„Agenci T.A.R.C.Z.Y.”: sezon 2, odcinek 13 i 14 – recenzja
Po przemianie Skye dynamika serialu nabrała zupełnie nowego tempa. W 2. sezonie "Agenci T.A.R.C.Z.Y." po prostu błyszczą. Jest to obecnie najlepsza telewizyjna produkcja oparta na komiksach.
Po przemianie Skye dynamika serialu nabrała zupełnie nowego tempa. W 2. sezonie "Agenci T.A.R.C.Z.Y." po prostu błyszczą. Jest to obecnie najlepsza telewizyjna produkcja oparta na komiksach.
Odcinek "One of Us" kontynuuje wątek poznawania mocy Skye. Pomóc ma w tym były mąż May, znany psycholog, który miał już przyjemność współpracować z T.A.R.C.Z.Ą. Jego zadanie jest nieskomplikowane: nauczyć Daisy kontrolować nowe zdolności. A to nie będzie łatwe - każde wyprowadzenie z równowagi, stres lub nie najlepszy humor powodują trzęsienia ziemi. Już nie mogę się doczekać, aż młoda agentka opanuje w pełni swoje moce, bo będzie wtedy fantastycznym wzmocnieniem dla ekipy Coulsona. Fajnie mieć w swojej drużynie osobę o mocach porównywalnych do Avengers, prawda? No właśnie.
Za wygraną nie daje jednak ojciec Daisy, fantastycznie grany przez Kyle'a MacLachlana. Jego postać jest odpowiednio szalona, zła, a jednocześnie jego motywację są zrozumiałe na swój pokrętny sposób. Tym razem postanawia uratować córkę, a żeby to zrobić, zbiera ekipę "obdarzonych" - jednostek znajdujących się w spisie T.A.R.C.Z.Y., które mają specjalne moce. W jego drużynie znajdują się bardzo ciekawe osobniki, dzięki czemu możemy zobaczyć kilka fajnych efektów specjalnych. Jest kobieta, która zamiast paznokci ma ostrza, jest geniusz informatyczny, facet obdarzony nadludzką siłą i napromieniowany koleś, który swoim krzykiem potrafi unieszkodliwić całą gromadę ludzi. Zaiste ciekawa to ekipa, dowodzona przez szaleńca.
[video-browser playlist="675272" suggest=""]
Wątków za wiele w odcinku nie ma, a wszystko pędzi szybkim tempem. Dzięki temu widz nie ma nawet chwili na nudę. Co prawda mamy kontynuację wątku Huntera z Mackiem, co prowadzi do niesamowitego cliffhangera potrafiącego zmienić dynamikę serialu, a także wprowadzić widza bezpośrednio w drugą część "Avengers". Żeby nie spoilerować, nie powiem, o co chodzi, ale zapewniam, że będziecie po tym odcinku głośno zastanawiać się, o co chodzi. Czyżby Coulson był tylko figurantem, nawet o tym nie wiedząc? Bobbi i Mack skrywają tajemnicę i scenarzyści powoli ją odkrywają, robiąc to z ogromnym wyczuciem oraz intrygując widzów.
Najważniejsza jest jednak konfrontacja ekipy Coulsona z drużyną ojca Skye. Walka nie trwa długo, jest jednak satysfakcjonująca. Ograna na kliszach (boisko szkolne w liceum), odwołująca się do przeszłości nowego dyrektora T.A.R.C.Z.Y. (fajny smaczek dla fanów wiedzących, skąd pochodzi Phil), pozwala pokazać kilka ciekawych efektów specjalnych. Po raz kolejny pojawia się również jeden z Inhumans, który porywa ojca Skye. Cieszy mnie, że twórcy coraz częściej sięgają po nich, bo jak wiadomo, odegrają oni ważną rolę w Kinowym Uniwersum Marvela.
Czytaj również: Przyszłość serialu „Constantine” wciąż nie jest znana
Trzynasty odcinek to nie tylko emocje, to także duża liczba smaczków. Fantastyczne są sceny, w których Skye rozmawia z byłym mężem May i poznaje kilka szczegółów z ich przeszłości. Nie wiadomo, czy są prawdziwe, wszak trudno udowodnić, czy May serio uwielbia Vegas, ale wprowadzają wątek humorystyczny, który serialowi nigdy nie był obcy. Odcinek fantastycznie kontynuuje główny wątek fabularny. Coraz więcej dowiadujemy się o motywacji ojca Skye, obserwujemy jej naukę kontroli własnych mocy oraz to, dla kogo tak naprawdę pracuje Bobbi wraz z Mackiem. Za niedługo premiera "Avengers: Age of Ultron" i powoli to czuć. "Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D." zmieniają dynamikę, rozwijając najważniejsze wątki, i jak nigdy wierzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku, a finał będzie mocno związany z kinową superprodukcją.
Nie zawodzi także odcinek czternasty, choć w porównaniu do poprzedniego jest mocno kameralny. Fabuła skupia się na dawno niewidzianym Wardzie i Agentce 33. Ta dwójka musi razem współpracować już bez odgórnych wytycznych, na własną rękę, aby osiągnąć cel. Jaki on jest? Do końca nie wiadomo, choć podejrzewam, że chodzi o osobistą vendettę. Świadczy o tym to, jak Ward wykorzystuje Agentkę 33 do osiągnięcia własnych celów. Pod płaszczykiem pomocy i troski o nią zabija osoby, które mu nie pasują, a na samym końcu porywa Bakshiego. Wątek ten jest jednak ciekawy, a co lepsze, zapewnia sporą dawkę humoru. Wszystko za sprawą włamania się do bazy wojskowej, gdzie generał Calbot orientuje się, że znowu ma do czynienia ze specjalną maską. Sceny, w których próbuje wykryć fałszywą osobę, są naprawdę śmieszne i dają sporo radości.
[video-browser playlist="676284" suggest=""]
Mamy także okazję lepiej się przyjrzeć drugiej T.A.R.C.Z.Y., która powstała na zgliszczach starej. Agenci niezadowoleni z tajemnicy Fury'ego oraz spuścizny, którą objął Coulson, biorą sprawy w swoje ręce i tak powstaje nowa agencja, która uważa się za tę właściwą. Możliwe, że oznacza to pewien rodzaj bratobójczej walki, bo Bobbi i Mack mają swoją misję. Coulson nie ufa jednak w pełni Mackowi, co będzie miało swoje konsekwencje w kolejnych odcinkach. Czeka nas na pewno wiele ciekawych zwrotów akcji.
Pojawia się także kilka smaczków. Jednym z nich jest domek, w którym Skye ma przeczekać najgorsze i wrócić w pełni do zdrowia. Patrząc na chatkę i biorąc pod uwagę fakt, że przebywał tam Rogers, można podejrzewać, że to domek, w którym będą przesiadywać Avengers (co było widać w zwiastunie "Czasu Ultrona"). Byłaby to niezła gratka dla fanów, ale to tylko spekulacje.
Kameralny charakter odcinka pozwala lepiej przyjrzeć się charakterom postaci: May, która pomimo wielkiej sympatii do Skye woli ją usunąć z agencji, czy Fitza, mającego ogromny żal do Simmons nie tylko z jego powodu, ale przede wszystkim tego, jak odnosi się do Daisy. Duet, który tak irytował w pierwszym sezonie, rozpadł się, a osobno bohaterowie mają sporo do zaoferowania, szczególnie wspomniany Fitz.
Czytaj również: „Agenci T.A.R.C.Z.Y.” 02×14 – odniesienia do komiksów
Bobbi i Mack przechodzą do ofensywy, a Hunter ucieka, zapewne by ostrzec Coulsona i pozostałych. Biorąc pod uwagę ojca Skye i pojawienie się ponownie wątku Warda, podejrzewam, że dostaniemy sporą dawkę emocji w kolejnych odcinkach, na co czekam z niecierpliwością. I mimo że czternasty jest dużo spokojniejszy od wcześniejszych oraz o wiele mniej się w nim dzieje, to istotnie rozwija tło fabularne. Tym samym dostajemy dwa różne, ale mocne epizody, co tylko potwierdza, że Marvel ma prawdziwą telewizyjną perełkę.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat