Najzabawniejsze błędy komentatorów sportowych
Rozpoczynamy cykl tekstów poświęconych EURO 2016. Na początek bierzemy na warsztat prawdziwych bohaterów nadchodzącego wydarzenia: komentatorów sportowych. Wyniki możemy przecież zawsze sprawdzić w gazecie, a błędy sprawozdawców zostają z nami na długo. Oto te najzabawniejsze z nich.
Rozpoczynamy cykl tekstów poświęconych EURO 2016. Na początek bierzemy na warsztat prawdziwych bohaterów nadchodzącego wydarzenia: komentatorów sportowych. Wyniki możemy przecież zawsze sprawdzić w gazecie, a błędy sprawozdawców zostają z nami na długo. Oto te najzabawniejsze z nich.
Maciej Kurzajewski
Jeśli już na ekranie zobaczysz Kurzajewskiego, to nigdy nie wiesz, czy występuje on w roli komentatora, prowadzącego studio, gospodarza programu o uczuciach względem Polski czy też podstawionego przez konkurencyjne stacje mistrza kryptoreklamy. Możemy pana Macieja jednak umieścić w zestawieniu, gdyż tak często przebywał w bezpośredniej bliskości Jacka Gmocha, że ten go mógł w zasadzie jako sprawozdawcę domalować. Kurzajewski, jeśli już pojawia się na arenie sportowej, to wyłącznie pod skocznią, opatulony tak, że nie widzimy nawet jego twarzy, tylko okulary z oprawkami. Lubi się uśmiechać i nadawać poważny ton drugiej serii skoków narciarskich, jakby zależało od niej przetrwanie całej planety.
Myślę, że tutaj jest pełen profesjonalizm. W tej chwili jest to już Formuła 1 i żaden ze skoczków nie podąża już na skocznię rozchwianym krokiem...
Jest już z nami Marek Siderek. Niektórzy uważają, że jest właścicielem machiny do teleportacji, ale to nieprawda. Najszybciej przemieszczający się człowiek pod skocznią.
Syn operatora dźwigu i gospodyni domowej...
Dzisiejsze hasło... yyy... proszę państwa, dzisiejsze hasło to... yyy... no jakże mogłoby być inne niż... yyy... skoczek!
Zajęliśmy czwarte miejsce, o czym będziemy państwu przypominać do znudzenia. Dziwny jest ten świat, śpiewał kiedyś Czesław Miłosz.
Przemysław Babiarz
Zazwyczaj, podobnie jak Kurzajewski, gospodarz w studio przed wydarzeniem sportowym, jednak w wolnych chwilach dorabia jako komentator pływania czy łyżwiarstwa figurowego. Zawsze uśmiechnięty, nawet częściej niż zawsze – jeśli zobaczysz go na antenie smutnego, zrób zdjęcie, a być może zarobisz na tym fortunę. To będzie w końcu okaz tak rzadki jak liczebność pandy wielkiej. Babiarz wytłumaczy widzom wszystkie piruety na lodzie, swego czasu potrafił zaś zespolić się z umysłem Otylii „Motylka” Jędrzejczak i rozprawiać o tym, co też dzieje się w jej psychice. Uwielbia zachwycać się pięknem kobiet, wplatając w relację sentymenty – ot, choćby o swoim dawnym zauroczeniu enerdowską łyżwiarką, Katariną Witt. Z Babiarzem za mikrofonem moglibyśmy jakoś przełknąć nawet ewentualną porażkę 0:10 z Wyspami Owczymi, jeśli ta miałaby miejsce.
Dziś jeszcze w kobiecym siedmioboju pchnięcie kulą i 200 metrów mężczyzn.
Piłka obiegła całe pole karne.
W plebiscycie na Najlepszego Sportowca Marit Bjørgen zajęła drugie miejsce wśród panów.
U góry ekranu będą się posuwali Polacy.
Adam Małysz będzie bronił żółtego plastrona.
Andrzej Kostyra
Podobnie jak Zimoch wielki poeta mikrofonu, tylko zamiast wzorować się na Mickiewiczu, czerpał raczej nauki od Muhammada Alego i Mike’a Tysona. Boks jest całym jego życiem. Poruszanie się zawodników w ringu potrafi oddać za pomocą metafor: keczupu czy wozu wypełnionego kapustą. Nie boi się w relacji podejmować trudnych tematów. Jeśli więc bokser w zeszłym roku stoczył tylko jedną walkę, Kostyra zacznie się zastanawiać, czy jest przypadkiem „zardzewiały jak auta sprowadzane przez Polaków z Niemiec”. Tego komentatora nie da się po prostu nie lubić, a to także z uwagi na to, że nikt inny nigdy nie skomentował żadnej walki bokserskiej. Nabrał w swoim fachu takiej wprawy, że nawet oglądając porażki Polaków w czasie pojedynku o mistrzostwo świata, wydaje się być do stanu rzeczy przyzwyczajony. Kostyra prawdopodobnie nigdy nie spał, biorąc pod uwagę fakt, że większość walk odbywa się w USA.
Gołota (...) prezentował się rewelacyjnie, wydawał się tak silny, że mógłby chyba przenieść górę do Mahometa.
Obrona Mike'a coraz bardziej śmierdzi. Jak dworcowa knajpa.
Byrd okopał się w obronie jak Francuzi na linii Maginote'a.
Ciosy spływają po Sandersie jak woda po kaczce.
Sosnowski jest solidny jak kościelne drzwi.
Namęczył się w tej walce jak aktorzy filmów pornograficznych przy dialogach.
Nokaut wydaje się nieunikniony jak zmarszczki po sześćdziesiątce.
Traci (...) więcej energii niż dinozaury na bieganie.
Wydaje się, że jest tak silny, że mógłby iść na zderzenie z czołgiem ze szkodą dla czołgu.
Jest jedną nogą w grobie, drugą na skórce od banana.
Tomasz Swędrowski
Bardziej znany jako „Tomasz Swędrowski i Wojciech Drzyzga”. Naczelny komentator siatkówki, przy czym ciągle nie wiemy, czy ta dyscyplina jest w jego stacji tylko dodatkiem do reklam, czy też odwrotnie. Swędrowski musi więc co kilka minut milknąć, by oddać pole proszkom do prania lub makaronowi. Wybrał sobie pracę niewdzięczną: gdy krzyczy wniebogłosy po udanym ataku naszej reprezentacji na Pucharze Świata w Japonii, musimy zdać sobie sprawę, że jest w hali tylko jedną z kilkunastu osób, licząc z zawodnikami. Nie da się jednak ukryć, że Swędrowski do perfekcji opanował oddawanie emocji boiskowych, co widać najlepiej na przykładzie jego reakcji po zepsutej zagrywce Bartosza Kurka.
Sebastian Świderski dwoi się i troi, ale Dawid z Murkiem niweczą jego wysiłek.
Zobaczcie, jak daleko Mariusz przekłada ręce, spokojnie mógłby pociągnąć za włosy zawodnika z przeciwnej drużyny.
Grzesiek Szymański pocałował piłkę, ale ona nie odwzajemniła uczucia.
Paweł Zagumny daje każdemu po kolei.
To są cukierki? Trenerzy wymienili się cukierkami?
Choćby się Świderski rozmnożył, nic nie poradzi, póki go koledzy nie pokryją.
Przed chwilą widzieliśmy przytomne zagranie Plińskiego, który świetnie obsłużył Gruszkę.
Źródło: Zdjęcie główne: UEFA
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat