„Chew #02: Międzynarodowy smak”: Tajemnicza wyspa – recenzja
Data premiery w Polsce: 20 maja 2015"Chew #02: Międzynarodowy smak" nie zaskakuje już w takim stopniu jak pierwszy tom serii autorstwa Johna Laymana. Wciąż jednak pozostawia czytelnika w gęstych oparach absurdu i groteski, które są wizytówką amerykańskiego scenarzysty.
"Chew #02: Międzynarodowy smak" nie zaskakuje już w takim stopniu jak pierwszy tom serii autorstwa Johna Laymana. Wciąż jednak pozostawia czytelnika w gęstych oparach absurdu i groteski, które są wizytówką amerykańskiego scenarzysty.
Johna Layman był gościem tegorocznej Komiksowej Warszawy odbywającej się w ramach Międzynarodowych Targów Książki. Ten niewysoki, sympatyczny facet zawsze z uśmiechem składał autografy na swoich komiksach, chętnie pozował do zdjęć z czytelnikami i przede wszystkim sprawiał wrażenie spokojnego, racjonalnego obywatela świata. Trudno byłoby przypuszczać, że za tą pozą kryje się ostre jak brzytwa poczucie humoru, świadomie i z polotem wykraczające dość często poza granice dobrego smaku. Czytanie "Chew", także dzięki karykaturalnym, undergroundowym z ducha rysunkom Roba Guillory, przypomina momentami oglądanie odcinków "Latającego Cyrku Monty Pythona". To humor z pewnością nie dla wszystkich. Dla osób, które odnajdują się w takiej estetyce, "Chew" to absolutne must have. No bo co my tu mamy? W drugiej odsłonie przygód Tony'ego Chu - zatytułowanej "Chew Volume 2: International Flavor" - jest tajemniczy owoc, która wygląda trochę jak żyjątko z innej planety i dodatkowo smakuje jak kurczak, pewien istotny dla fabuły kogut - champion walk i (wreszcie!) nie tak oczywisty, jakby wydawało się na pierwszy rzut oka, wampir. Ale od początku.
Pierwszy tom "Chew" zakończył się sporym cliffhangerem. Partner agenta Chu z Departamentu Żywności i Leków, Mason Savoy, również cybopata, czyli osobnik, u którego spożywane pokarmy powodują dogłębne, mentalne wrażenia, na swej drodze do poszukiwania prawdy okazał się być niecofającym się przed niczym mordercą. Chu ponownie zaczyna pracować z Johnem Colbym, który po niefortunnym zdarzeniu z pierwszego zeszytu serii powraca jako biomechanicznie udoskonalony stróż prawa (na oklaski zasługuje świetna scena odegrana przez tę parę przed nieznośnym szefem Chu). W czasie jednej z akcji detektyw kosztuje pewnej potrawy. Jej smak przywołuje u niego bardzo niepokojące obrazy. Tony bierze urlop, decyduje się na prywatne śledztwo i wyrusza na odległą wyspę Yamapalu, z której pochodzi tajemnicza potrawa. Wyrusza razem ze swoim skompromitowanym niegdyś w krajowej telewizji bratem, który otrzymał na wyspie posadę szefa kuchni. Na miejscu okaże się, że - jak zwykle - rzeczywistość przerośnie wszelkie oczekiwania sympatycznego cybopaty.
Czytaj również: Będzie niższy VAT na ebooki?
Wyobraźnia Laymana w kreacji świata po małej apokalipsie spowodowanej ptasią grypą jest naprawdę nieskrępowana, a przy tym scenarzysta nie podaje nam wszystkich szczegółów na tacy; informacje są oszczędnie dawkowane i tworzą fascynującą mozaikę, na którą składa się wiele popkulturowych motywów. Już w pierwszym tomie scenarzysta zasygnalizował, że intryga może mieć prawdziwie kosmiczny zasięg. Ale to nie fabularny rozmach decyduje o jakości serii, tylko właśnie jej poszczególne, momentami mocno zbijające z tropu elementy. Szczególnie bawi skłonność Laymana do wymyślania postaci obdarzonych wyjątkowymi, związanymi z kosztowaniem bądź przyrządzaniem pokarmów właściwościami. Powraca znana z pierwszego tomu niezwykła kulinarna publicystka i zarazem obiekt westchnień detektywa, saboskryberka Amelia Mintz, ale jest jeszcze Fatanyeros, czyli cybolokutor - smak tworzonych przez niego potraw wywołuje dosłowne wrażenie obcowania z literackim arcydziełem. Wszystkie te postacie mają swoje istotne miejsce w tworzonej przez Laymana wielopiętrowej intrydze, która powoduje u czytelnika rodzaj pozytywnego osłupienia. Scenarzysta doskonale wie, jak budować ciekawość odbiorcy (prologi, które śmiało mogą ubiegać się o miano kultowych). Czasem niespodziewanie pojawia się enigmatyczny kadr, który jest zaczynem kolejnego, tkwiącego jeszcze w zamysłach twórcy wątku. A czytelnik, odkładając na bok zakończoną lekturę, świadom jest przede wszystkim jednego, ważnego faktu - że ma apetyt na więcej.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat