Wielkie bitwy w serialach
Po zapadającej w pamięć i niezwykle podwyższającej poprzeczkę realizatorom scen batalistycznych w serialach Bitwie Bękartów, warto cofnąć się do wcześniejszych prób ukazania nieco większych (z założenia) potyczek armii na ekranach telewizorów.
Po zapadającej w pamięć i niezwykle podwyższającej poprzeczkę realizatorom scen batalistycznych w serialach Bitwie Bękartów, warto cofnąć się do wcześniejszych prób ukazania nieco większych (z założenia) potyczek armii na ekranach telewizorów.
Vikings
Ciężko się tutaj rozdrabniać. Wikingowie to serial, który nieco indywidualizuje sobie podejście do realizacji bitew. Przede wszystkim – tu nigdy nie chodziło o rozmach, a realizm. Bez przesadnej brutalności i wlokących się u stóp bohaterów jelit, a mimo to bezlitośnie i barbarzyńsko (a z czasem i coraz bardziej krwawo – stacja HISTORY zaczęła pozwalać sobie na coraz więcej). Bitew jest tu wiele, poczynając od tych kameralnych (i to nie ze względu na brak budżetu, a przeniesienie elementów realiów na ekran), a jednak robiących wrażenie, tak jak starcie Rollo z Ragnarem na początku drugiego sezonu.
Jarl Borg i Rollo kontra Ragnar
Mimo braku niezwykłych choreografii i efektów, już ta potyczka robi wrażenie, przede wszystkim pieczołowitą dbałością o realizm. Emocje są większe niż w przypadku oglądania masy komputerowych, bezimiennych postaci; kamera zmienia położenie często, ale nie wywołuje poczucia zagubienia (widz wie, na co ma patrzeć), a mimo niewielkiej skali całość trwa dość długo, nie nudząc się. Podobnie w przypadku kolejnych, mniejszych czy większych bitew w Wikingach. A nie było ich mało.
Dwa ataki na Paryż – „Do bram” oraz Ragnar kontra Rollo po raz drugi
Później pojawiały się statki, a z czasem – coraz więcej statków, bardzo ładnie i przekonująco mnożonych na ekranie przez twórców. Rosła również liczba wojowników, a dzięki olbrzymiej ilości statystów (według twórców około trzech tysięcy już w ósmym odcinku trzeciego sezonu) i przemyślanej realizacji, nie trzeba było sięgać po nieprzekonujące zabiegi komputerowe, unikając jednocześnie poczucia minimalizacji bitew. Ostatnia póki co batalia w Wikingach, ponownie przeciwstawiająca sobie dwóch braci, jest chyba najbardziej krwawą, brudną i brutalną, choć według niektórych wrażenie nieśmiertelności niektórych postaci i walki na pięści nieco tego realizmu odejmują. Bądź co bądź, sekwencje paryskie nagrane są świetnie i zostają w pamięci.
Game of Thrones
Bitwa nad czarnym nurtem
Choć w pierwszym sezonie tej flagowej już produkcji HBO zrezygnowano z ukazania sceny bitwy, szczerze licząc na wzrost budżetu w wypadku nagrywania kolejnych serii, w drugim sezonie twórcy Gry o tron pozwolili sobie na dość nieśmiałą sekwencję ataku Stannisa Baratheona na Królewską Przystań. Nieśmiałą pod względem walki wojsk, bowiem efekt płomieni pożerających statki władcy był naprawdę niesamowity. Całość starć bezpośrednich była jednak dość minimalistyczna (a na pewno mogła sprawiać wrażenie nieco większej przy udziale wcale nie tak małej ilości statystów) i choć dzięki temu uniknęła zbędnych efektów specjalnych, a także ukazała sporą dozę brutalności, wywołała falę krytyki u niemałej części widzów. Cierpliwość twórców przyniosła jednak oczekiwane żniwa, w kolejnych latach bowiem nie musieli się nadmiernie hamować w rozmachu i efektowności bitew.
Bitwa o Czarny Zamek oraz Bitwa o Hardhome
Dwie naprawdę efektowne i robiące spore wrażenie bitwy wpływające na skalę telewizyjnych przedsięwzięć. W wypadku Czarnego Zamku użyto olbrzymią ilość green screenu, który został wykorzystany świetnie, nieinwazyjnie i naturalnie, zwłaszcza w wypadku ukazania olbrzymów i mamutów. Odcinek kręcony był w Belfaście ponad miesiąc. Była to chyba pierwsza serialowa sekwencja ujęć walki zrealizowana tak pieczołowicie, wyglądająca naprawdę dobrze i pozwalająca na pierwsze przyrównania do kinowego rozmachu.
Przy Hardhome udało się przeskoczyć poprzeczkę. Bitwa również była kręcona cztery tygodnie, choć trwała 20 minut. W nagraniach wzięło udział 400 statystów, 50 kaskaderów i mnóstwo green screenu, również okrywającego ludzi. Sam Kit Harrington przyznał, że zrealizowanie tego odcinka było „przynajmniej dwa razy trudniejsze i szalenie wyczerpujące” w porównaniu z Czarnym Zamkiem. Na produkcję przeznaczono też znacznie więcej pieniędzy.
Bitwa Bękartów
Dotarliśmy w końcu do ostatniej wielkiej serialowej bitwy, o której ostatnio niezwykle głośno. Nie ma się co dziwić. Powtórzę tylko to, co wszyscy już wiedzą, ale wciąż robi to na mnie wrażenie: 600 osób z obsady produkcyjnej, 500 statystów, osobne szkolenie członków poszczególnych armii, kaskaderzy, 80 koni użytych do niezwykle realistycznych scen szarży oraz upadku, minimalizacja efektów komputerowych (choć, oczywiście, odegrały istotną rolę, to nie były nadużywane, lecz pomogły nadać odcinkowi kinowej jakości), specjalny wyciąg do kamery, by wprowadzić ją pomiędzy poruszające się szybko konie i mistrzowskie zdjęcia Miguela Sapochnika. Nie trzeba mówić nic więcej, należy to po prostu obejrzeć. I czekać, aż któryś (choć można przypuszczać który) z seriali telewizyjnych postanowi przebić wielkością i rozmachem tę największą z serialowych bitew.
W wypadku Bitwy Bękartów warto wspomnieć również o krótszej, wykorzystującej sporo udanych efektów specjalnych walce podczas szturmu Panów na Piramidę w Meereen. Choć nie ona była clue odcinka, wyglądała naprawdę ładnie.
Można by jeszcze napomknąć o wielu innych, bardziej lub mniej udanych próbach ukazania bitew spod znaku miecza i łuku w serialach telewizyjnych (jak chociażby finał Demonów da Vinci, nieudana bitwa Kronik Shannary). Jest ich, rzecz jasna, więcej, te powyżej stanowią jednak, moim zdaniem, najbardziej udane efekty owych prób, a jednocześnie ciekawy przegląd rozwoju tworów przeznaczonych na mały ekran. Rozwoju całkiem imponującego.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: HBO
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat