Age of Wonders III: Gold Edition – recenzja
Data premiery w Polsce: 31 marca 2014Po dziesięciu latach otrzymaliśmy kontynuację genialnej serii strategii – Age of Wonders. Studio Triuph jednak nie spoczęło na laurach i dało fanom dwa DLC, które znacznie rozszerzyły grę. W ten sposób na półkach pojawiło się Age of Wonders III: Gold Edition.
Po dziesięciu latach otrzymaliśmy kontynuację genialnej serii strategii – Age of Wonders. Studio Triuph jednak nie spoczęło na laurach i dało fanom dwa DLC, które znacznie rozszerzyły grę. W ten sposób na półkach pojawiło się Age of Wonders III: Gold Edition.
Age of Wonders III już jakiś czas temu i doczekało się wielu (zazwyczaj pozytywnych) recenzji. Wybieramy jedną z klas bohatera (bo przecież pojawiają się tutaj też szczątkowe elementy RPG), budujemy miasto i tłuczemy wroga. O dziwno, balansowanie między rozwojem a budową armii, choć z początku wydaje się banalne i zbyt uproszczone, sprawia, że rozgrywka staje się dynamiczna. Również w trakcie samej walk system kilku akcji pozwala na wykazanie się zmysłem taktycznym.
Na plus jest też sama kwestia oponentów – niezależnie od tego, czy podejmiemy się stanąć po stronie elfów czy ludzi, nasz wróg nie jest złem wcielonym, to nie pomiot szatana, którego trza wygnać do piekła. To po prostu inna frakcja, która uważa, że wie lepiej – a jak wiadomo, moja racja jest najmojsza. Dlatego trzeba wroga do owej racji przekonać, używając do tego miecza i magii (zwłaszcza ta ostatnia może dużo namieszać – czasem ma się wrażenie, że zbyt dużo, że czary mają zbyt wielki wpływ na całość gry).
Age of Wonders III nie da się określić inaczej niż jako upgrade. Jest po prostu szybsze, lepsze i ładniejsze niż jej poprzedniczki. Samo w sobie nie ma po prostu nic innowacyjnego, nic, co mogłoby zrewolucjonizować ideę strategii turowej – z drugiej strony nie każda gra musi być od razu innowacją. Age of Wonders III jest przykładem tego, jak trafić nie tylko w sentyment graczy, którzy za młodu bawili się przy wcześniejszych odsłonach, ale też przyciągnąć tych, którzy lubią sprawdzone, grywalne rozwiązania. Dlatego fani i wielbiciele klasycznych strategii turowych powinni sięgnąć po AoW III, które zapewni zabawę zarówno pojedynczemu graczowi, jak i w trybie multiplayer.
Graficznie nie ma wielu rzeczy do zarzucenia – mapy są piękne i bogate, a jeżdżenie po nich sprawia przyjemność. Oczywiście to nihil novi – jednostki czy widoki miast są ładne, ale sztampowe, zwyczajne. Tak samo sprawa ma się z muzyką – jest ładna, ale po chwili już przestaje się ją dostrzegać.
Abstrahując od podstawy - wydanie, które przyszło mi recenzować, posiada również dwa pełne DLC i jedną kampanię dodatkową. Pierwsze z nich, Golden Realms, znacznie poszerza świat gry. Po pierwsze - dostajemy całkiem nową rasę: halflingów (wielu graczy dotknął ich brak w podstawce), którymi możemy tłuc wroga, po drugie zaś - pojawiają się mniejsze dodatki: spersonalizowane budynki obronne w miastach, nowe lokacje na mapie, więcej artefaktów do zdobycia oraz nowe rodzaje jednostek.
Najciekawsze jednak okazują się rozwiązania dotyczące mistycznych miast oraz tzw. Zadania Imperialne. Urozmaicają one rozgrywkę, która (mimo ciekawych w zasadzie kampanii) po jakimś czasie może stać się nudnawa. Dzięki trybowi obrony struktur czy wybudowania wiecznego miasta gracz może oderwać się od typowej walki do gołej ziemi, choć nadal brakuje możliwości innego zakończenia rozgrywki. Dodatek Golden Realms utrzymuje poziom, urozmaicając i ubarwiając rozgrywkę.
Dopiero drugie DLC dodało do tej recenzji dodatkowy punkt. Dostajemy nową postać – Nekromantę, ale przede wszystkim świetnie stworzonych mrozlingów oraz tygrysanów, wyglądem przypominających Egipcjan. Doskonała kampania dla jednego gracza, fabularna i klimatyczna podróż Avika, który by odzyskać chwałę swego królestwa, korzysta z mrocznych mocy nekromancji, jest zdecydowanie najlepszą kampanią ze wszystkich dostępnych. W ramach rozwoju można zapaść się w mrok lub kontynuować dziedzictwo swego ludu.
Następnym doskonałym rozwiązaniem jest możliwość zwycięstwa na drodze innej niż wyrżnięcie wszystkiego dookoła, a choć trudno jest uzyskać poparcie wszystkich ras i tym samym zwyciężyć dyplomacją, z pewnością jest to gra warta świeczki. Dzięki temu AoW III naprawdę zyskuje i sprawia, że chce się do niego wrócić. Dodatkowe perki rasowe, tytuł czempiona, nowe potwory czy wydarzenia losowe (te ostatnie potrafią urozmaicić grę) również trzymają poziom. Ciekawym, choć raczej nużącym rozwiązaniem jest play by e-mail, w którym możemy grać, przesyłając stan gry na serwery Techlandu. Niestety czas oczekiwania na ruchy oponentów potrafi być bardzo długi, więc pomysł ten raczej nie zyska większej aprobaty.
Jeśli chodzi o kampanie dodatkową, nie jest ona zła, ale nie zachwyca niczym szczególnym. Ów Smoczy Tron jest po prostu kolejnym scenariuszem do przejścia i równie dobrze mógłby zawierać się w podstawowej wersji gry. Oczywiście historia jest unikatowa, ale znacznie lepiej na tym tle wypada kampania z Eternal Lords.
Age of Wonder III: Golden Edition jest doskonałym spadkobiercą strategii turowych, a DLC zawarte w pudełku nie tylko rozwijają fabułę, ale naprawdę ulepszają grywalność. Z pewnością warto było czekać, a jeśli ktoś nie ma dość powrotu do starych, sprawdzonych sposobów rozgrywki, gra ta z pewnością jest dla niego. Pozycja wprost stworzona do multiplayera.
PLUSY:
+ klimat,
+ świetne DLC,
+ interesujące solowe kampanie,
+ bogata mapa.
MINUSY:
- nic nowego,
- kiepskie AI,
- zbyt silna magia.
Poznaj recenzenta
Michał TalaśkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat