemu zmieniła zdanie? Prawdopodobnie miała na to wpływ magia Taiki Waititiego, który jest prawdziwym czarodziejem Marvela. Stworzył on przecież jeden z najlepszych filmów superbohaterskich w historii. Zmienił też całkowicie postać Thora, która po Thor: Mroczny świat już nieco trąciła myszką. Chris Hemsworth miał ambiwalentne uczucia co do tego bohatera. Po Ragnaroku najwyraźniej zmienił zdanie. Natalie Portman dała się z pewnością uwieść charyzmie reżysera. Możliwe, że przekonał ją kierunek fabularny nowych przygód Gromowładnego. Być może Taika oszczędzi jej green screena, na którego tle artystka podobno wyjątkowo źle się czuje. Motyw walki z nowotworem wymagałby od niej bardziej zaawansowanego aktorstwa. To nie byłaby znamienna dla Marvela rola, a raczej coś na granicy filmu dramatycznego. Dla takiej artystki jak Natalie Portman byłoby to nie lada wyzwanie, zwłaszcza że pracowałaby pod batutą Waititiego. W tym momencie pojawia się pytanie o to, czy aktorka zostaje Thorem na dłużej, czy to tylko tzw. one shot. Jak wpłynie to na oryginalnego Boga Piorunów? Film będzie kończył fazę, także wydarzenia w nim zawarte z pewnością wpłyną na całe uniwersum. Zamiast epickiego crossovera w postaci filmu o Avengers dostaniemy pieśń gromu i miłości, dwoje Thorów i dziwny świat Taiki Waititiego. Kto, jak nie Marvel, potrafi tak zaskakiwać swoich fanów? A to przecież dopiero początek niespodzianek. Przecież 4. faza jest jedynie preludium tego, co ma wkrótce nastąpić.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj