Prawniczka Emelie i były gangster Teddy, partnerzy nie z własnej woli, tym razem zostają wplątani w sprawę, która odbija się czkawką sporemu gronu osób, niezależnie od ich pozycji społecznej. W domu na Värmdö włącza się alarm i na wezwanie przyjeżdża ochroniarz. Nie natrafia jednak na włamanie, lecz znajduje zmasakrowane zwłoki. W pobliżu leży młody mężczyzna z ciężkimi obrażeniami. Zostaje aresztowany – wszystko wskazuje na niego. Emelie na własną rękę podejmuje się jego obrony, starając się, by nikt w jej kancelarii się o tym nie dowiedział. Kim jest zamordowany? I dlaczego tak wiele tropów prowadzi do Matsa Emanuelssona, mężczyzny, którego przed wielu laty dla okupu porwał Teddy? Kiedy Emelie zaczyna wgryzać się w sprawę, Teddy musi zmierzyć się z przeszłością. Oraz chronić swojego siostrzeńca, który jest na najlepszej drodze, żeby powtórzyć wszystkie jego błędy. Teddy i Emelie szybko zostają wciągnięci w ryzykowną grę, której reguły nieustannie się zmieniają. W Sztokholm delete są ludzie, którzy próbują uciec od swojego pochodzenia i jak wąż zmieniają skórę. I jest świat, który jednych pozbawia szans, a innym daje ogromne profity.
Premiera (Świat)
15 czerwca 2016Premiera (Polska)
15 czerwca 2016Polskie tłumaczenie
Agata TeperekLiczba stron
512Autor:
Jens LapidusKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KryminałWydawca:
Polska: Marginesy
Najnowsza recenzja redakcji
W nowej książce Jensa Lapidusa Teddy i Emelie mierzą się ze sprawą, której korzenie tkwią głęboko w historii. Z pozoru banalna sprawa morderstwa zmienia się skomplikowaną grę, w którą trzeba umieć grać, jeżeli chce się przeżyć. Teddy wypowiada wojnę swojej przeszłości, a Emelie odkrywa świat, który starała się do tej pory ignorować. Lapidus pisze, że „niektórych rzeczy nie da się zapomnieć, chociaż by się chciało” - i słowa te są idealnym podsumowaniem głównego wątku powieści.
Czym Sthlm delete wyróżnia się pośród morza skandynawskich kryminałów zalewających od paru lat nasze księgarnie? Na pewno „innością”. Jens Lapidus pisze specyficznym, oszczędnym stylem, przykuwającym od pierwszych kartek uwagę czytelnika. Wykorzystując swoją umiejętność obserwacji, autor przedstawia wiarygodny portret szwedzkiego społeczeństwa we wszystkich jego przejawach, portret gorzki i przejmujący. Jego Sztokholm to mroczna metropolia, pełna ludzi ciągle udających kogoś innego, pragnących być w innym miejscu, innej dzielnicy, innym domu. Autor stworzył znakomity obraz miasta rasowych i społecznych różnic, straconych szans i nie wykorzystanych okazji, jego wizja dalece się różni od funkcjonującej w naszym społeczeństwie wizji „szwedzkiego raju”. Czytelnik porusza się wraz z bohaterami po eleganckich dzielnicach i zakazanych zaułkach imigranckich osiedli, odwiedza bogate apartamenty i nielegalne spelunki pełne ludzi, których lepiej nie spotkać w ciemnej uliczce. Tak często obecny w prozie skandynawskiej wątek społeczny jest tu wyeksponowany za pomocą ostrego i brutalnego języka, przemawia do czytelnika na poziomie emocjonalnym a nie rozumowym, skłania do refleksji nad przyszłością wielokulturowego społeczeństwa.
Bohaterowie Lapidusa to ludzie skomplikowani, nikt do końca nie jest czysty, każdy ma jakąś słabość, którą można przeciwko niemu bezlitośnie wykorzystać. Autor znakomicie portretuje swoje postacie, każe im mówić charakterystycznym dla nich językiem, opisuje je trafnie i zwięźle, potrafi tchnąć życie w „papierowe figury”. Współczujemy bohaterom, lubimy ich albo nienawidzimy, trudno pozostać wobec nich obojętnym.
Jens Lapidus w Sztokholm Delete funduje nam wielowymiarową fabułę, sprawnie meandrując pomiędzy wątkami, między przeszłością i teraźniejszością. W książce dzieje się bardzo dużo – autor myli tropy, podsuwa fałszywe wskazówki, wspaniale buduje napięcie aż do końcowego rozdziału, który pozostawia czytelnika w niecierpliwym oczekiwaniu na część następną. Polscy czytelnicy wychowani na kryminałach Mankella, Larssona czy Dahla, sięgając po książkę Jensa Lapidusa muszą być przygotowani na coś odmiennego od znanych im do tej pory historii. Sztokholm delete to książka brutalna, chwilami męcząca dla nieprzyzwyczajonego do stylu autora odbiorcy, ale zdecydowanie godna polecenia.