Castlevania: Nocturne - sezon 2 - recenzja
Drugi sezon Castlevania: Nocturne wraca do formy – podobnie jak Richter Belmont, główny bohater tej opowieści.
Drugi sezon Castlevania: Nocturne wraca do formy – podobnie jak Richter Belmont, główny bohater tej opowieści.
W mojej recenzji 1. sezonu serialu Castlevania: Nocturne wspominałem, że zostawiał on pewien niedosyt i te osiem odcinków sprawiało wrażenie wstępu do większej historii. Scenarzyści rozłożyli pionki na fabularnej szachownicy i wprowadzili je w ruch, ale na konsekwencje podjętych decyzji musieliśmy poczekać. Na szczęście drugi sezon zapewnia satysfakcjonującą kulminację. Wszystkie wątki zostają domknięte, a przy okazji dowiadujemy się więcej o genezie bohaterów i złoczyńców, co pozwala lepiej zrozumieć ich motywacje.
Drugi sezon jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego. Obie strony konfliktu poniosły straty i rozpoczęły przegrupowanie, by omówić kolejne kroki i przygotować się do nieuniknionej konfrontacji. Alucard i Richter zamierzają wybrać się do Paryża w celu odnalezienia mumii Sekhmet, podczas gdy Erszebet decyduje się na przeprowadzenie pewnego eksperymentu...
Pierwszy sezon Castlevania: Nocturne był swego rodzaju "zebraniem drużyny", a drugi jest już klasycznym "wyruszeniem w drogę". Zarówno w tę dosłowną, jak i metaforyczną – w poszukiwaniu samego siebie, by w ten sposób poradzić sobie z traumami z przeszłości i odkryć skrywaną głęboko siłę, bez której poradzenie sobie z wielką mocą i liczną armią Erzsebet Bathory będzie niewykonalne.
Z czasem praktycznie wszyscy bohaterowie odkrywają swój bojowy potencjał, co służy scenom akcji. Tych jest nie tylko więcej niż w poprzedniej serii, ale też są one dłuższe i zdecydowanie bardziej dynamiczne. Pierwsze skrzypce gra w nich Alucard, który moim zdaniem jest takim MVP (najlepszym "zawodnikiem") tych ośmiu odcinków. Z wielką gracją i lekkością radzi sobie z wrogami, jakby eksterminowanie całych zastępów wampirów nie sprawiało mu żadnych problemów. Nie zdziwiło mnie, że twórcy go tak potraktowali, bo blondwłosy dhampir jest nie tylko ulubieńcem fanów serii, ale też jednym z najjaśniejszych punktów poprzedniej Castlevanii.
Chociaż od premiery pierwszego serialu na podstawie serii Konami minęło kilka lat, a widzowie mieli już okazję obejrzeć między innymi fantastycznie wyglądające Arcane, Nocturne w dalszym ciągu może się podobać. Mamy mnóstwo detali i fantastyczne, klimatyczne tła. To jedna z tych produkcji, z której wiele kadrów nadawałoby się na tapety (możecie się o tym przekonać po wejściu w powyższą galerię z oficjalnymi grafikami). Dodatkowo wygląda na to, że twórcy wzięli sobie do serca krytykę po delikatnie rozczarowującym finale poprzedniej serii, bo tym razem animacja podczas walk jest zdecydowanie płynniejsza.
Co mnie zaskoczyło najbardziej? To, że scenarzyści nie tylko podomykali wszystkie wątki bez chodzenia na skróty, ale też przy okazji opowiedzieli więcej o postaciach, które w 1. sezonie owiane były tajemnicą (Drolta, Olrox). Choć momentami można odnieść wrażenie, że tempo jest nieco zbyt szybkie i jeden lub dwa dodatkowe odcinki by nie zaszkodziły, to ma to też dobrą stronę. Przez cały czas coś się dzieje, nie ma mowy o "przegadanych" epizodach czy wstawkach, które nużą i nie posuwają fabuły do przodu.
Po pierwszym sezonie Castlevanii: Nocturne wyraźnie mi czegoś brakowało, jednak teraz, gdy dostępna jest już całość, to ogląda się to zdecydowanie lepiej. I tak jak w październiku 2023 roku pomyślałem, że nie tęskniłbym za przygodami pogromców wampirów, tak teraz liczę na to, że to jeszcze nie koniec. A trzeba przyznać, że jest z czego wybierać, bo drzewo genealogiczne familii Belmontów jest dość rozległe.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniaknaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1970, kończy 55 lat