„Blindspot”: sezon 1, odcinek 2 i 3 – recenzja
"Blindspot" po dość przeciętnym pierwszym odcinku w kolejnych nadrabia straty, prezentując coraz ciekawszą historię ubraną w coraz mniej banałów. Tajemnica Jane Doe i jej tatuaży nabieram tempa i zaczyna się robić naprawdę ciekawa.
"Blindspot" po dość przeciętnym pierwszym odcinku w kolejnych nadrabia straty, prezentując coraz ciekawszą historię ubraną w coraz mniej banałów. Tajemnica Jane Doe i jej tatuaży nabieram tempa i zaczyna się robić naprawdę ciekawa.
„Blindspot” w pilotażowym odcinku raził przeciętnością oraz wykorzystywanymi na każdym kroku kalkami i banałami - zwłaszcza w sposobie prowadzenia sprawy tygodnia, która opierała się na niesłychanie sztampowych podstawach. Nie było tam niczego, czego nie widzielibyśmy już w innych proceduralach, przez co dla widza większą zabawą było zgadywanie, co stanie się dalej, niż samo śledzenie wydarzeń. Na szczęście uczucie deja vu powoli zanika, a serial staje się dużo bardziej interesujący.
Co prawda wątki proceduralne nadal są tymi najsłabszymi, ale myślę, że w tym temacie niewiele da się już zdziałać. Scenarzystom wciąż nie udaje się stworzyć naprawdę wciągającej sprawy tygodnia. Razi przede wszystkim powtarzający się w każdym odcinku wzorzec, w którym Jane spotyka kogoś, kto wie coś o niej, ale w ostatniej chwili ten ktoś umiera. Denerwują też nieustanne przepychanki o to, czy Jane powinna jechać w teren, czy nie; czy powinna zostać w samochodzie, czy może ścigać bandytów na równi z Kurtem Wellerem i jego ludźmi. Całe szczęście wreszcie bohaterowie podjęli jakąś decyzję w tej sprawie. Można by tu oczywiście dyskutować o tym, kto przy zdrowych zmysłach decyduje się na włączenie do zespołu kobiety, o której nie wiadomo nic, i jeszcze pozwala jej nosić broń, ale to w końcu telewizja - nie takie rzeczy już widzieliśmy.
Kolejnym mankamentem jest też permanentna śmiertelna powaga bohaterów. Ja wiem, że w „Blindspot” co krok dzieją się ważne rzeczy i nie o to chodzi, by Jane bądź Kurt rzucali na prawo i lewo sucharami z Familiady. Jednak dobrze by było, gdyby gdzieś pomiędzy ściganiem złodziei biżuterii a poszukiwaniem byłych pilotów celujących w ludzi pociskami ziemia-powietrze udało się chociaż na chwilę zrezygnować z tego ciągłego nadęcia i powagi. Jeśli mamy przywiązać się do bohaterów i chcieć ich oglądać przez kilka sezonów, to musimy ich polubić, a na razie idzie to dość opornie.
[video-browser playlist="753438" suggest=""]
Mimo to „Blindspot” w kolejnych odcinkach w ogólnym rozrachunku wychodzi na plus. Serial ratuje naprawdę ciekawie zapowiadająca się historia głównej bohaterki (i to nawet pomimo tych ciągłych niepowodzeń w znalezieniu kogoś, kto coś wie i nadal żyje). Dostajemy nowe znaki zapytania i bardzo niewiele odpowiedzi, bo właściwie nawet ujawnienie tożsamości Jane nie przynosi żadnego rozwiązania, a jedynie jeszcze więcej pytań. Jest coraz bardziej tajemniczo i interesująco zarazem, a to bardzo dobrze wróży tej produkcji. Wraz z rozwojem wydarzeń widać, że „Blindspot” ma naprawdę nieźle zaplanowaną intrygę – wielowątkową i pełną niedopowiedzeń, będącą świetnym materiałem na kilka sezonów. Kiedy scenarzyści nie opakowują tego w banały i schematy, serial ogląda się całkiem przyjemnie.
„Blindspot” na razie dość szybko i chętnie serwuje nam kolejne ważne informacje i wydarzenia. Już drugi odcinek wnosi wiele do głównego wątku. Po pierwsze - historię Kurta, jego zaginionej przyjaciółki z dzieciństwa i fakt, że ojciec Wellera został oskarżony o porwanie i zamordowanie dziewczynki. Pomysł, by to właśnie Jane była Taylor Shawn, jest świetnym wytłumaczeniem, czemu akurat nazwisko Wellera zostało wytatuowane na jej plecach, a jednocześnie nie rzuca praktycznie żadnego światła na życie postaci. W końcu nikt nie wie, co się z nią działo przez te wszystkie lata. Jednak dzięki temu zabiegowi dowiadujemy się sporo o samym Kurcie Wellerze, który po pierwszym odcinku był dla widzów jedynie zagadką.
Po drugie - mamy Bethany Mayfard i tajemniczą operację Daylight, o której teoretycznie wiedzą tylko cztery osoby (z czego jedna nie żyje). Wytatuowany na ciele Jane numer sprawy rzucił się szefowej Kurta w oczy już w pierwszym odcinku, jednak dopiero teraz dowiadujemy się, że mamy do czynienia z czymś niezwykle niebezpiecznym. Jeśli serial nadal będzie podążał takim tempem, to zapewne już niedługo dowiemy się jeszcze więcej.
Na dokładkę mamy wątek tajemniczego brodatego mężczyzny zabitego w mieszkaniu Jane. Jego śmierć na tak wczesnym etapie serialu jest dość niespodziewana. Po pierwszych dwóch odcinkach można było się raczej spodziewać, że postać ta będzie przewijać się tu i tam przynajmniej przez cały pierwszy sezon, stopniowo dorzucając kolejne informacje na temat Jane. Scenarzyści mieli jednak inne plany i teraz nie tylko nie wiemy, kim był tajemniczy mężczyzna, ale jeszcze dodatkowo nie wiadomo, kto go zabił. Przy takim urodzaju wątków pozostaje tylko mieć nadzieję, że twórcy się w nich nie pogubią albo nie nabiorą nawyku rozpoczynania historii, których nie zamierzając dokończyć.
Czytaj również: „Blindspot” – NBC zamawia pełny sezon
„Blindspot”, chociaż wystartował dość przeciętnie, kolejnymi odcinkami udowadnia, że jest serialem z pomysłem i potencjałem, które odpowiednio wykorzystane mogą zaowocować naprawdę ciekawą produkcją. Sporo jest tu jeszcze do doszlifowania, ale jednocześnie zaczyna dziać się tyle, by na te błędy móc na razie przymknąć oko.
Poznaj recenzenta
Monika RorógDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat