„Aquarius”: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Nowy serial policyjny produkcji amerykańskiej stacji NBC to fikcyjna historia osadzona w latach 60. "Aquarius" ma swoje plusy, ale nie porywa.
Nowy serial policyjny produkcji amerykańskiej stacji NBC to fikcyjna historia osadzona w latach 60. "Aquarius" ma swoje plusy, ale nie porywa.
"Aquarius" to fikcyjna historia lekko inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Choć głównym antagonistą serialu jest Charles Manson, postać prawdziwa, jego działania w serialu nie zawsze muszą być zgodne z tym, co naprawdę miało miejsce. Jest to wbrew pozorom istotne, bo serial ten dużo straci, gdy będziemy go traktować jako produkcję opartą na faktach.
Główny problem pojawia się tak naprawdę w momencie, gdy poznajemy bohaterów. Szybko się okazuje, że dostajemy dość ograny schemat gatunku - partnerami stają się doświadczony rutyniarz (David Duchovny) i pełny werwy młodzian (Grey Damon). Ten duet w pierwszych 2 odcinkach ma swoje momenty, ale cały czas coś zgrzyta. Bohaterowie są strasznie papierowi; nie pokuszono się tutaj o porządne nadanie im charakteru, aby widz mógł poczuć do nich sympatię, a sam Duchovny momentami za bardzo sprawia wrażenie, jakby grał tu znudzonego Foxa Muldera. Zero czegoś wyjątkowego czy nowego, co nadałoby osobowości jego nowej postać. Widać próby opowiedzenia historii życia prywatnego bohatera, ale są one zbyt powierzchowne, by mogły zadziałać. Nie zrozumcie mnie źle, obaj są poprawni i ogląda się ich w porządku, ale po prostu po Duchovnym można było spodziewać się czegoś więcej. Grey Damon natomiast potrafi w miarę pozytywnie zaskoczyć, ale o to raczej nietrudno, skoro najczęściej go widzieliśmy jako papierowy obiekt uczuć w serialach młodzieżowych. Czuć tutaj też brak mocnych postaci kobiecych, a Claire Holt ("The Originals") na razie odgrywa mało znaczący epizod.
Pierwsze odcinki pokazują, że "Aquarius" wpisuje się w trend procedurali z motywem przewodnim sezonu. Szybko nakreślony zostaje cel śledztwa bohaterów, który ma napędzać tę fabułę. Niby wszystko jest poprawne, widać ustalony kierunek, w którym to wszystko ma podążać, ale mimo tego czegoś tutaj brak. Nie ma w tym jakichś emocji, które potrafiłby przykuć do ekranu, a bez nich "Aquarius" ogląda się dość obojętnie i bez szczególnego zaangażowania.
[video-browser playlist="703049" suggest=""]
Charles Manson to zdecydowanie dobry czarny charakter i to jego wyczyny są najciekawsze w tych odcinkach. Wcielający się w niego Gethin Anthony, którego pamiętamy z roli Renly'ego w "Game of Thrones", potrafi przekonująco zbudować szaleństwo Mansona (a jest parę mocnych rzeczy, które robi) i nie można mu odmówić charyzmy. Duży plus tego serialu.
"Aquarius" ma też inną sporą zaletę: osadzenie akcji w latach 60., co odróżnia go od wielu przeciętnych seriali policyjnych. Klimat jest wyśmienity dzięki muzyce z epoki, która potrafi przyciągnąć do ekranu i wybić z marazmu, gdy tempo za bardzo zwalnia. Mam kłopot z tym, że pozostałe elementy nie sprawiają tak mocnego wrażenia. Niby wszystko powinno działać - mamy stroje z epoki, odpowiednie zachowanie bohaterów, polityczną otoczkę czasów czy różne fabularne motywy, ale wygląda to przeciętnie i nie potrafi przekonać. Widz musi uwierzyć w świat przedstawiony, a tutaj nie udaje się tego osiągnąć.
Czytaj również: Nowe seriale – czerwiec 2015
"Aquarius" po pierwszych 2 odcinkach nie zapowiada się źle. Na razie jest to przeciętny serial policyjny z motywem przewodnim, który latem ma szansę wypełnić lukę w kalendarzach wielbicieli gatunku. Ogląda się go nieźle, ale zbyt wiele rzeczy tutaj razi, by poczuć pełną satysfakcję.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat