„Brooklyn 9-9”: sezon 2, odcinek 3 – recenzja
Brooklyn 9-9 przyzwyczaił już widzów do tego, że żaden odcinek nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. Nie inaczej jest w 3. epizodzie.
Brooklyn 9-9 przyzwyczaił już widzów do tego, że żaden odcinek nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. Nie inaczej jest w 3. epizodzie.
Brooklyn 9-9 ("Brooklyn Nine-Nine") pokazuje w 3. odcinku coś, co samo w sobie jest tak szalone, że aż zabawne, czyli zabawę grupy policjantów czekających na swoje ważne zadanie. Igrzyska Jimmy Jab to coś, czego możemy się spodziewać po tym serialu - są zwariowane, momentami niezwykle głupie i dziwaczne, ale zarazem niesamowicie zabawne. Konkurencje są różnorodne, pomysłowe i naprawdę komiczne.
Podoba mi się w Brooklyn 9-9 to, że pomimo luźnej konwencji i dużej dawki humoru twórcy nadają temu wszystkiemu sens przez odpowiednie zabiegi fabularne. W tym przypadku mamy ciągnący się wątek uczucia Perralty (Andy Samberg) do Santiago (Melissa Fumero). To dodaje całej opowieści wyrazu, bo staje się ona ciekawsza, ma jakieś znaczenie i nie jest tylko bezcelową tyradą gagów. Scenarzyści ładnie się bawią tym motywem.
[video-browser playlist="633048" suggest=""]
Na drugim planie mamy perypetie Boyle'a (Joe Lo Truglio) oraz Giny (Chelsea Peretti), którzy nadal zaliczają wspólne schadzki. Ich relacja okazuje się zabawnym motywem z ogromnym komicznym potencjałem. Ta para jest tak nietypowa i tak bardzo do siebie nie pasuje, że po prostu istnieje tutaj ogrom możliwości, którymi można bawić widza. Zwłaszcza że to nie była jednorazowa schadzka i prawdopodobnie rozwinie się to w coś więcej. Natomiast próby odzyskania przez Boyle'a kamery to równie świetna zabawa dla widza. Balem się, że zwiększenie roli Hitchcocka zaowocuje spadkiem jakości, ale jak na razie twórcom nie brakuje pomysłów na wykorzystanie tej postaci.
Znakomicie wygląda też rywalizacja Holta (Andre Braugher) z Wuntch (Kyra Sedgwick). Wielu widzów będzie bawić już sam fakt, że naprzeciwko Braughera stoi Sedgwick, czyli gwiazda popularnego kryminału Podkomisarz Brenda Johnson. I dlatego też oglądanie jej w tej roli, znając poprzednią, jest niesamowitą frajdą. Rywalizacja tych dwóch postaci okazuje się fajnym wątkiem, który może okazjonalnie wracać i bawić. Szczególnie śmieszy reakcja Terry'ego (Terry Crews), który znajduje się pośrodku tego wszystkiego.
Czytaj również: "Brooklyn 9-9" zyskuje widzów w niedzielę
Brooklyn 9-9 to świetna komedia - prezentuje wysoki poziom, gagi są różnorodne, a pomysłów twórcom nie brakuje. Oby tak dalej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat