„A to Z”: sezon 1, odcinek 4 i 5 – recenzja
A to Z zostało skasowane, więc tym samym niniejsza recenzja 2 odcinków będzie moją pożegnalną z tym serialem. Czas na podsumowanie i analizę, co tak naprawdę poszło nie tak.
A to Z zostało skasowane, więc tym samym niniejsza recenzja 2 odcinków będzie moją pożegnalną z tym serialem. Czas na podsumowanie i analizę, co tak naprawdę poszło nie tak.
A to Z w 4. i 5. odcinku bardzo wyraźnie podkreśla wszelkie swoje zalety i wady, które też mogły przyczynić się do nie największej popularności tej produkcji. Problemem tego serialu jest przede wszystkim przeciętnej jakości humor. Scen zabawnych jest w obu odcinkach naprawdę niewiele, a z tych obecnych nie wszystkie działają. Jeśli komedia bawi przeciętnie, nie ma szans na sukces.
Największymi zaletami tego serialu podkreślanymi w obu odcinkach są Andrew (Ben Feldman) i Zelda (Christin Milioti). Jest tu chemia, jest talent komediowy i doza sympatyczności, która działa na widza. Chce się ich oglądać, kibicuje się ich budowanemu związkowi, a nawet - szczególnie w 4. odcinku - są w tym prawdziwe emocje. Pokazanie tworzonej relacji, poznawania się, budowy emocjonalnej więzi i otwierania się na drugiego człowieka jest w tym serialu naprawdę fajnie zrealizowane. Zwłaszcza że pojawiają się naprawdę zwyczajne problemy, z którymi można się identyfikować.
[video-browser playlist="632964" suggest=""]
Problemem A to Z jest to, że cały serial oparty był na barkach tej głównej pary. Nie ma w nim żadnej postaci drugoplanowej, która mogłaby wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności i skraść kilka scen, rozbawiając widownię. Taką rolę mieli pełnić najlepsi przyjaciele bohaterów - Stu (Henry Zebrowski) i Stephnie (Leonora Crichlow), ale tego nie robią. Zamiast postaci zabawnych, sympatycznych i wnoszących coś do serialu dostaliśmy bohaterów popadających w skrajność, irytujących i prawie zawsze nieśmiesznych. I nie dziwię się, że anulowanie zostało ogłoszone właśnie po tych 2 odcinkach, w których duży nacisk został położony na relację ze Stu i Stephnie. W obu to nie działa, bo przyjaciele pary zachowują się głupio, a fabularne zawiłości z nimi związane są przekombinowane i przesadzone. Z postaci drugoplanowych swoje momenty miała szefowa Andrew, ale to za mało.
Czytaj także: "A to Z" skasowane
A to Z jest sztandarowym przykładem tego, jak ważne w serialu komediowym jest dopracowanie każdego elementu. Tutaj mieliśmy świetną parę głównych bohaterów i sporo uroku, ale zabrakło fajnych postaci drugoplanowych, lepszej równowagi pomiędzy wątkami obyczajowymi i komediowymi oraz humoru lepszej jakości. Szkoda, bo taki serial mógł być czymś więcej na tle innych komedii.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat