Serial Brooklyn Nine-Nine działa najlepiej wtedy, gdy twórcy parodiują policyjne schematy. Kiedy oglądamy bohaterów w pracy podczas śledztw czy innych akcji, przeważnie dostajemy odcinki wyjątkowe, nietypowe i naprawdę zabawne. Tym razem właśnie tak jest dzięki wątkowi Rosy, Boyle'a i Terry'ego. Nie ma tutaj znaczenia samo śledztwo, bo jest ono tylko pretekstem do wsadzenia bohaterów w inne otoczenie - liczy się to, jak oni się zachowują. Należycie wykorzystano specyficzność Boyle'a, który odgrywa tutaj ważną rolę, a cały motyw z nagością i penisem okazuje się przekomiczny i spożytkowany tak jak trzeba. Niby nie jest on jakoś szczególnie oryginalny, ale dzięki obsadzie i pomysłowi stworzono tutaj naprawdę dobry i śmieszny wątek. Szczególnie dobrze działa to podczas sceny oglądania nagrania z kamery Rosy.
Kwestia misji Holta w towarzystwie Giny, Hitchcocka i Scully'ego jest problematyczna. Z jednej strony jest tutaj dobry pomysł na wykorzystanie najdziwniejszych postaci serialu, które doskonale kontrastują z Holtem. Z drugiej widoczne są wady i brak pomysłu na rozwijanie tych bohaterów. Gina jest irytująca, a jej zachowanie w większości momentów kompletnie nie bawi. Z Hitchcockiem i Scully kłopot jest taki, że twórcy ciągle wałkują te same gagi, nie proponując żadnego rozwoju i różnorodności. Każdy bohater tego serialu został rozwinięty, dojrzał, a gama gagów jedynie się powiększa, ale oni stoją od początku bez przerwy w miejscu. Ten wątek to doskonała okazja, by to zmienić, niestety potencjał nie jest wykorzystany. Ma on jednak zabawne momenty dzięki Holtowi, którego interakcje z tą grupką zawierają odpowiednią dawkę humoru.
Znakomicie natomiast wypada przedstawienie Amy matce Jake'a. Dobrze wykorzystano cechy obojga bohaterów - specyficzność i dziecinność Jake'a oraz urok i przygotowanie merytoryczne Amy. Dostajemy wiele zabawnych gagów opartych na dialogach, dziwacznych sytuacjach (dobry moment z piosenką Amy) i konflikcie z ojcem Peralty. To ostatnie zarazem jest ponownie przykładem tego, jak twórcy tego serialu komediowego są w stanie wziąć tak zwyczajny wątek i wykorzystać go do rozwijania bohatera. Na pewno będzie mieć to ważny wpływ na Jake'a.
Karen Peralta to dobry odcinek Brooklyn Nine-Nine, w którym większość rzeczy gra jak trzeba. Jeden wątek trochę uwypukla wady serialu, ale na szczęście zostają one przyćmione przez masę zalet i dobry humor.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/