„Banshee”: sezon 3, odcinek 8 – recenzja
Przywykliśmy już do tego, że w 3. sezonie "Banshee" nie ma słabych odcinków. Każdego tygodnia twórcy serwują widzom solidną dawkę wrażeń i nie inaczej było tym razem. Wciąż przed nami jeszcze zakończenie obecnie emitowanego sezonu, ale czy już dziś można napisać, że to najlepsza seria "Banshee"?
Przywykliśmy już do tego, że w 3. sezonie "Banshee" nie ma słabych odcinków. Każdego tygodnia twórcy serwują widzom solidną dawkę wrażeń i nie inaczej było tym razem. Wciąż przed nami jeszcze zakończenie obecnie emitowanego sezonu, ale czy już dziś można napisać, że to najlepsza seria "Banshee"?
Być może polowanie na Chaytona Littlestone’a było nieco przeciągnięte, a jego wątek nie zasługiwał na tak dużo odcinków. Mimo to scenarzyści wynagrodzili widzom oczekiwanie na ostateczny pojedynek Hooda z mordercą Siobhan. Całą historię wpasowali w dobrze znane fanom seriali tereny Luizjany i Nowego Orleanu (gdzie rozgrywa się akcja choćby „The Originals”, a także 1. sezonu „Detektywa”). Nie da się ukryć, że miasto to ma swój specyficzny urok, cieszy więc, że twórcy zdecydowali się na zakończenie ważnego dla serialu wątku poza Banshee.
Sam ostateczny pojedynek Littlestone’a z Hoodem może nie do końca był starciem na śmierć i życie, jak mogliśmy zakładać. To nie znaczy, że tym razem zabrakło jak zwykle świetnie zrealizowanych scen walki. Zarówno ta w ringu, jak i ta w niewielkim, klaustrofobicznym pokoju hotelowym wypadła świetnie, ale ostateczną zemstę zobrazowano dość precyzyjnie. „Banshee” w tego typu sytuacjach nie szuka kompromisów, a Hood rozprawił się z Chaytonem w swoim stylu – strzelając ze strzelby prosto w głowę. Takie rzeczy tylko w Cinemax (i HBO).
[video-browser playlist="668442" suggest=""]
Czy zemsta może oznaczać dla Hooda koniec przygody z Banshee? Nawet jeśli główny bohater tak myśli, to jest w dużym błędzie. W miasteczku dzieje się całkiem sporo podczas jego nieobecności. Rabunek, którego bohaterowie dopuścili się odcinek wcześniej, na pewno nie pozostanie bez konsekwencji. Świadczy o tym choćby końcówka epizodu. Ponownie w tarapaty (tym razem przez Rebeccę) wpadł Proctor, który znów potrzebował będzie ratunku. Mimo przełomowego dla fabuły serialu odcinka scenarzystom udało się też rozwinąć nieco postać pomijanego dotychczas Sugara, a także pokazać „tańczącego” w ringu Hioba.
Czytaj również: Cinemax zamawia 4. sezon „Banshee”
Na początku 3. serii „Banshee” nie spodziewałem się, że ten sezon będzie aż tak dobry. Widać, że scenarzyści mają cały serial rozpisany na zapowiedziane jakiś czas temu 5 sezonów. Doskonale wiedzą, o czym opowiadać ma dany odcinek i jakie wątki rozwijać. W obecnie emitowanej serii czuć to najbardziej. 2 odcinki kończące sezon powinny domknąć wątki związane z Camp Genua oraz ostatecznie wyjaśnić, jaką rolę w organizacji przestępczej Kaia ma pełnić Rebecca.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat