Amerykański wandal: sezon 1 – recenzja
American Vandal to serial z gatunku mocumentary, który reklamowany był jako parodia innych tego rodzaju produkcji. Jak się okazało, nie do końca było to zgodne z prawdą. Owszem, pierwsze odcinki jasno na to wskazywały, ale pod płaszczem absurdalnego pomysłu na fabułę krył się całkiem sensowny i mądry przekaz.
American Vandal to serial z gatunku mocumentary, który reklamowany był jako parodia innych tego rodzaju produkcji. Jak się okazało, nie do końca było to zgodne z prawdą. Owszem, pierwsze odcinki jasno na to wskazywały, ale pod płaszczem absurdalnego pomysłu na fabułę krył się całkiem sensowny i mądry przekaz.
Serial rozpoczął się w momencie, kiedy małe amerykańskie miasteczko rozpalił ogromny skandal. Ktoś namalował 27 penisów na 27 samochodach zaparkowanych pod tamtejszym liceum. Wszystkie należały zresztą do ciała pedagogicznego, które pracowało w tej szkole. Winnego znaleziono bardzo szybko. Uznano, że na pewno zrobił to Dylan Maxwell, uczeń szkoły znany z malowania penisów na każdej lekcji języka hiszpańskiego i robienia mało zabawnych pranków, wrzucanych potem na kanał YouTube. Jeden z uczniów, któremu marzy się kariera filmowca, dochodzi do wniosku, że choć wszystkie dowody przemawiają za winą Dylana, to w całej historii jest luka która może rzucić całkiem inne światło na wydarzenia ze szkolnego parkingu. Rozpoczyna własne śledztwo kręcąc przy tym swój własny film dokumentalny.
O tym, że podstawa fabuły jest kompletnie absurdalna, wiemy od razu. Netflix postanowił sobie w ten sposób zakpić z większości produkcji z gatunku mocumentary, włącznie z własnymi produkcjami. Zrobił to przy tym mądrze. Początkowo infantylna historia zaczyna się przeradzać w krytykę amerykańskiego (i być może nie tylko), małomiasteczkowego społeczeństwa, które żyje – przynajmniej z naszej perspektywy, sensacją nie wartą funta kłaka. Co więcej, wzięło udział w polowaniu na czarownice bez wcześniejszej próby dojścia do prawdy. Winę pośrednio ponosi sam Dylan, który od lat miał opinię szkolnego idioty, któremu nie w głowie poważne podejście do życia, tylko idiotyczne żarty. Niemniej nawet w tym przypadku powinno obowiązywać domniemanie o niewinności, z czego przecież amerykański wymiar sprawiedliwości powinien słynąć, a przynajmniej tak próbuje często przekonywać cały świat. Z każdym zresztą odcinkiem przekonujemy się, że to, co początkowo faktycznie wydawało się tak oczywiste, oczywistym nie jest, a grono podejrzanych zamiast się zawęzić, stale się poszerza.
Twórcy tego serialu w ten sposób zwrócili uwagę też na to, jak łatwo przychodzi nam, zwykłym śmiertelnikom, zwłaszcza żyjącym w nudnej, małomiasteczkowej rzeczywistości, przypisywanie często bezpodstawnych łatek. Dwóch facetów się objęło – na pewno są gejami, matka nie kupiła swojemu dziecku batonika – jest na pewno wyrodną i złą rodzicielką. 14-latek zapalił papierosa? Pewnie jest już narkomanem. W przypadku American Vandal pokazano to na bardzo dobrym przykładzie nie samego Dylana, ale kolejnych osób, które mogłyby zostać posądzone o namalowanie penisów na samochodach. Jedna poszlaka, jedno zdarzenie sprawiało, że podejrzenie graniczące niemal z pewnością padało na kolejne osoby. Pokazano również inną rzecz – jak jedno oskarżenie może doprowadzić do tego, że oskarżany sam zaczyna wierzyć może nie tylko w swoją winę, ale w to, że faktycznie jest tak zły, jak to mówią o nim inni.
Od strony technicznej serialowi nie można nic zarzucić. Świetny montaż dodawał wielu scenom autentyczności, a czołówka serialu tylko to wrażenie potęgowała zwłaszcza, gdy widzieliśmy, że twórcami serialu są tak naprawdę jego bohaterowie. Do tego naprawdę niezła gra aktorów sprawiały, że z każdym odcinkiem serial coraz mocniej wciągał pozostawiając widza na sam koniec pod dużym wrażeniem. Twórcom udało się zresztą doprowadzić do tego, że po ostatnim odcinku aż trudno uwierzyć w to, że cała historia zaczęła się od namalowania 27 penisów.
American Vandal to jedna z bardziej udanych produkcji Netflixa. Choć zaczyna się absurdalnie to z czasem zmierza w stronę bycia swoistym głosem na temat kondycji dzisiejszego społeczeństwa, zwłaszcza tego uzależnionego od tanich sensacji. Netflix przy okazji ukręcił bata na samego siebie i teraz trudno będzie spojrzeć na ich produkcje z gatunku mocumentary inaczej, niż przez pryzmat American Vandal. Bo ten serial na tle innych to prawdziwa perełka.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paweł SzałankiewiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat