Główny bohater w cieniu reszty obsady.
Ciekawe, jako, że w mojej ocenie każda produkcja kinowa ze świata Marvela zasługuje na 1/10, w czym przoduje seria Avengers (wyjątkiem bardzo dobre komedie Kingsmen oraz Strażnicy Galaktyki), Iron Fist mnie pozytywnie zaskoczył. Czyli jednak można zrobić coś w uniwersum Marvela co będzie kameralne i skupiało się na postaciach bez odrealniającego niszczącego KAŻDĄ produkcję "trybu nieśmiertelności" i zakrzywiania do absurdu rachunku prawdopodobieństwa i praw fizyki. Ostatni raz taki zawód przeżyłem oglądając w kinie Hobbita, cały klimat prysł jak krasnoludy wsiadły w kolejkę w jaskini goblinów. W IF widać, że twórcy za wszelką cenę chcieli tego uniknąć, może aż do przesady patrząc na reakcję niektórych w tym recenzenta liczącego zapewne na baśniowe Kung-Fu w stylu Chińskich superprodukcji. Dla mnie akurat to zaleta.
Także rozwleczony rozwój i budowa postaci bohaterów była na tyle interesująca, że nie odpuszczałem przegadanych momentów gdy akcja mocno zwalniała tempo. Bardzo lubię gdy stosuje się zasadę dwuznaczności postaci. Nikt nie jest do końca dobry, nikt nie jest do końca zły. Co ciekawe najgorzej wypada w tym zestawieniu Danny. Ktoś go przygarnął, wyszkolił, podarował unikalny dar służący jednemu celowi, a on to totalnie olał zdradzając ludzi którzy wychowywali go przez 15 lat. I tu bardzo żałuję, że twórcy nie postanowili trochę "przysnajderować" i zrobić osobnego wątku w postaci retrospekcji z Kunlun, która wciśnięta w te 13 odcinków na pewno mocno by ożywiła serial, pokazując zdradę Dannego i dwuznaczność tej postaci. Wisienką na torcie byłby atak na Kunlun przez pozostawione przez Iron Fista przejście. Niestety Danny ma być dobrym, naiwnym nastolatkiem (abstrahując od jego wieku) rzuconym w wir dorosłości i zerojedynkowych rozterek. To co nie zagrało (a raczej czego w ogóle nie było w Dannym) bardzo dobrze zagrało w przypadku Warda, Gao, Bakuto czy nawet Harolda, którego wyraźną słabością była rodzina i jego dzieci. Na ich tle wybuchy agresji Danny'ego wyglądają wręcz komicznie.
Reasumując dla mnie mocne 7/10 na pewno sugerowane pozytywnym zaskoczeniem, że Marvel potrafi zrobić coś ciekawszego niż wysokobudżetowe mordobicia z przejaskrawionymi do bólu tylko w jedną stronę (dobro albo zło) postaciami mającymi portret psychologiczny stworzony tak aby łagodnie przyswoił go każdy amerykański nastolatek.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Marcin NalepaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat