Warhammer 40.000: Space Marine 2 - wrażenia z testów beta. Blask chwały Imperatora czy totalny Chaos?
Kapitan Titus powraca po ponad dekadzie w Warhammer 40.000: Space Marine 2. Czy uda się osiągnąć sukces sprzed lat?
Kapitan Titus powraca po ponad dekadzie w Warhammer 40.000: Space Marine 2. Czy uda się osiągnąć sukces sprzed lat?
Powiedzieć, że jestem fanem uniwersum Warhammera, to jak nic nie powiedzieć. Jestem ze światem wykreowanym przez Games Workshop od ponad ćwierć wieku, zarówno z grą bitewną, licznymi systemami fabularnymi, jak i wszelkimi innymi mediami, a ostatnio nawet mam swój wkład osobisty, gdyż dołączyłem do ekipy tłumaczącej powieści i RPG. Nie powinno być więc zaskoczeniem, że Warhammer 40 000: Space Marine 2 jest jedną z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych gier tego roku. Nie oznacza to oczywiście, że jestem bezkrytyczny, wręcz przeciwnie. Siedzę w tym uniwersum na tyle głęboko, że bardzo łatwo mi dostrzec wszelkie wady, uchybienia czy przesadną "artystyczną wolność". Nie określiłbym się mianem fanatycznego purysty, niemniej też nie zamierzam przymykać oka na zbyt duże odstępstwa od kanonu tworzonego od kilku dekad. Jak więc w moich oczach wypada ten sequel?
Zacznijmy od fabuły i tego, jak wpisuje się ona nie tylko w kanon samej serii, ale i ogólne uniwersum. Akcja dzieje się sto lat po wydarzeniach z pierwszej części, ponownie wrzucając nas w buty, a raczej pancerz wspomagany, kapitana Titusa z zakonu Ultramarines. Biorąc pod uwagę zakończenie pierwszej części, przyznaję, że bałem się tego, jak twórcy wybrną z tego fabularnie, bo los naszego bohatera wydawał się przesądzony i, delikatnie mówiąc, niezbyt dobrze rokujący. Nie będę Wam psuć zabawy tłumacząc, co deweloperzy zrobili, ale powiem tyle - moje obawy zostały szybko rozwiane. Nie zostawiono żadnej dziury fabularnej, tłumacząc wszystko aż do bólu zgodnie z regułami uniwersum Warhammera. Naprawdę wielkie brawa dla twórców. Jedyne do czego mogę się przyczepić to fakt, że może to być ciężkie do zrozumienia dla nowicjuszy, ale też ogrywałem jedynie kilka pierwszych misji, możliwe więc, że w dalszej części gry temat ten jest znów poruszany, w sposób bardziej przystępny dla przeciętnego gracza.
Jednak nawet ta nieco zawoalowana dla zwykłego śmiertelnika fabuła nie przeszkadza bawić się świetnie, strzelając i faszerując pociskami nowych przeciwników - tyranidów. Jestem ciekaw, czy wybór wrogów podyktowany był faktem tego, że rasa kosmicznych robali (na której zresztą mocno wzorowano znanych z serii StarCraft Zergów) odgrywała bardzo ważną rolę w najnowszej edycji gry bitewnej, ale tak czy siak, popieram. Przez lata byli oni raczej na skraju historii, ustępując pola bardziej znanym rasom, cieszę się więc, że teraz grają pierwsze skrzypce. Żadni chyba inni xenos (termin używany w uniwersum do określania innych niż ludzka ras) nie są tak zdywersyfikowani pod względem możliwości zabawy różnymi nowymi gatunkami i konfiguracjami, co zresztą pokazują niesamowite konwersje w bitewniaku, co daje twórcom niezłe pole do popisu i, z tego, co dane mi było zobaczyć, Saber Interactive nie zmarnowało tej okazji.
Zmiany w rozgrywce względem pierwszej odsłony określiłbym mianem ewolucji, a nie rewolucji, ale cytując klasyka - jeśli coś działa, to po co naprawiać? To wciąż ta sama świetna strzelanina z widokiem z trzeciej osoby i elementami walki wręcz. Nie ma chowania się za osłonami, tylko czysta akcja. Pamiętam, że przy okazji pierwszej części ktoś opisał to jako Gears of War, tyle że bez osłon i niewiele się w tej kwestii zmieniło, ale to plus. Kosmiczni marines to szczyt doskonalonego przez tysiące lat procesu generycznych modyfikacji, niepotrzebujący jakich murków. To kroczące machiny wojenne o niewyobrażalnej mocy i gra świetnie daje to odczuć, pozwalając nam zanurzyć się w boju bez cienia strachu, strzelając i siekając zastępy wrogów. A jeśli przy tym mamy okazję zagrać jeszcze z dwójką znajomych, wykrzykując zawołania bojowe Ultramarines i w pełni zanurzając się w immersyjny świat, tym lepiej.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną to cóż, jest po prostu świetnie. Nawet mimo faktu, że ogrywany przeze mnie build nie jest jeszcze finalny, a co za tym idzie w pełni zoptymalizowany, gra wygląda pięknie, a przede wszystkim działa płynnie. Testowałem tytuł zarówno na handheldzie Lenvo Legion Go wyposażonym w chipset AMD Z1 Extreme (co wymagało nieco zabawy z peryferiami bowiem w testowanej wersji brak jeszcze wsparcia dla specyficznych kontrolerów Lenovo) oraz "dorosłym" PC z i9 11 generacji i RTX 3080 i na obu sprzętach gra działa, oraz wygląda, świetnie. Nawet mimo ostrzeżeń developerów o potencjalnych problemach z tą wersją gry, na żadne nie natrafiłem. Nie inaczej jest też z dźwiękiem. Odgłosy bolterów, wrzaski tyranidów i warkot mieczy łańcuchowych, wszystko to brzmi dokładnie tak, jak można to sobie wyobrazić.
Osobiście nie mogę się już doczekać premiery Warhammer 40.000: Space Marine 2, kiedy to będę mógł zanurzyć zęby wrzeszczącego miecza łańcuchowe w chitynowe pancerze tyranidów. Zapowiada się mocny kandydat może nie na grę roku, ale na pewno na jedną z najlepszych gier akcji 2024. Za Maccragge! Za Guillimana! Na pohybel Wielkiemu Pożeraczowi!
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat