Przełomowe horrory
Zbliża się Halloween, a w ten dzień kino grozy zawsze najlepiej smakuje. Oczywiście nie wszyscy spędzą poniedziałkowy wieczór przed telewizorem.
Zbliża się Halloween, a w ten dzień kino grozy zawsze najlepiej smakuje. Oczywiście nie wszyscy spędzą poniedziałkowy wieczór przed telewizorem.
The Texas Chain Saw Massacre – reż. Tobe Hooper, USA 1974
W 1974 roku Tobe Hooper pokazał widzom nowy model horroru. W „Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną” zło nie wychodziło od istot nadprzyrodzonych, od wilkołaków, wampirów czy innych duchów. Zło wychodziło od człowieka i człowiek stał się największym zagrożeniem. Poza tym „Teksańska masakra….” na lata ustaliła klasyczny dla slasherów wzór. Grupka młodych ludzi wybiera się na wakacje w odizolowane od wielkiego świata miejsce, gdzie spotyka ich śmierć. Film Hoopera został w paru elementach oparty o prawdziwą historię, chodzi tu głownie o postać Laether faca’a, którego pierwowzorem był seryjny morderca Ed Gein. „Masakra..” dnia dzisiejszego robi ogromne wrażenia, a przy tym posiada niesamowity i przerażający psychodeliczny klimat.
Jaws – Steven Spielberg, USA 1975
Steven Spielberg zmienił kino. To oczywiste, ale czy sam sobie to zakładał. Nie sądzę. Do dnia dzisiejszego jestem fanem jego debiutu Pojedynek na szosie, który znakomicie budował napięcie, korzystając z osiągnięć kina grozy. Spielberg zaskoczył jednak wszystkich filmem o wielkim rekinie ludojadzie – Szczęki. Korzystając z rozwiązań kina stylu zerowego, budował napięcie, nie pokazując nam głównego zagrożenia, a skupiając się na swoich bohaterach. To dzięki temu końcówka jest tak emocjonująca i robi wrażenie przy kilkukrotnym już seansie. Poza tym stworzył nowy wzorzec monster movie, gdzie zagrożenie było namacalne i realne. A o tym, że się udało niech świadczy wysyp setek filmów o rekinach, w coraz to bardziej absurdalnych konfiguracjach, gdzie Rekinado, wydaje się drobnostką.
Czytaj także: Najlepsze horrory ostatnich lat
Cannibal Holocaust– reż. Ruggero Deodato, Włochy 1980
Cannibal Holocaust włoskiego reżysera Ruggero Deodato był wielkim szokiem dla wszystkich, nie tylko miłośników horroru. Deodato wychodząc ze stylistyki slashera zrealizował niezwykle realistyczny i brutalny film o kanibalach, żyjących w amazońskiej dziczy. Do tego stopnia, że wiele osób było przekonanych tym, że aktorzy naprawdę zostali zabici w trakcie zdjęć. Poza tym okrył się złą sławą, ze względu na bestialskie sceny mordów zwierząt, których dokonano faktycznie. Niemniej jest to film, który wprowadził kino grozy na nowe kierunki. Pierwszym było samo pokazanie kanibalizmu, a drugim sposób realizacji. Deodato starając się o jak najbardziej realistyczną wizję, wykorzystał nagrania VHS ekipy młodych naukowców, która zaginęła w amazońskich lasach. A oglądany film jest dokumentalnym zapisem ich ostatnich dni.
Scream – reż. Wes Craven USA 1996
Filmowy slasher pod koniec dwudziestego stulecia wyczerpał swoją formę. Filmy robiły się nudne i przewidywalne i tylko nielicznym udawało się wyjść poza sztampową formułę. Z pomocą wymierającemu gatunkowi niespodziewanie przyszedł jego mistrz Wes Craven, twórca Czy wzgórza mają oczy, a przede wszystkim A Nightmare on Elm Street. Zaskoczenie było tym większe, że w „Krzyku” reżyser rozebrał uprawiany przez siebie gatunek na drobne części i wyśmiał jego formułę, po czym poskładał to wszystko w nowy sposób i zaproponował widzowi, jak i swoim bohaterom specyficzną grę. I to chwyciło. Ten film do dnia dzisiejszego ogląda się wręcz znakomicie. Po Scream każdy chciał tworzyć postmodernistyczne kino grozy, ale niewielu to się udało zrealizować z taką lekkością jak twórcy „Ostatniego domu po lewej”
Ringu– reż. Hideo Nakata, Japonia 1998
To czasy które już doskonale pamiętam i całe zamieszanie związane z premierą film Ringu. Hideo Nakata dokonał rzeczy niezwykłej, przypomniał kinomanom i nie tylko, że Azjaci robią znakomite kino grozy, zdecydowanie różniące się od tego co atakowało nas z zachodu. Ringu zaskoczył stosunkowo prostym i nośnym pomysłem, jakiego wcześniej w kinie grozy nie spotykano. Jest to historia młodej kobiety, która bada sprawę tajemniczej kasety VHS, po której obejrzeniu umiera się w ciągu tygodnia. Już to wystarczyło aby zainteresować potencjalnego widza, a do tego doszła realizacja. Tajemniczy i mroczny klimat, niespieszna akcja i powolne budowanie napięcia. Groza budowana przy pomocy montażu i zdjęć. Bez bezmyślnej przemocy. Film wielu przeraził i stał się początkiem wielkiej mody na azjatyckie kino grozy, które dzięki „Ringu zostało odkryte na nowo.
The Blair Witch Project – reż. Daniel Myrick, Eduardo Sanchez USA 1999
The Blair Witch Project zdobył szturmem publiczność i z miejsca stał się dziełem wręcz kultowym. Problem w tym, że nie jest to film w pełni udany, natomiast z pewnością znakomicie sprzedany. W przypadku tego tytułu magię zdziałał PR. Puszczona w eter informacja, że film pokazuje prawdziwe wydarzenia zarejestrowane kamerami bohaterów, zrobiło swoje. Wiele osób złapało się na to przed seansem, ale w trakcie niego magia uleciała. Film stał się prekursorem w sposobie promocji kina grozy i przede wszystkim rozpoczął szał na found footage, w którym prym wiodło kino grozy. Jest to film o zmarnowanym potencjale, ale i tak o niebo lepszy od innych potworków, które wykorzystały jego sukces.
28 Days Later... – reż. Danny Boyle, Wielka Brytania 2002
Z początkiem XXI wieku formuła zombie apocalypse powoli się wyczerpywała. Powolne, osowiałe zombie stawały się dla widza nudne i nie stanowiły zagrożenia. Każdy nowy film o tej tematyce zjadał swój własny ogon, a prekursor tego typu kina także nie mógł wydostać się ze stworzonych przez siebie stereotypów. Nową formułę zastosował brytyjski twórca Danny Boyle, autor znakomitej makabreski Shallow Grave oraz kultowego już Trainspotting. W „28 dni później” Boyle przedstawił Wielką Brytanię, po epidemii wirusa, który zmieniał ludzi w dzikie bestie. Nie były to do końca zombie, ale po raz pierwszy od dawna widz czuł się podobnie jak bohaterowie filmu. Przed takimi zombiakami trudno było uciec, a obrona wymagała pewnych umiejętności. „28 dni później” pokazało, że w skostniały gatunek można tchnąć nowe życie i na nowo przywrócić mu świetność, co pokazał czas.
Powyższa lista nie do końca wyczerpuje temat. Z pewnością wielu z Was znalazłoby jeszcze kilka innych tytułów, które pchnęły kino grozy do przodu. Przyglądając się ostatnim osiągnięciom, jasno można stwierdzić, że komercyjny horror zmierza donikąd. Stoi w miejscu i niewiele może zaoferować widzowi.
Znacznie ciekawiej dzieje się w produkcjach niszowych, które starają się dotrzeć do miłośników kina grozy i całkiem nieźle im to wychodzi. A tytuły takie jak The Witch, Bone Tomahawk czy Starry Eyes utwierdzają mnie w przekonaniu, że horror ma się dobrze.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat