Najgorsze filmy według Piotra Piskozuba
Tworzenie zestawienia najlepszych filmów przyprawia o solidny zawrót głowy. Wybranie najgorszych to już prawdziwa gehenna: płacz i zgrzytanie zębów. Zapoznajcie się z tymi produkcjami, przez które Piotrek Piskozub jest bliski załamania nerwowego.
Tworzenie zestawienia najlepszych filmów przyprawia o solidny zawrót głowy. Wybranie najgorszych to już prawdziwa gehenna: płacz i zgrzytanie zębów. Zapoznajcie się z tymi produkcjami, przez które Piotrek Piskozub jest bliski załamania nerwowego.
Hansel and Gretel: Witch Hunters (2013)
Teoretycznie wśród członków obsady są tutaj Hawkeye (Jeremy Renner) i Jean Grey (Famke Janssen), lecz to nadal historia o Jasiu i Małgosi, w dodatku rozgrywająca się 15 lat po wydarzeniach w chatce z piernika. Pomysł wydaje się niezły - to w końcu reinterpretacja słynnej bajki, ale już z bohaterami odzianymi w skórzane stroje i z różnoraką bronią w ręku. Polowanie na czarownice i potwory maści wszelakiej trwa w najlepsze, jednak nawet na moment nie wychodzi poza do bólu sztuczną, kiczowatą konwencję, której ukoronowaniem staje się nadanie jednemu z trolli imienia Edward. Trup ściele się gęsto, krew tryska strumieniami, lecz przed każdym pozbawieniem życia z ekranu musimy usłyszeć patetyczny monolog o Bóg-wie-czym. Reżyser, Tommy Wirkola, chce prowadzić grę z widzem i pokazać mu, jak wielki ma dystans do rzeczywistości. Efekt jest jednak odwrotny od zamierzonego. Przynajmniej dla mnie - najwidoczniej jestem staroświecki i niekoniecznie wolałbym zamieniać piernik na wypadające z ludzkiego ciała wnętrzności.
1920 Bitwa Warszawska (2011)
Jerzy Hoffman zasłynął swego czasu jako ten reżyser, który ekranizuje książki stworzone z adnotacją: ku pokrzepieniu serc. Gdy jednak zabrał się za jedną z największych opowieści bitewnych w dziejach polskiego państwa, może nawet nie serce, ale nasz mózg z pewnością chciał eksplodować. Pretekstowa fabuła jego filmu przypomina błądzenie we mgle - jej naiwność jest momentami nie do zniesienia. Hoffman obwołuje się tutaj nauczycielem polskiego narodu i w takim określeniu nie ma szczególnej przesady. W trakcie seansu będziemy mieć bowiem wrażenie, że 1920 Bitwa Warszawska powstawała z myślą o uczniach i mieszkańcach rodzimych plebanii, którzy z pewnością zwiększyli wpływy z biletów. Nawet jeśli sceny bitewne są w naszym kinie swego rodzaju nowością, to giną gdzieś w odmętach absurdalnego scenariusza i odpychającego aktorstwa. Nie o taką Polskę walczył marszałek Piłsudski.
God's Not Dead (2014)
W Stanach Zjednoczonych często tworzy się filmy religijne z prostym jak budowa cepa przekazem, które z bliżej nieokreślonych przyczyn wciąż cieszą się wielką popularnością. God's Not Dead to tego typu produkcji kwintesencja. Problem polega jednak na tym, że wykorzystana w historii relacja wiary i nauki zostaje tutaj sprowadzona do nieustannego przerzucania się argumentami na rzecz istnienia bądź nieistnienia Boga. Pierwszy wariant wybiera student, drugi zaś - profesor (w tej roli prawdziwy Herkules ekranu, Kevin Sorbo). Przez bite dwie godziny panowie debatują więc w najlepsze, choć dyskusja, osadzona skądinąd w akademickich realiach, przypomina katechezę w przedszkolu. Od początku wiemy, kto tym w sporze będzie górą, ale sposób, w jaki do tego dojdzie, budzi i zażenowanie, i irytację. Dopóki w tego typu filmach kobieta wciąż będzie przedstawiana jako synonim zła, przekaz będzie ocierał się o propagandę, a całość zostanie okraszana zachęcaniem do wysłania sms w bliżej nieokreślonym celu, kwestia istnienia Boga pozostanie sprawą drugorzędną - jakikolwiek Absolut schowa bowiem twarz w dłoniach po seansach podobnych produkcji.
Sex Tape (2014)
W tym przypadku nie mamy do czynienia tyle z filmem, co z ekranizacją instrukcji obsługi iPada. Pełni on w całej historii rolę tak wielką, że właściwie nie da się przed nim ukryć. Sex Tape to reklama konkretnego produktu, a twórcy traktują widzów jak idiotów. Co więcej, kamuflują oni zasadniczy przekaz doskonale przecież się sprzedającymi elementami: seksem i kontrowersją. Krok po kroku odkrywamy więc zalety korzystania z chmury, kamery tabletu firmy Apple czy jego przydatność w każdym domu. Dokładając do tego pornografię i biegającą w samych majtkach Cameron Diaz, mamy już sprawdzony przepis na sukces. Ten film może potwierdzać hipotezę regresu ewolucyjnego ludzkości - podobnie jednak jak w czasie seansu, tak i po tym stwierdzeniu nikt nie powinien mieć powodów do radości.
Fifty Shades of Grey (2015)
Stały punkt w tego typu zestawieniach - nie mogło go zabraknąć i w niniejszym. X Muza już dawno nie widziała tak topornych dialogów. Między parą głównych bohaterów nie ma ekranowej chemii, a widzom udziela się wyzierająca z każdego kadru senna atmosfera produkcji. Nie uświadczymy tu absolutnie nic emocjonującego, natomiast prędzej zapewne odnaleźlibyśmy Atlantydę niż reklamujące film "erotyczne napięcie". Bohaterowie wciąż nas bombardują swoimi infantylnymi tyradami na temat życia, a gdy tego akurat nie robią, chodzą na spacery lub latają helikopterem. Na nasze nieszczęście do żadnego wypadku nie dochodzi - ani w czasie błądzenia w przestworzach, ani w trakcie sadomasochistycznych zabaw łóżkowych, w których gadżet znaczy więcej nawet niż człowiek.
- 1
- 2 (current)
Źródło: Zdjęcie główne: Kino Świat, Columbia Pictures
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat