Serialowe lato 2012 w pigułce!
Serialowe lato już prawie za nami - wypada więc podsumować to, co mogliśmy oglądać podczas tych wakacji. Były wielkie powroty i katastrofalne premiery. O czym warto zapomnieć, a za czym trzeba będzie tęsknić cały rok?
Serialowe lato już prawie za nami - wypada więc podsumować to, co mogliśmy oglądać podczas tych wakacji. Były wielkie powroty i katastrofalne premiery. O czym warto zapomnieć, a za czym trzeba będzie tęsknić cały rok?
Najlepsze z najlepszych
W Formule 1 funkcjonuje takie pojęcie jak "the best of the rest". Jest nim określana najściślejsza czołówka najlepszych kierowców świata, którzy odnotowują najlepsze wyniki. Podobnie i w serialach znajdziemy takie, które bez wątpienia zasługują na to miano. Jednak na ten prestiżowy tytuł, zasłużyły tylko dwie spośród tegorocznych letnich propozycji.
[image-browser playlist="599590" suggest=""]Suits - chłopaki z Pearson Hardaman są w drugim sezonie jeszcze lepsi. W serialu przestały dominować sprawy jednoodcinkowe, na rzecz dwóch głównych wątków fabularnych, równocześnie zmieniając tematykę na dużo poważniejszą. I to było świetne posunięcie ze strony twórców. Dzięki temu postacie się bardziej rozwinęły, a i sam serial stał się dużo bardziej dojrzały. Nie zapomniano o błyskotliwych dialogach, czy zabawnych scenach, które były przecież wizytówką Suits w pierwszym sezonie. Tak dobrze skonstruowana mieszanka musiała wybuchnąć - mamy kolejny wyborny sezon, a przygody Mike'a i Harveya cieszą bardziej z kazdym odcinkiem. Choć nadal produkcja USA Network nieco kuleje pod względem cliffhangerów, to jest obowiązkową pozycją, tak dla każdego serialomaniaka, jak i niedzielnego widza.
[image-browser playlist="599591" suggest=""]Breaking Bad - po zakończeniu czwartej serii, która zdawała się zamykać większość wątków i z powodzeniem mógła stanowić zwieńczenie całości, istniały wśród widzów poważne obawy, co do przyszłości tego serialu. Przy tak ogromnej popularności zapowiedź kolejnego sezonu mogła okazać się zwykłym skokiem na kasę. Na szczęście tak się jednak nie stało. Mało tego, otrzymaliśmy jeden z lepszych, a może nawet i najlepszy jak do tej pory sezon. Postać Walta przeszłą drastyczną metamorfozę, zaś atmosfera serialu zgęstniała i stała się dużo bardziej mroczna. O ile na brak emocji nigdy nie mogliśmy narzekać, tak obecna seria w porównaniu do poprzednich jest pod tym względem jak bomba atomowa i granat. Niby i jedno i drugie wybucha, ale jednak efekt jest zgoła odmienny. To, co do tej pory serwowano nam stopniowo, tutaj wielokrotnie spotęgowano, przez co każdy odcinek to nie lada przeżycie, a tydzień wyczekiwania na kolejny staje się drogą przez mękę.
Na topie!
Seriale, który pomimo kolejnego sezonu za sobą, nadal stanowią wyśmienitą rozrywkę.
[image-browser playlist="599592" suggest=""]White Collar - Neal Caffrey po trzecim sezonie wrócił do formy i choć może nie porywa jak za pierwszych sezonów, to jednak ponownie ogląda się jego przygody z przyjemnością. Na pewno miało na to wpływ włączenie historii jego rodziny do fabuły oraz niecodzienne, egzotyczne klimaty. Na spory plus zaliczał również fakt, że sprawy jednoodcinkowe nie stanowią już epicentrum fabuły, a są raczej jej uzupełnieniem. Co prawda brakuje nieco innowacyjności i nieprzewidywalności, ale po słabym trzecim sezonie ulubiony kanciarz naprawdę szaleje jak dawniej, a ja z chęcią, co tydzień, śledzę jego losy, choć nadal zdażają się słabsze odcinki.
[image-browser playlist="599593" suggest=""]Kamuflaż - poprzednie sezony sporo traciły na proceduralności i pojedyńczych wątkach. W trzeciej serii scenarzyści zdecydowali się na nieco inne zaprezentowanie fabuły. Pojawiły się dwa główne wątki, które sprawiły, że nowe odcinki przygód Annie Walker ogląda się świetnie! Owszem, pojawiają się pojedyńcze sprawy, ale jest ich znacznie mniej, niż w poprzednich sezonach. To jeden z największych atutów Kamuflażu, który trochę nieoczekiwanie stawia ten serial "Na topie!". Mam nadzieję, że wysoki poziom epizodów utrzyma się aż do samego końca.
Na zakręcie
Seriale, które miały spory potencjał, aby stać się nie tylko hitami tego lata, ale nawet kilku następnych. W każdym z nich czegoś zabrakło, żeby mogły zasłużyć, na coś więcej niż miano "nienajgorzej straconego czasu przed telewizorem". To produkcje niewymagające, typowo letnie, także pod względem własnej temperatury.
[image-browser playlist="599594" suggest=""]Dallas - wydawało się, że to będzie hit tego lata, najlepsza premiera... ale tylko kilka pierwszych odcinków zapierało dech w piersiach i przyprawiało o chęć jak najszybszego obejrzenia następnego epizodu. Niestety w remake'u Dallas coś nie zagrało tak jak trzeba w środku sezonu. Zabrakło tego, co było silną stroną starego serialu, czyli inteligentnych intryg, dobrej gry aktorskiej i niekonwencjonalnych rozwiązań. Końcówka sezonu daje jednak nadzieję na lepsze jutro. Jeśli więc tylko twórcy wyelimują błędy może to być bardzo dobra i wciągająca produkcja, ale o tym przekonamy się dopiero na początku 2013 roku, kiedy to serial powróci wraz z drugim sezonem. Póki co, jest to produkcja, która da się się obejrzeć bez zgrzytania zębami, jeśli przymknie się oko na pewne fakty, ale ma niewątpliwie potencjał na hit, jakim był jej poprzednik.
[image-browser playlist="599595" suggest=""]"Perception" - standardowy procedural, czyli kolejne dochodzenia, zabójstwa i tak w kółko. Nie da się ukryć, że taka konwencja nie jest w stanie przyciągnąć widza do ekranu, bowiem widzieliśmy to już za dużo razy, w zbyt wielu produkcjach. Da się jednak zauważyć pewne plusy, które sprawiają, że raz na jakiś czas można obejrzeć odcinek "Perception". Takim pozytywem jest niewątpliwie Eric McCormack, który otwarza postać głównego bohatera nie tylko wiarygodnie, ale i ciekawie. Natomiast męską część widowni bez wątpienia przyciągnie przepiękna Rachael Leigh Cook, która ze wspomnianym McCormackiem tworzy interesującą parę, której trudno nie kibicować. Tak więc, serial stacji TNT nie zapewni widzowi rozrywki na wysokim poziomie, ale też nie pozwoli usnąć, a to już o czymś świadczy. Jednak serialowym koneserom radziłbym go omijać szerokim łukiem.
[image-browser playlist="599596" suggest=""]Continuum - podobno coś nowego z gatunku sci-fi - może nie odkrywczego, ale też nie dającego się zamknąć w starych, znanych schematach - a jakoś pilot mnie nie zachwycił (w przeciwieństwie do kolegów z redakcji), nie mówiąc już o środku sezonu, który był dosyć nudny i przewidywalny. W sumie najlepsze odcinki tego serialu, to właśnie pilot i finał, ze wskazaniem na ten drugi. I w sumie, jeśli miałbym polecić, to obejrzyjcie pilota oraz ostatni odcinek, a będziecie gotowi na premierę drugiego sezonu, a przy tym za bardzo nie zmęczycie się tym serialem. Ja miałem nieco dłuższą przygodę z Rachel Nichols, ale jakoś specjalnie nie żałuję i z chęcią zobaczę dalsze losy granej przez nią bohaterki już za rok.
[image-browser playlist="599597" suggest=""]Teen Wolf - w tym serialu zadurzyłem się od pierwszego spotkania. I nie ważne było, że jest nieco za młodzieżowy, posiadający nieco za dużo niedorzeczności i nieścisłości. Historia młodego wilczka Scotta oferuje wiele dobrej zabawy, a do tego poziom fabuły rośnie z kolejnym sezonem. Co prawda finał drugiego sezonu nie zwalił z nóg, ale na pewno otworzył nowe ścieżki fabularne. Najbardziej interesuje mnie zresztą nie wątek główny, a postacie dotąd drugoplanowe. Poza tym niezła oprawa muzyczna, dosyć mroczny klimat, sporo akcji - czy można chcieć czegoś więcej od letniego serialu?
[image-browser playlist="599598" suggest=""]The Newsroom - tutaj obejrzałem pilot i na tym się skończyło. Nowy serial Sorkina to nie moja działka. Były dobre momenty, ale to za mało, żeby utrzymać mnie przed telewizorem. Dla fanów tego twórcy z pewnością przednia rozrywka, reszcie raczej odradzam. Sorkinezję trzeba czuć, inaczej nici z dobrej zabawy...
To już nie to, co kiedyś…
Trudno się z tym pogodzić, ale niektóre produkcje z czasem tracą formę, która zadowalała widzów i już nie chce się ich oglądać nawet z przyzwyczajenia. Wśród tego grona na to niechlubne wyróżnienie zaśłużyły dwie produkcje.
[image-browser playlist="599599" suggest=""]Alphas - to, co można był dobrego powiedzieć o tym serialu skończyło się wraz z pierwszym sezonem. W drugim miało być lepiej, a jest wręcz fatalnie. Schemat goni schemat, skutecznie zabijając radość z oglądania. Każdy odcinek jest do bólu przewidywalny. Brak również pomysłu na dobry wątek główny potęguje negatywne odczucia, a szczypta humoru sytuacyjnego niczego nie poprawia. Dla samego Ryana Cartwrighta ("D-C-I-S, respect the badge!", "Would you like to see my flower?") przecież serialu nie będę oglądał. Cóż, do odstawki, choć mogło być świetnie.
[image-browser playlist="599600" suggest=""]True Blood - piąty sezon rozpoczął się całkiem ciekawie, ale z każdym kolejnym odcinkiem tracił na wartości. Druga część sezonu przynudzała, a wiele postaci (na czele z Billem) irytowało. To była zdecydowanie najgorsza seria Czystej krwi od początku emisji. Chyba wypada się cieszyć, że Alan Ball odchodzi z produkcji. Być może nowa osoba na miejscu prowadzącego produkcję, tchnie w serial HBO nieco większą dynamikę i ciekawsze wątki.
Taka piękna tragedia
Czasem pomyłki są wielkie, a czasami małe. Jakby nie patrzeć, te trzy pozycje to spore wtopy, które nawet nieźle się zapowiadały, a pokazały jak szybko można zatrzeć przyzwoite pierwsze wrażenie.
[image-browser playlist="599601" suggest=""]"Saving Hope" - dosyć dobra obsada aktorska, znana z wielu popularnych seriali (Smallville, The Vampire Diaries, Stargate SG-1) oraz kanadyjska stacja CTV - wydawało się, że to naprawdę może wypalić. Jednak nic bardziej mylnego, występ w tym dramacie CTV dla Shanksa, Durance i Gillesa był strzałem w kolano. Sam serial nudny i do bólu przewidywalny, nie wyróżniający się zupełnie niczym. Po prostu: życzę miłej drzemki wszystkim już podczas oglądania pilota!
[image-browser playlist="599602" suggest=""]"Sinbad" - tutaj natomiast stacja Sky 1 chciała nas zabrać do czasów dzieciństwa i przygód z jednym z wielu znanych nam bohaterów. Niestety twórcy polegli na każdym możliwym polu: efektów specjalnych, doboru aktorów oraz rozwiązań fabularnych. O ile pilot obejrzało się jeszcze bez zgrzytania zębami, to nie można tego powiedzieć już o kolejnych odcinkach.
[image-browser playlist="599603" suggest=""]Anger Management - sitcom w kablówce - brzmi to tak pięknie i zapowiada rozrywkę na wysokim poziomie. Nic bardziej mylnego! Stacja FX zaoferowała nam zalew sztuczności z płytkim aktorstwem i tak bardzo wymuszonymi, nieśmiesznymi próbami rozbawienia, że trudno pojąć, jakim cudem taka produkcja powstała w 2012 roku, a nie w podrzędnej stacji w latach 90. Najstraszniejsze jest to, że im dalej... tym gorzej.
Jak więc widać tego lata zabrakło jakiś oszałamiających premier, a w dużej mierze trzeba było cieszyć się z powrotów. Z czystym sumieniem mogę polecić jedynie White Collar oraz Suits, a dopiero do tego - jeśli się ma czas - na dokładkę Teen Wolf oraz Dallas. Reszta pozycji prezentuje zaledwie przeciętny poziom, albo i jeszcze niższy. Dobrze, że serialowe lato 2012 już dobiega końca.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat