„Brooklyn 9-9”: sezon 2, odcinek 14 – recenzja
"Brooklyn 9-9" nie zwalnia tempa, nadal dostarczając różnorodności, zabawy i rozwoju swoich bohaterów.
"Brooklyn 9-9" nie zwalnia tempa, nadal dostarczając różnorodności, zabawy i rozwoju swoich bohaterów.
"Brooklyn 9-9" ("Brooklyn Nine-Nine") serwuje widzom powrót relacji Jake'a (Andy Samberg) z Sophią (Eva Longoria), z którą łączyło go romantyczne uczucie. Ostatnio widzieliśmy ich borykających się z problemem Jake'a wyraźnie jeszcze mającego się ku Amy (Melissa Fumero). I pod tym względem powrót tego wątku rozczarowuje, bo jakby kompletnie nie było śladu po całej sprzeczce. Ot, Jake nadal jest z Sophią, a nawet - z nieznanych nikomu przyczyn - wymsknęło mu się "kocham cię". Wydaje się to wszystko trochę sprzeczne z tym, co wcześniej budowano. Scenarzyści mogliby jakoś do tego nawiązać, by to się lepiej zaziębiało.
Sam wątek jednak bawi i to jest tutaj najważniejsze. Próby przekonania szefa Sophii są zabawne i odpowiednio zakręcone, więc dostajemy to, czego powinniśmy oczekiwać po "Brooklyn 9-9". Podczas przyjęcia widać wiele jasnych punktów, które potrafią naprawdę rozśmieszyć i jednocześnie pokazać wielki potencjał serialu - to nie komedyjka o niczym, ale historia z przemyślaną fabułą i rozwijającymi się bohaterami. W tym odcinku chodzi oczywiście o kontynuację zacieśniania się relacji Jake'a z Terrym (Terry Crews), która fajnie się rozwija. Udaje się stworzyć dobry komediowy duet, który sprawia komiczne wrażenie, gdy panowie wchodzą na przyjęcie z fałszywymi uśmiechami (Terry tutaj bryluje).
[video-browser playlist="656513" suggest=""]
Świetnie prezentuje się też wątek Holta (Andy Braugher), który znów staje w szranki ze swoim wrogiem, Wuntch (Kyra Sedgwick). Kontynuacja tego motywu bawi do łez. Ich szermierki słowne, pomysły Holta, by się odegrać, i jego rozmowy z Diaz (Stephanie Beatriz) - to wszystko potrafi porządnie rozbawić. Wisienką na torcie jest zaskakujący finał tego wątku i bezcenna reakcja Holta. Za takie pomysły i taki humor lubię "Brooklyn 9-9".
Rozczarowuje natomiast cały motyw Giny (Chelsea Perretti) i Boyle'a (Joe Lo Truglio). Przede wszystkim jest przekombinowany w złą stronę. Nie potrafi należycie rozbawić, bo Gina w tym wątku jedynie irytuje swoim dziwacznym zachowaniem, które tym razem nie jest w ogóle śmieszne. Są w tym momenty, które ratuje Boyle, ale sam pomysł kładzie ten wątek na łopatki.
Czytaj również: „Gotham”, „Empire” i „Brooklyn 9-9″ – będą kolejne sezony!
"Brooklyn 9-9" trzyma poziom, nawet gdy coś nie zazębia się w pełni. Jest zabawnie, a bohaterowie nadal przyciągają do ekranu. To jest przykład tego, jak robić serial komediowy - opierać się na grupie utalentowanych aktorów, którzy wyśmienicie się uzupełniają.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat