Michael Clarke Duncan – przerażający, ale i przemiły olbrzym
Setnego bohatera cyklu "Gwiazda Hataka" pożegnaliśmy równo tydzień temu. I choć nie należał do ścisłej czołówki aktorskiej, trudno nam zapomnieć jego role.
Setnego bohatera cyklu "Gwiazda Hataka" pożegnaliśmy równo tydzień temu. I choć nie należał do ścisłej czołówki aktorskiej, trudno nam zapomnieć jego role.
W postać Johna Coffeya, czarnoskórego skazańca ogromnych rozmiarów, Duncan nie wcieliłby się gdyby nie pomoc Bruce'a Willisa. Producenci "Zielonej mili" bowiem przez długi czas nie mogli znaleźć odpowiedniego aktora do roli Coffeya, kolejni pretendenci nie spełniali ich oczekiwań. Willis zaproponował im zatem Duncana, którego poznał na planie "Armageddonu". Skazaniec w powieści Stephena Kinga liczył sobie aż 203 centymetrów wzrostu, a czarnoskóremu aktorowi niewiele do tego książkowego ideału brakuje - sam miał ledwie kilka centymetrów mniej. Fizyczne braki postanowiono nadrobić pracą kamery, bo Michael Clarke Duncan swoją charyzmą urzekł producentów - a potem i widzów - niemal od razu.
Od razu też chciał grać. W wieku szkolnym nie stronił od występów na scenie i zawsze powtarzał, że w przyszłości zostanie aktorem. W zdobyciu dyplomu przeszkodziła mu jednak choroba matki - Duncan, aby utrzymać rodzinę musiał porzucić studia. Dzięki swoim warunkom fizycznym często znajdował pracę jako ochroniarz. Z czasem przeszedł od wyłapywania w sklepach złodziei do bycia bodyguardem celebrytów. Stał u boku m.in. Willa Smitha, Jamiego Foxxa czy Martina Lawrence'a, a w międzyczasie próbował swoich sił w reklamach. Swoją filmową karierę zaczął - bez niespodzianki - od gry ochroniarza.
[image-browser playlist="599309" suggest=""]©2003 20th Century Fox
Przełomem dla Duncana był "Armageddon". Choć wystąpił tam jedynie w roli drugoplanowej, to właśnie zdobyty kontakt z Brucem Willisem okazał się kluczem do jego dalszej kariery. Po blockbusterze Michaela Baya, Duncan udał się do osławionej roli Johna Coffeya w filmowej adaptacji powieści Stephena Kinga pt. "Zielona mila". Za ten występ aktor otrzymał nominację do Oscara i Złotego Globu.
Mniej znaną i chyba także nieco niedocenianą kreacją Michaela Clarke'a Duncana jest postać Kingpina z filmu "Daredevil" z 2003 roku. Do roli jednego z największych czarnych charakterów w świecie Marvela aktor musiał przytyć 20 kilogramów. Jednak waga nie była największym problemem - Kingpin w serialach animowanych i na kartach komiksów zawsze był białej rasy. Pomimo swojego koloru skóry Duncan okazał się być idealnym wrogiem Daredevila i był jednym z najmocniejszych punktów - dość przeciętnie ocenianego przez krytyków - filmu.
Oprócz rzucających się w oczy rozmiarów Duncan słynął również z charakterystycznego, głębokiego głosu. Jego baryton, słyszany w wielu reklamach, serialach i filmach animowanych, mógł rywalizować nawet z legendarną barwą Jamesa Earla Jonesa.
[image-browser playlist="599310" suggest=""]©2012 Fox
W ostatnich latach aktor zaczął podbijać mały ekran - najpierw w gościnnych rolach w Chucku i Two and a Half Men, a następnie w Kościach. Występ w tym ostatnim był właściwie pilotem do spin-offu serialu FOX pt. The Finder, w którym potem rolę Leo Knoxa kontynuował jeszcze przez 13 odcinków.
W lipcu 2012 roku Duncan doznał zawału serca i kolejne 7 tygodni spędził w szpitalu. Niestety zmiany w organizmie były już nieodwracalne. Aktor zmarł 3 września 2012 roku, pozostawiając szereg przyjaciół i współpracowników. Hart Hanson, twórca Bones, planował w nadchodzącej ósmej serii kolejny crossover z The Finder. Michael Clarke Duncan miał po raz piętnasty wcielić się w Leo Knoxa. Nie zdążył.
Źródło: fot. ©1999 Universal Studios
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat