„Brooklyn 9-9”: sezon 2, odcinek 6 – recenzja
Scenarzystom Brooklyn Nine-Nine nie kończą się świetne pomysły, a najlepsza obecnie komedia w telewizji znów zachwyca.
Scenarzystom Brooklyn Nine-Nine nie kończą się świetne pomysły, a najlepsza obecnie komedia w telewizji znów zachwyca.
Brooklyn Nine-Nine ("Brooklyn Nine-Nine") ma niesamowitą umiejętność uchwycenia całkowitej uwagi widza od pierwszej sceny. Cold open potrafi niemal za każdym razem umieścić uśmiech na naszej twarzy, który nie znika przez pełne 20 minut. Pamiętam, że do tej pory przeżywałem coś podobnego tylko z jednym serialem - byli to oczywiście Przyjaciele. Produkcja stacji FOX to naturalnie nie ten sam poziom, ale posiada wszelkie predyspozycje by takowy osiągnąć. Dlaczego? Ma ten jedyny w swoim rodzaju feel czegoś, co tworzone jest w rewelacyjnej atmosferze. Chemia między aktorami jest nieziemska i można pomyśleć, że to na planie jedna wielka rodzina, która gra ze sobą już od wielu lat i zna się na pamięć. Jasne, humor jest często dość specyficzny i nie trafi do wszystkich, ale w centrum fabuły są zawsze uniwersalne motywy, które zrozumie każdy widz.
No to cóż takiego wspaniałego zaserwowali nam twórcy w pierwszej scenie? Pomysł ze spóźnieniem się Amy do pracy był genialny w swojej prostocie i dał pozostałym bohaterom możliwość odgadnięcia, co jest powodem takiego stanu rzeczy. Mnie osobiście rozśmieszyła najbardziej propozycja Giny z innym wymiarem, ale "Hot damn!" Holta zaiste zniszczyło system.
W gruncie rzeczy jeszcze przed czołówką okazji do śmiechu było więcej niż przez cały epizod niejednego sitcomu. To, co nadeszło później, to był słodki bonus. Oczywiście mówię tu o gościnnym występie Evy Longorii. Złapać ją na małym ekranie po zakończeniu Gotowych na wszystko to prawdziwa gratka, bo od ponad dwóch lat aktorka stroni od telewizji. Miłośnicy serialu o kurach domowych z Wisteria Lane doskonale wiedzą, że Longoria talent komediowy ma ogromny, co udowadnia w Brooklyn 9-9.
[video-browser playlist="632878" suggest=""]
Wyobraźcie sobie Jake’a Peraltę w wersji prawniczej, a otrzymacie Sophię: piękną i również nieco zakręconą fankę Szklanej pułapki, która kocha wygrywać. Te postacie pasują do siebie idealnie (aż za bardzo) i możemy się domyślać, że prędzej czy później tez związek spektakularnie się zakończy, wszak Eva występuje tylko w powracającej roli gościnnej. Jednak cieszmy się nią, póki możemy, i zanim Jake ostatecznie zda sobie sprawę z tego, że jego przyszłość jest tylko z Amy.
Historia Peralty przeplatała się z dwoma innymi - i wcale nie mniej śmiesznymi – wątkami. Doszło do starcia pomiędzy Scullym i Santiago o przewodnictwo w związku zawodowym. Amy starająca się za wszelką cenę przegrać to było coś, czego do tej pory nie widzieliśmy. Ponownie wszystkich przyćmił Braugher swoim numerem z krzesłem i okazało się też, że Hitchcock "ma faceta od wścieklizny". Zbytnio to nie dziwi. Natomiast jeżeli scenarzyści zdecydowali się zakończyć związek Giny i Boyle’a tylko po to, aby sparować ich samotnych rodziców (wśród których jest zawsze znakomity Stephen Root), to ja jestem na tak. Będzie jeszcze dziwniej niż dotychczas, a trudno było to sobie wyobrazić.
Czytaj również: Oglądalność "Brooklyn 9-9" i innych seriali
Brooklyn 9-9 to serial kompletny, a każdy odcinek dostarcza masy zabawy na wysokim poziomie. Chciałoby się, aby poszedł w ślady Community i również celował w przynajmniej 6 sezonów i pełnometrażowy film. Nie mogę się doczekać kolejnych odsłon.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat