

451 stopni Fahrenheita to napisana w 1953 roku powieść, która na stałe zagościła na listach najbardziej znanych dystopii. Autor opisuje świat przyszłości, w którym totalitarna władza sprawuje kontrolę nad wieloma aspektami życia obywateli. A wiadomo, że dla takiej władzy najgroźniejsze jest samodzielne myślenie poddanych, co może wywołać np. czytanie książek (i to nawet niekoniecznie „wywrotowej literatury”). W celu pozbycia się tego problemu zmieniła się rola straży pożarnej – gdy u kogoś zostaną wykryte książki, przyjeżdżają i palą całość, nierzadko z ich właścicielem.
Głównym bohaterem tej historii jest właśnie strażak, który popełnia błąd – zainspirowany rozmowami z młodą dziewczyną ze społecznego marginesu, zaczyna samodzielnie myśleć, podważać sens własnej pracy, a nawet – o zgrozo – podczytywać wykradzione książki. Rzutuje to na jego życie prywatne i zawodowe, a także rozpoczyna spiralę, która prowadzi go do konfrontacji z systemem.

Forma powieści graficznej wymaga przygotowania solidnego scenariusza, wybrania z powieściowego pierwowzoru kluczowych wątków i scen, a także zdecydowanie, co opisać, a co jedynie pokazać. I z tego zadania autor wywiązuje się całkiem udanie. Komiksowe 451 stopni Fahrenheita przeprowadza czytelnika przez najbardziej istotne momenty i punkty kulminacyjne tej powieści, pozostawiając po sobie mocne wrażenie i finałową refleksję, podobnie jak powieść Bradbury’ego. Hamilton stara się nic od siebie nie dodawać, a jedynie sparafrazować oryginał na potrzeby innego medium.
Nieco słabiej wypada sama strona graficzna, co po części wynika z osobistych preferencji i obranej przez Toma Hamiltona stylistyki. Ilustracje są dość proste i schematyczne, a kolorystyka utrzymana jest w ograniczonej palecie, składającej się głównie z czerni, szarości, czerwieni i pomarańczy, które rzecz jasna kojarzą się z ogniem. Ma to swój nastrój, miejscami wywołuje skojarzenia z klimatem noir. Z drugiej strony czasem trudno zorientować się, którą postać aktualnie widzimy. Przydałoby się nieco więcej detali i zróżnicowania.
Pomimo upływu lat przekaz płynący z 451 stopni Fahrenheita jest nadal aktualny; być może nawet bardziej niż siedemdziesiąt lat temu, biorąc pod uwagę niektóre zjawiska i wyzwania współczesnego świata. Ta powieść to ostrzeżenie, niepozbawione co prawda powiewu optymizmu, ale nadal takie, które należy brać pod uwagę. A w odświeżonej formie graficznej, może tylko łatwiej dotrzeć do nowej fali czytelników.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz Wronka
