Anora to komedia o pracownicy seksualnej kręcona w Nowym Jorku i Las Vegas.
Aktorzy:
Mikey Madison, Vache Tovmasyan (15) więcejReżyserzy:
Sean BakerProducenci:
Alison Cohen, Milan Popelka (7) więcejScenarzyści:
Sean BakerPremiera (Świat):
21 maja 2024Kraj produkcji:
USACzas trwania:
139 min.Gatunek:
Komedia, Dramat, Romans
Trailery i materiały wideo
Anora - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Scena: premiera Anory na festiwalu w Cannes. Nowy film Seana Bakera (rewelacyjne The Florida Project i równie świetne Red Rocket) – wizjonera zazwyczaj szukającego piękna w miejscach, w których nie pokusiliby się inni twórcy – to było coś, na co większość dziennikarzy czekała. Nikt jednak nie spodziewał się, że będziemy świadkami narodzin gwiazdy. To doświadczenie wręcz metafizyczne. Tuż po napisach końcowych w powietrzu poczułem, że jako widownia jesteśmy świadkami czegoś – potencjalnie – historycznego.
Główna aktorka, Mikey Madison, to objawienie. W Anorze dziewczyna z gracją przechodzi z aktorstwa dramatycznego do komediowego, umiejętnie synchronizuje się z rytmiką filmu, nad wyraz wiarygodnie operuje filmowym dialogiem, a także serwuje masterclass z tego, jak należy płakać na wielkim ekranie. Już ona sama sprawia, że ta produkcja to jedno wielkie arcydzieło. A przecież Baker nie jedną Madison stoi.
Anora śledzi losy postępowej Ani (Mikey Madison), która na życie zarabia jako striptizerka – już przy pierwszej, elektryzującej sekwencji (ukazującej model pracy Ani i sposób, w jaki, niczym profesjonalistka, szuka następnych klientów) Baker daje nam do zrozumienia, że to jest świat, który go w pełni jara i fascynuje. Reżyser planuje z empatią obserwować zawód naszej bohaterki, zrozumieć, co sama w nim widzi i na jakich zasadach wywiązuje się z własnych obowiązków. „Jeśli tego nie rozumiesz, to wypad”, zdaje się mówić nam Baker.
Nagłówki portali o tym, że „film o sex workerce wygrał Złotą Palmę”, są jedynie częścią tego samego problemu, z którym od lat próbuje walczyć nasz „amerykański piekarz”. Anora jest o dziewczynie, która ten zawód wykonuje, ale to nie znaczy, że praca ją w definiuje. Kiedy kończy zmianę i wraca do domu, jest nadal tą samą dziewczyną, która marzy o rycerzu na białym koniu i miłości z bajki. W filmie Bakera nawet nie dochodzi do „normalizacji” rytmu pracy samej Ani, bo zadaniem Anory – tak jak innych produkcji Bakera – nie będzie przekonywanie widzów, że sex working to zawód, który należy szanować. To rozumie się samo przez się od literalnie pierwszej sekundy tego filmu. Może i ten zawód leży w jej DNA (jest profesjonalistką i czuje ten fach, ale bohaterka oddziela go od prywaty.
Nawet Baker robi to samo, bo klub, w którym pracuje Ani, staje się punktem wyjścia do znacznie bardziej szalonej eskapady. Anora nie jest do końca o sex workingu, bo na dobrą sprawę nigdy o nim nie miała być – staje się raczej metakomentarzem o uprzedzeniach społeczeństwa do tego zawodu. Na samym początku tego komediodramatu dowiadujemy się, że nasza Ani ma imigranckie korzenie (jej prawdziwe imię to właśnie Anora) i dość dobrze mówi po rosyjsku (choć znacznie więcej rozumie). Kiedy jej szef przedstawia ją jednemu z klientów, młodemu Ivanowi (Mark Eydelshteyn), synowi rosyjskich oligarchów, jej życie wywraca się do góry nogami. Ivan chce, aby Ani była jego dziewczyną „na wyłączność”. Jest gotów zapłacić naprawdę wiele. I to wystarcza.
„Młodzi zakochani” ze swoim uczuciem ruszają z kopyta i spędzają cudowne dwa tygodnie. Na początku nasze uprzedzenia wobec Ani nakazują nam myśleć, że dziewczyna – po raz kolejny niczym fachura – wykorzystuje chłopaka w celach zarobkowych. Prędko okazuje się, że potrzeba ekscytacji u Ani zamienia się w coraz to większe przywiązanie do 21-letniego bohatera, który przez swoje wychowanie i rodzinny majątek zachowuje się niczym małe dziecko. Swawolny Ivan bawi się dziewczyną – proponuje jej nawet ślub. Ona traktuje to poważnie, on raczej z przymrużeniem oka. Dystans między nimi jest coraz bardziej widoczny dla widza, ale nie dla naszej protagonistki. Zaczynamy rozumieć, że to historia stara jak świat: wartościowa dziewczyna trafiła na niewłaściwego faceta.
A kiedy rodzice Ivana dowiadują się o zabawach synka, postanawiają działać. Na miejsce przyjeżdża Toros (Karren Karagulian, jeden z ulubionych aktorów Bakera), lokalny opiekun chłopaka, wraz ze swoimi dwoma pomagierami, Igorem (Yuriy Borisov) i Garnickiem (Vache Tovmasyan) przypominającymi Flipa i Flapa. Jego zadanie? Posprzątać ten bałagan. Nagle Anora zamienia się w szaloną komedię pomyłek, w której Ani zostanie postawiona przed trudnymi decyzjami i będzie musiała zrozumieć, że życie to nie jest jedna wielka bajka. Jej "great expectations" legną w gruzach, a sama będzie musiała odnaleźć swój własny głos, bo – jako sex workerka – przez nikogo nie jest traktowana na serio. Jedyny wyjątek to małomówny Igor, osoba, która dostrzega tragedię Ani wśród tych wariackich papierów.
Anora – choć wykorzystująca prorosyjskich aktorów, którzy aktualnie mieszkają tam i pracują (jedyny uwierający problem w kontekście całej produkcji) – staje się pretekstem do wyśmiania rosyjskich oligarchów, próbujących odnaleźć swoje miejsce w Stanach Zjednoczonych. Jak się jednak dowiemy, obrzydliwe sumy pieniędzy to nie wszystko. Aby być dobrym człowiekiem dla Bakera, trzeba mieć jakieś średnie wyobrażenie i co najmniej podstawowe wychowanie. A tym przypadku tylko dwie, może maksymalnie trzy postaci (nie licząc Anory) spełniają powyższe kategorie. Dzieląc swoich bohaterów na „dobrych” i „złych” Rosjan, Baker prowadzi dialog z dzisiejszą sytuacją polityczną. Robi to we właściwy i wrażliwy sposób – chapeau bas!
Sean “Piekarz” Baker opuścił swoją piekarnię z bagietką prima sort. Anora to film kompletny do samego końca – komediowe rozliczenie z Wielkimi nadziejami Dickensa, połączone z klasycznym, hollywoodzkim screwballem. Śmiech miesza się z płaczem, a uczucie ekstazy ze wzruszeniem, które towarzyszy nam przy zakończeniu, prawdopodobnie jednej z najmocniejszych scen w historii współczesnego kina.
No i nie zapominajmy, że Mikey Madison zasługuje na owacje i wszelkie nagrody tego świata. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak machinalnie zacząłem klaskać i krzyczeć z resztą sali. Czekałem, aż kamera ukaże na wielkim ekranie wspomnianą Madison, aby z dwukrotną siłą wiwatować tej młodej dziewczynie. Ten moment to była kinowa epifania, dla której oglądamy filmy i jeździmy na festiwale. Baker wraz ze swoją Anorą udowodnił, że kino wciąż jest nam potrzebne. I że nadal potrafi w pełni rezonować w widzach.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Mikey Madison AniAni
-
Vache Tovmasyan GarnickGarnick
-
Paul Weissman NickNick
-
Karren Karagulian TorosToros