„Medal of Honor: Allied Assault” – najlepsze momenty
W dzisiejszych czasach z trudem można w sklepach znaleźć gry, które w odważny sposób nawiązują do czasów II wojny światowej. Trend ten został przez developerów zapomniany, a jeszcze kilkanaście lat temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Wiele dobrego zapoczątkowała kultowa dziś produkcja pt. „Medal of Honor: Allied Assault”.
W dzisiejszych czasach z trudem można w sklepach znaleźć gry, które w odważny sposób nawiązują do czasów II wojny światowej. Trend ten został przez developerów zapomniany, a jeszcze kilkanaście lat temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Wiele dobrego zapoczątkowała kultowa dziś produkcja pt. „Medal of Honor: Allied Assault”.
-
Francja. „Sniper's Last Stand”
Największe przekleństwo „Medal of Honor: Allied Assault”. Słynna aleja snajperów to misja, która pokazała, że twórcy nie boją się stawiać przed graczem wyzwań. I to takich, które sprawiały, że człowiek wyrywał sobie włosy z głowy. Na początku warto wspomnieć, że początkowe wersje gry miały w tym miejscu pewien błąd (lub było to też pirackie zabezpieczenie). Celem misji było znalezienie żołnierzy amerykańskich z bazooką, która potrzebna była do otwarcia bramy. Ciała żołnierzy znajdowały się w jednym z budynków, ale bazooka nie zawsze „wczytywała się” do gry. Jej brak uniemożliwiał otwarcie bramy i tak naprawdę wstrzymywał całą akcję. Znam nawet takich ludzi, którzy na PC posiłkowali się kodami, tylko po to by przeskoczyć o misję dalej i móc ukończyć całą grę.
A sama aleja snajperów to prawdziwe wyzwanie dla każdego gracza. Choćby dlatego, że developerzy postanowili poukrywać wrogich żołnierzy z karabinami snajperskimi na dachach budynków i to w bardzo dalekiej odległości. Ich namierzenie okazywało się niezwykle trudne, szczególnie kiedy ich jeden celny strzał zabierał nam 50% życia. Dalsze fragmenty misji prowadziły do zrujnowanego hotelu i stawiały przed graczem wybór drogi. Bez względu na to, w jakim kierunku poszliśmy, i tak obrywaliśmy od okolicznych snajperów. A nawet gdy udawało nam się przeżyć, ginęli nasi kompani, co automatycznie oznaczało koniec misji.
[video-browser playlist="735125" suggest=""]
-
Francja. „The Hunt for the Tiger”
Po frustrującej alei snajperów, developerzy w nagrodę pozwolili graczom zasiąść za sterami niemieckiego Tygrysa. Był to fajny i udany przerywnik, który dodatkowo urozmaicił całą rozgrywkę, a gracz przez moment mógł poczuć się jak pan życia i śmierci, eliminując kolejnych przeciwników i wrogie maszyny.
[video-browser playlist="735126" suggest=""]
-
Niemcy. „Storming Fort Schmerzen”
Ostatnia misja kończąca całą grę również zapadała w pamięć, ale nie była tak wyjątkowa jak np. „Omaha Beach”. Poziom trudności poszedł w górę, a w poprzednich fragmentach gracz zmuszony został do biegania pod osłoną nocy po niemieckich lasach i niszczenia niemieckiej infrastruktury. Mimo to, w forcie Schmerzen walczyło się świetnie, głównie dzięki pokaźnemu uzbrojeniu i dynamice. Misję przechodziło się szybko, sprawnie, a dodatkowo zachwycała w niej muzyka Michaela Giacchino, podsumowująca jednocześnie całą grę. Być może „MoH: AA” nie miał tak spektakularnego zakończenia, jakiego mogliśmy oczekiwać, ale developerzy starali się jednak w całej historii znaleźć balans i pokazać II wojnę światową z kilku stron. Zarówno z tej wielkiej, jak D-Day, ale również tej bardziej kameralnej, gdzie daleko na tyłach wroga alianccy komandosi osłabiali nazistów. I właśnie w takim stylu postanowiono zakończyć grę.
[video-browser playlist="735128" suggest=""]
Pozostaje czekać. Bez względu na to, czy nowa gra o II wojnie światowej wyjdzie spod szyldu "Medal of Honor", czy też "Call of Duty" i tak będzie to coś, na co gracze zwrócą uwagę. No bo ileż można tworzyć FPS-y osadzone wyłącznie w futurystycznej przeszłości? Activision ze swoimi studiami developerskimi robi to i tak za długo.
- 1
- 2 (current)
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1960, kończy 64 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1967, kończy 57 lat