Castlevania: Nocturne - sezon 1 - recenzja
Castlevania: Nocturne w największym skrócie to: nowy serial, nowy Belmont i nowe problemy z wampirami.
Castlevania: Nocturne w największym skrócie to: nowy serial, nowy Belmont i nowe problemy z wampirami.
Historia Trevora zakończyła się w 4. sezonie Castlevanii, ale ród Belmontów nadal istnieje. W Nocturne poznajemy kolejnego jego przedstawiciela – Richtera, który żyje w niespokojnych realiach rewolucyjnej Francji. Jest on zupełnie inny niż jego przodek. Mimo że bywa arogancki i porywczy, to jednak zwykle zachowuje się w bardziej stonowany sposób. Bohater zmaga się z traumą z dzieciństwa, która odcisnęła na nim piętno. Protagoniście, jak łatwo się domyślić, przyjdzie zmierzyć się z wieloma krwiopijcami, w tym z wyjątkowo niebezpieczną Wampirzą Zbawicielką o boskich mocach.
Richter Belmont nie mierzy się z tym zadaniem samotnie. Towarzyszą mu: Tera i Maria Renard, a także pochodzący z Haiti Annette i Edouard. Z postaciami pobocznymi mam jednak pewien problem – dowiedziałem się o nich naprawdę niewiele, więc nie wzbudzili mojego zainteresowania. Przeszłość Tery, Marii i Edouarda jest jedynie wspominana. Więcej uwagi poświęcono Annette, która otrzymała dla siebie niemal cały odcinek. To nie dziwi, bo to właśnie ta postać najbardziej różni się od swojej "odpowiedniczki" z gier. Twórcy zdecydowali się nie tylko na zmianę koloru skóry, ale również pochodzenia bohaterki. Decyzja ta z pewnością podzieli odbiorców, ale moim zdaniem wypada dość naturalnie – podobnie jak w przypadku Isaaca z poprzedniego serialu. Warto przypomnieć, że rewolucja haitańska odbywała się w tym samym czasie, co rewolucja francuska. Obecność Annette we Francji, a także jej dołączenie do pozostałych bohaterów i chęć zemsty, mają całkiem solidne fundamenty.
Największym problemem nowej Castlevanii jest tempo prezentowanych wydarzeń. Momentami dzieje się naprawdę sporo, przez co wiele istotnych momentów nie dostaje wystarczająco dużo czasu, by odpowiednio wybrzmieć (idealnym przykładem jest zemsta Anette, do której dochodzi... przypadkiem), a intrygujące postacie działają w tle i po ośmiu odcinkach nie wiemy w zasadzie nic na ich temat. Przykład: Olrox, który lawiruje gdzieś pomiędzy stronami konfliktu, ale ponad wszystko stawia własne sprawy. Nie do końca spodobała się mi też główna antagonistka. Rzeczywiście wzbudza ona grozę – czujemy, że jest niezwykle potężna, ale jest przy tym karykaturalnie wręcz zła. Mam wrażenie, że to jedyne, co ją definiuje. Daleko jej do Draculi, który nawet po zatraceniu się w obłędzie miał w sobie pewien ludzki pierwiastek. Można było zrozumieć motywacje, które nim kierowały, a nawet odczuć do niego pewną dozę sympatii.
Na dodatek całość kończy się wielkim cliffhangerem i kilkoma otwartymi wątkami. Odnosi się więc wrażenie, że pierwszy sezon to jedynie rozbudowany prolog do dalszych wydarzeń. W przypadku pierwszej Castlevanii wyglądało to podobnie, ale tam w czterech odcinkach zawarto więcej treści niż tutaj w dwa razy dłuższym czasie. Mniejsza liczba postaci pozwoliła twórcom skupić się na nich i lepiej przedstawić ich widzom.
Choć Nocturne ma swoje bolączki, to naprawdę wiele można temu serialowi wybaczyć w momencie, gdy dostajemy fantastycznie zrealizowane sceny akcji. Do sposobu, w jaki Richter odkrywa swoje magiczne zdolności, można mieć zastrzeżenia, ale co z tego, skoro chwilę później jesteśmy świadkami widowiskowego spektaklu przemocy przy akompaniamencie znanego z gier utworu Divine Bloodlines. Takich momentów jest tutaj znacznie więcej, a praktycznie każda potyczka bohaterów z wampirami i nocnymi stworzeniami jest ucztą dla oczu. Owszem, czasami można odnieść wrażenie, że brakuje temu nieco płynności, ale to również szybko przestaje przeszkadzać.
Castlevania: Nocturne – mimo pewnych rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu – to kolejna przyzwoita adaptacja gry. Potrafi zaciekawić, wywołać zachwyt efektownymi pojedynkami i rozbudzić apetyt na kolejne sezony. Weźcie pod uwagę, że w tym przypadku niższa ocena wynika po części z wysoko zawieszonej poprzeczki przez Trevora Belmonta i spółkę.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat