Podczas gdy II wojna w Zatoce Perskiej jeszcze trwała, stacja FX zdecydowała się dać zielone światło Over There, znanemu w naszym kraju jako Odległy front. Serial przedstawiał losy amerykańskich żołnierzy podczas ich służby w Iraku, a także wpływ wojny na życie ich rodzin. Produkcja była swego rodzaju precedensem - opowiadała o konflikcie, który w trakcie emisji serialu wciąż trwał.
Za projekt odpowiadał nie kto inny jak Steven Bochco, człowiek odpowiedzialny za popularnych swego czasu "Prawników z Miasta Aniołów" i "Nowojorskich gliniarzy". Początkowo Odległy front miał być produkowany przez UPN, ale z powodu nikłych szans na sprzedanie serialu poza Stany Zjednoczone, studio wycofało się. Wraz z drugim twórcą, Chrisem Gerolmo, udało się jednak znaleźć dla serialu inny dom, wspomniane kablowe FX.
Jeszcze przed premierą produkcja była na językach wszystkich, od szarych obywateli, poprzez krytyków telewizyjnych, aż po polityków. Nośny, aktualny temat sprawił, że kampania promocyjna właściwie kręciła się sama. Pomimo że zdecydowano się wydać pierwszy odcinek serialu na DVD jeszcze przed jego emisją i tak przed ekranami telewizorów usiadło ponad 4 mln Amerykanów, co jak na stację kablową jest znakomitym wynikiem. A spędzić godzinę z Odległym frontem było warto. Serial już od pierwszych minut bezpardonowo przedstawia realia konfliktu zbrojnego, gęsto ścieląc trupy i nie żałując widzom widoków krwi. Szybko zresztą ogłoszono produkcję jako najbardziej kontrowersyjną w historii telewizji (gdy jednak spojrzymy na zawartą tam przemoc i krew przez pryzmat obecnych seriali, to bliżej tutaj do poziomu Supernatural i Fringe, aniżeli Czystej krwi) i to kontrowersyjną także ze względów fabularnych.
Choć, jak to ocenił kiedyś amerykański Newsweek, produkcja "robi, co może, by nie wyrazić jakiejkolwiek opinii o konflikcie", to i tak znalazła całkiem spore grono przeciwników. W Odległym froncie wojna zyskała ludzką twarz - kule zabijały nie statystycznych żołnierzy, ale konkretne osoby. Strata każdego bohatera wywoływała emocje, zarówno wśród jego kolegów, jak i oglądającego serial widza. Co ważne, brakuje tutaj zupełnie znanego z amerykańskich blockbusterów wszechobecnego patosu i patriotyzmu. Nikt tutaj nie umiera na tle czerwono-niebieskiej flagi z gwiazdkami, nikt w ogóle nie chce umierać, nawet jeśli stawką jest ojczyzna. Członkowie 3 Dywizji Piechoty, których losy śledzimy w serialu, to ludzie z krwi i kości - tęsknią za domem, dezerterują, kradną, oszukują, zdradzają... Pomimo kontrowersyjnej otoczki wokół produkcji, całość jest w dużej mierze poprawna politycznie - twórcy zadają zwykle jedynie pytania, nie dają odpowiedzi.
[image-browser playlist="604103" suggest=""]©2005 FX Networks, LLC.
Pomimo intrygującego przedstawienia wojny w Iraku, życia żołnierzy i ich rodzin, liczba widzów zasiadających przed ekranami, topniała z tygodnia na tydzień. Amerykanie żyli wojną i w pracy, i w domu, w telewizji zaś dominowały newsy z programów informacyjnych - po początkowym podekscytowaniu serialem, ostatecznie wszyscy odczuwali przesyt trwającym konfliktem i starali się go unikać, a nie jeszcze oglądać w wolnym czasie.
Dziś, kiedy sytuacja w Iraku ustabilizowała się, można na produkcję stacji FX spojrzeć świeżym okiem, już bez ciążącego nad nami widma ciągnącej się wojny. Warto zobaczyć, co się działo na Odległym froncie.