Brooklyn 9-9: sezon 3, odcinek 14 – recenzja
Data premiery w Polsce: 27 września 2017Brooklyn 9-9 trzyma naprawdę dobry poziom w tym sezonie. Choć pojawiają się niedociągnięcia i nie wszystkie gagi trafiają w punkt, frajda jest spora, a śmiechu nie brakuje.
Brooklyn 9-9 trzyma naprawdę dobry poziom w tym sezonie. Choć pojawiają się niedociągnięcia i nie wszystkie gagi trafiają w punkt, frajda jest spora, a śmiechu nie brakuje.
Serial Brooklyn Nine-Nine działa najlepiej wtedy, gdy twórcy parodiują policyjne schematy. Kiedy oglądamy bohaterów w pracy podczas śledztw czy innych akcji, przeważnie dostajemy odcinki wyjątkowe, nietypowe i naprawdę zabawne. Tym razem właśnie tak jest dzięki wątkowi Rosy, Boyle'a i Terry'ego. Nie ma tutaj znaczenia samo śledztwo, bo jest ono tylko pretekstem do wsadzenia bohaterów w inne otoczenie - liczy się to, jak oni się zachowują. Należycie wykorzystano specyficzność Boyle'a, który odgrywa tutaj ważną rolę, a cały motyw z nagością i penisem okazuje się przekomiczny i spożytkowany tak jak trzeba. Niby nie jest on jakoś szczególnie oryginalny, ale dzięki obsadzie i pomysłowi stworzono tutaj naprawdę dobry i śmieszny wątek. Szczególnie dobrze działa to podczas sceny oglądania nagrania z kamery Rosy.
Kwestia misji Holta w towarzystwie Giny, Hitchcocka i Scully'ego jest problematyczna. Z jednej strony jest tutaj dobry pomysł na wykorzystanie najdziwniejszych postaci serialu, które doskonale kontrastują z Holtem. Z drugiej widoczne są wady i brak pomysłu na rozwijanie tych bohaterów. Gina jest irytująca, a jej zachowanie w większości momentów kompletnie nie bawi. Z Hitchcockiem i Scully kłopot jest taki, że twórcy ciągle wałkują te same gagi, nie proponując żadnego rozwoju i różnorodności. Każdy bohater tego serialu został rozwinięty, dojrzał, a gama gagów jedynie się powiększa, ale oni stoją od początku bez przerwy w miejscu. Ten wątek to doskonała okazja, by to zmienić, niestety potencjał nie jest wykorzystany. Ma on jednak zabawne momenty dzięki Holtowi, którego interakcje z tą grupką zawierają odpowiednią dawkę humoru.
Znakomicie natomiast wypada przedstawienie Amy matce Jake'a. Dobrze wykorzystano cechy obojga bohaterów - specyficzność i dziecinność Jake'a oraz urok i przygotowanie merytoryczne Amy. Dostajemy wiele zabawnych gagów opartych na dialogach, dziwacznych sytuacjach (dobry moment z piosenką Amy) i konflikcie z ojcem Peralty. To ostatnie zarazem jest ponownie przykładem tego, jak twórcy tego serialu komediowego są w stanie wziąć tak zwyczajny wątek i wykorzystać go do rozwijania bohatera. Na pewno będzie mieć to ważny wpływ na Jake'a.
Karen Peralta to dobry odcinek Brooklyn Nine-Nine, w którym większość rzeczy gra jak trzeba. Jeden wątek trochę uwypukla wady serialu, ale na szczęście zostają one przyćmione przez masę zalet i dobry humor.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat