451 stopni Fahrenheita – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 3 czerwca 2025Jedna z najbardziej znanych, klasycznych dystopii trafiła do księgarń w nieco innej formie. Oceniamy powieść graficzną 451 stopni Fahrenheita.
Jedna z najbardziej znanych, klasycznych dystopii trafiła do księgarń w nieco innej formie. Oceniamy powieść graficzną 451 stopni Fahrenheita.

451 stopni Fahrenheita to napisana w 1953 roku powieść, która na stałe zagościła na listach najbardziej znanych dystopii. Autor opisuje świat przyszłości, w którym totalitarna władza sprawuje kontrolę nad wieloma aspektami życia obywateli. A wiadomo, że dla takiej władzy najgroźniejsze jest samodzielne myślenie poddanych, co może wywołać np. czytanie książek (i to nawet niekoniecznie „wywrotowej literatury”). W celu pozbycia się tego problemu zmieniła się rola straży pożarnej – gdy u kogoś zostaną wykryte książki, przyjeżdżają i palą całość, nierzadko z ich właścicielem.
Głównym bohaterem tej historii jest właśnie strażak, który popełnia błąd – zainspirowany rozmowami z młodą dziewczyną ze społecznego marginesu, zaczyna samodzielnie myśleć, podważać sens własnej pracy, a nawet – o zgrozo – podczytywać wykradzione książki. Rzutuje to na jego życie prywatne i zawodowe, a także rozpoczyna spiralę, która prowadzi go do konfrontacji z systemem.

Forma powieści graficznej wymaga przygotowania solidnego scenariusza, wybrania z powieściowego pierwowzoru kluczowych wątków i scen, a także zdecydowanie, co opisać, a co jedynie pokazać. I z tego zadania autor wywiązuje się całkiem udanie. Komiksowe 451 stopni Fahrenheita przeprowadza czytelnika przez najbardziej istotne momenty i punkty kulminacyjne tej powieści, pozostawiając po sobie mocne wrażenie i finałową refleksję, podobnie jak powieść Bradbury’ego. Hamilton stara się nic od siebie nie dodawać, a jedynie sparafrazować oryginał na potrzeby innego medium.
Nieco słabiej wypada sama strona graficzna, co po części wynika z osobistych preferencji i obranej przez Toma Hamiltona stylistyki. Ilustracje są dość proste i schematyczne, a kolorystyka utrzymana jest w ograniczonej palecie, składającej się głównie z czerni, szarości, czerwieni i pomarańczy, które rzecz jasna kojarzą się z ogniem. Ma to swój nastrój, miejscami wywołuje skojarzenia z klimatem noir. Z drugiej strony czasem trudno zorientować się, którą postać aktualnie widzimy. Przydałoby się nieco więcej detali i zróżnicowania.
Pomimo upływu lat przekaz płynący z 451 stopni Fahrenheita jest nadal aktualny; być może nawet bardziej niż siedemdziesiąt lat temu, biorąc pod uwagę niektóre zjawiska i wyzwania współczesnego świata. Ta powieść to ostrzeżenie, niepozbawione co prawda powiewu optymizmu, ale nadal takie, które należy brać pod uwagę. A w odświeżonej formie graficznej, może tylko łatwiej dotrzeć do nowej fali czytelników.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz Wronka


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 58 lat
ur. 1959, kończy 66 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1970, kończy 55 lat

