Babel - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 8 marca 2023Babel, czyli o konieczności przemocy to najnowsza książka R. Kuang. Ta opowieść wywołała wiele szumu i kontrowersji. Jedni uważają, że będą ją cytować kolejne pokolenia zmieniające świat, a drudzy… No cóż, zawsze warto mieć swoje zdanie. Przeczytajcie sami.
Babel, czyli o konieczności przemocy to najnowsza książka R. Kuang. Ta opowieść wywołała wiele szumu i kontrowersji. Jedni uważają, że będą ją cytować kolejne pokolenia zmieniające świat, a drudzy… No cóż, zawsze warto mieć swoje zdanie. Przeczytajcie sami.
Babel zwraca na siebie uwagę w księgarni – nie tylko przyciągającym tytułem, ale także czarnymi brzegami kartek. Całość wygląda niezwykle klimatycznie i zachęcająco. Rebecca F. Kuang swoją trylogią Wojen makowych wdarła się na rynek wydawniczy szturmem, by później stanąć pod deszczem nagród. Przyznam, że tej trylogii nie czytałam, więc w sumie miałam podczas lektury świeże spojrzenie na sprawę. Trochę się zawiodłam.
Przede wszystkim Kuang sięgnęła po nośny, ale też ważny temat rasizmu i nierówności społecznych. Widać to już od pierwszych stron książki. Robin, główny bohater, jest z pochodzenia Chińczykiem i jako mały chłopiec został adoptowany przez profesora Oksfordu. Mężczyzna zawarł z nim kontrakt, który w zasadzie głosił, że jedynym zadaniem podopiecznego będzie nauka, a w zasadzie harówka nad nauką języków obcych i tłumaczeniami. W zamian otrzyma wszelkie wygody, wikt i opierunek, a także miejsce na prestiżowej uczelni. Żyć, nie umierać? Brać w ciemno? Być może, ale jak to w życiu bywa, trzeba za wszystko zapłacić.
Po jakimś czasie do naszego bohatera dołącza trójka kolejnych studentów. Ten kwartet tworzy istną mozaikę kulturową. Jest córka oficera angielskiego, Haitanka wychowana we Francji, Hindus z Kalkuty, no i wreszcie nasz bohater. W tym momencie trochę zaczęło mi to wszystko przypominać śmiechawki internetowe z netflixowych pomysłów, ale niech tam. Czytamy dalej.
Bohaterowie są niestety jednym ze słabych punktów powieści. Mniej więcej w połowie lektury zorientowałam się, że w zasadzie są mi obojętni, że żadnego nie polubiłam i żadnemu nie kibicuję. Przepływają sobie przez tę opowieść. Książka jest pod pewnymi względami atrakcyjnym zlepkiem historii alternatywnej połączonej z fantasy. Kuang bardzo rzetelnie starała się oddać realia XIX wieku. Jednakże po macoszemu potraktowała to, że Robin przez sześć lat był wychowywany w środowisku typowo angielskim, więc powinien być przesiąknięty jego ideałami. Tymczasem w momencie wyjścia z domu prezentuje poglądy rodem z XXI wieku. Nie jest to jedyna rzecz, przez którą autorka przeskakuje. Słabo zarysowane są też relacje głównych bohaterów – nie czuje się z nimi więzi, a pewne animozje są ledwie zarysowane. Dużo rzeczy opowiada słowami postaci. Mnóstwo rzeczy jest po prostu streszczanych.
Tak, właśnie fabuła schodzi w tej powieści na nieco dalszy plan. Babel jest bowiem jednym wielkim manifestem na temat krytyki nierówności społecznych, rasizmu i innych takich wątpliwych przyjemności. Nie bez znaczenia jest to, że autorka umieściła akcję w XIX-wiecznej Anglii, która przeżywa rozkwit kolonializmu. Tak, to są ważne tematy, ale… Kuang niemalże wrzeszczy do czytelnika, co jest dobre, a co złe. Przez to zmarnowała potencjał kilku akcji czy bohaterów.
Świat przedstawiony jest czarno-biały. Jak ktoś jest zły, to zostanie taki aż do końca. Oczywiście, książki czy bajki w pewnym sensie pełnią funkcję dydaktyczną, ale Babel przypomina bardziej esej. Być może jest to odbicie tego, że Kuang pisała tę książkę równolegle z doktoratem? I nie umiała powstrzymać swojej naukowej strony? Te zapędy widać także we fragmentach dotyczących poniekąd spraw językoznawczych, które stanowią ważną stronę fabuły. Dla mnie osobiście było to bardzo interesujące, ale, hmm..., trochę tego za dużo. Wyobraźcie sobie, że J.K. Rowling wyprowadza z języka łacińskiego rodowód każdego zaklęcia użytego w swoim cyklu.
W książce są przypisy. Tak, w powieści są przypisy od tłumacza i pisarki. Te drugie dotyczą bohaterów i są imponujące objętościowo. Pochwały należą się tłumaczowi, który musiał poradzić sobie z wieloma niuansami językowymi.
Babel mówi o czymś bardzo ważnym. Autorka nie ukrywa, że to, co się działo w XIX wieku, jest „brzemieniem białego człowieka”, jednakże mogła pokazać to w lepszy sposób. Podsumowując: jest to książka niezła. Nazywanie jej przez niektórych „bublem” to moim zdaniem lekka przesada.
Poznaj recenzenta
Agnieszka KołodziejKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat