„Chirurdzy”: sezon 11, odcinek 21 – recenzja
Shonda Rhimes po raz kolejny nie zawahała się uśmiercić ważnej dla serialu "Chirurdzy" ("Grey's Anatomy") postaci. Dostaliśmy więc jeszcze jeden niezapomniany i dramatyczny odcinek, który stanowi jeden z największych punktów zwrotnych produkcji. Mimo iż pożegnania bohaterów nigdy nie są łatwe, akurat ta decyzja wydaje się być kreatywnym strzałem w dziesiątkę, pozwalającym na poprowadzenie serialu w zupełnie nowym kierunku.
Shonda Rhimes po raz kolejny nie zawahała się uśmiercić ważnej dla serialu "Chirurdzy" ("Grey's Anatomy") postaci. Dostaliśmy więc jeszcze jeden niezapomniany i dramatyczny odcinek, który stanowi jeden z największych punktów zwrotnych produkcji. Mimo iż pożegnania bohaterów nigdy nie są łatwe, akurat ta decyzja wydaje się być kreatywnym strzałem w dziesiątkę, pozwalającym na poprowadzenie serialu w zupełnie nowym kierunku.
Śmierć Dereka nie była ani szokiem, ani niespodzianką, co nie oznacza, że pozbawiona była emocji. Uważni widzowie mogli się jednak tego odejścia spodziewać już od dłuższego czasu – zarówno ze względu na zakulisowe wypowiedzi Patricka Dempseya, jak i wszystko to, co w ostatnim czasie działo się z Derekiem na ekranie. Aktor już od dawna nie ukrywał, że nie ma ochoty dłużej grać w serialu, a sam Derek zniknął w tym sezonie z ekranów na kilka dobrych odcinków. Już wtedy można było przewidywać, że z Shepherdem pożegnamy się raczej szybciej niż wolniej. Z kolei w ostatnich dwóch epizodach "Grey's Anatomy" niemalże zapowiedzieli śmierć bohatera, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Przewijające się przez ostatni odcinek wspomnienia Meredith, jej ostatnia rozmowa z Derekiem – znaki, że Shepherd umrze, były coraz jaśniejsze. Jakby tego było mało, na zakończenie odcinka zaserwowano nam obraz świecącej syreny policyjnej przed domem Mer. Wtedy śmierć Shepherda była już wypisana drukowanymi literami, ale gdyby jeszcze ktoś nie był przekonany, stacja ABC wypuściła zwiastun zapowiadający "odcinek, którego nigdy nie zapomnimy". Podsumowując, trzeba zaznaczyć, że ta śmierć nie była szokująca, a wręcz spodziewana. Jedyne, co pozostawało zagadką, to sposób odejścia Dereka.
"Grey's Anatomy" są serialem, który od samego początku umiejętnie gra na emocjach widzów, prezentując najgorsze możliwe katastrofy, jakie mogą spotkać bohaterów. Również w tym przypadku Shonda Rhimes zaserwowała nam pełną emocji, choć lekko przesadzoną i wyolbrzymioną śmierć. Czy to dobrze, czy nie - kwestia osobistych odczuć każdego widza. Albo się to kupuje, albo nie. Tak naprawdę to była niesamowicie głupia śmierć. Rhimes pozwoliła odejść Derekowi w chwale bohatera, który uratował życie innym, ale jednocześnie sam zginął przez błąd medyczny lekarzy, którzy nieudolnie próbowali go ratować. Shonda chyba specjalnie uświadomiła widzom tę śmierć z wyprzedzeniem, żeby ostatecznie jeszcze bardziej móc manipulować emocjami widzów.
[video-browser playlist="687632" suggest=""]
Początkowo wydawało się, że Derek zginie razem z innymi na drodze, gdzie doszło do wypadku, jednak ratunek przybył na czas, a Derek pozostał wśród żywych. Po zderzeniu z ciężarówką po raz kolejny można było pomyśleć, że to już koniec, ale okazało się, że Derek nadal żył i wylądował w szpitalu, gdzie ostatecznie umarł przez błąd lekarzy. Wyglądało to tak, jakby Rhimes próbowała co chwilę dawać widzom resztki fałszywej nadziei. Patrząc całościowo na to, jak poradzono sobie z zakończeniem wątku Dereka, było to bardzo dobre pożegnanie. Zmarł jako bohater, w chwili wypadku miał właśnie odebrać telefon od Meredith, a dzięki przyczynie jego śmierci Shonda zwróciła uwagę na nieprzygotowanie szpitali niemających statusu centrum urazowego do leczenia ofiar ciężkich wypadków. Świetnym posunięciem było zestawienie jego odejścia ze wspomnieniami Mer dotyczącymi jej matki. Cały odcinek był emocjonalny i pełen napięcia, a Ellen Pompeo wyniosła wszystko na najwyższy poziom.
To właśnie reakcja Meredith jest najbardziej przejmującą częścią odcinka. Jej pełne gniewu i zgorzknienia zachowanie przypomina tylko o tym, jak głupi był powód śmierci Dereka. Bohaterka pokazała też swój rozwój i dojrzałość zarówno jako lekarz, jak i po prostu zwykły człowiek. Mer dokładnie wiedziała, co będzie musiała zrobić. Sceny, w których pozwala sobie na ujście emocji czy stara się zmotywować jedną z lekarek, żeby śmierć Dereka nie poszła na marne, są niezmiernie poruszające, tak samo jak ta ostatnia, w której główna bohaterka odłącza Dereka od maszyn. Gra aktorska Pompeo jak zawsze nie zawodzi.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na jak zwykle świetną w "Grey's Anatomy" muzykę, tym razem przepełnioną szczególnymi emocjami, zwłaszcza dla wiernych fanów. Piosenka Erin McCarley "Into the Fire", w rytm której umiera Derek, brzmi fenomenalnie. Ale i tak nic nie przebije utworu "Chasing Cars", tym razem w wykonaniu zespołu Sleeping at Last, który rozbrzmiewa na koniec odcinka. Użycie tej ikonicznej dla serialu piosenki razem z równie ikonicznym tytułem epizodu powoduje, że nawet gdybyśmy chcieli, to tego odcinka rzeczywiście nigdy nie zapomnimy.
Czytaj również: „Chirurdzy”: Szokujące odejście jednego z bohaterów!
Można się na decyzję Shondy wściekać, ale czy jest w tym jakiś sens? Patrick Dempsey nie mógł jaśniej dać znać, że nie chce dłużej grać w serialu. Wyprzedziła więc ona jego nieuniknione odejście w kolejnym sezonie, podejmując odważną decyzję, dzięki której serial może rozwinąć się teraz w całkowicie nieznanym kierunku.
Poznaj recenzenta
Stefan ŁojkoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat