Chirurdzy: sezon 15, odcinek 1 i 2 – recenzja
Chirurdzy wracają z kolejnym, piętnastym już sezonem. Z takim stażem nietrudno o nudę. Czy udało im się nie utonąć w morzu rutyny i przewidywalności?
Chirurdzy wracają z kolejnym, piętnastym już sezonem. Z takim stażem nietrudno o nudę. Czy udało im się nie utonąć w morzu rutyny i przewidywalności?
Grey's Anatomy powracają i nie ma co się oszukiwać - premierowe dwa odcinki są po prostu dobre. Nie ma tutaj żadnych poważniejszych zaskoczeń, ale co ważniejsze, nie ma też rozczarowań. Powrót do świata Chirurgów jest jak wizyta w domu rodzinnym po dłuższej nieobecności. Chce się sprawdzić, co szumi w starych kątach, co nowego i czy wszyscy mają się dobrze. I właśnie otwarcie sezonu jest taką wizytą. Podsumowuje dotychczasowe wątki, a także ustanawia nowe. Jest ironicznie, zabawnie, ze sporą dawką romansu, a co najważniejsze - historie pacjentów są ciekawe i stanowią doskonałe przypomnienie tego, czym właściwie dobry serial medyczny być powinien.
Warto zacząć od tego, że akcja nowego sezonu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości od finałowych wydarzeń. W dalszym ciągu słychać echo weselnych dzwonów, a bohaterowie leczą kaca po dość zakrapianej zabawie. Dr Wilson i dr Karev korzystają z uroków miesiąca miodowego, a dr Avery dochodzi do siebie po wrażeniach ze ślubu dr Kepner. Dr Grey natomiast odkrywa, że niewinny pocałunek dr. DeLuca obudził w niej głęboko uśpioną potrzebę by z kimś być. I tak oto serial żwawym krokiem wkracza w niuanse romansowe swoich bohaterów. I jest ich naprawdę dużo, więcej niż w standardowym odcinku serialu. Mam wrażenie, że twórcy już na samym początku chcą ustanowić ramy kto jest z kim i w jakim kontekście, by potem dowolnie bawić się na tym polu. Dzięki temu stworzył się miłosny trójkąt, bez którego nie mogłoby się przecież obyć. Tym razem jest to dr Altman, dr Owen i dr Shepherd, a wraz z nimi ciąża, rodzina zastępcza dla niemowlaka i uzależniona nastolatka pod opieką Amelii. Całość tworzy tak zagmatwane drzewo rodzinne, że powoli można stracić rozeznanie. A jeśli do tego dołoży się niedopowiedzenia pomiędzy dr Altman i dr. Owenem, a także ponowny rozkwit uczucia dr Shepherd, to dostajemy niezły, miłosny koktajl. Oby tylko twórcy nie za mocno nim nie zamieszali.
W sekcji romansowej warto też wspomnieć o podobno wybitnym guru ortopedii, czyli do Chirurgów dołączył nowy nabytek - dr Atticus Lincoln (Chris Carmack). Doktor, który sam prosi, by nazywano go (nieco obciachowo zresztą) dr Link, jest na pewno przystojny, choć jeszcze nie do końca wiadomo jak bardzo utalentowany. Rzecz w tym, że jego postać wprowadzono tak samo, jak kiedyś dr. Sloana - poprzez jego seksapil, a nie talent. I może ma to sens w kontekście całego sezonu, ale póki co był to najsłabszy moment premierowych odcinków. Takie seksualizowanie jego postaci przekroczyło pewne granice smaku i w tym momencie nie było to już nawet aż tak zabawne. Serial wielokrotnie wykorzystywał nawiązania do seksu jako element humorystyczny, w tym wypadku jednak nie zadziałało to tak sprawnie jak zazwyczaj.
Serial wrócił też do innej starej metody, czyli do wykorzystania motywu “wyścigu szczurów” jako urozmaicenia jednego z wątków serialu. Chodzi o dr Bailey, która przez swoja niedawny atak serca, potrzebuje odciążyć się z obowiązków. Tym samym otwiera stanowiska zastępcy szefa chirurgii i to właśnie o tę pozycję walczą lekarze w szpitalu. I to jest wisienka na torcie serialu. Przez dwa odcinki, poszczególni bohaterowie nagabują dr Bailey, przekonując ją dlaczego to właśnie oni powinni zdobyć to stanowisko. Słowne przepychanki, a zwłaszcza ich argumenty stanowią przyjemną rozrywkę, która wielokrotnie wzbudza śmiech. Ostatecznie, szefem (a nie jak planowano wcześniej zastępcą) zostaje dr Karev, który nadaje się do tego jak pięść do nosa. Dzieje się to raczej przypadkiem, bo dr Bailey wybiera w końcu karierę naukową by zrewolucjonizować przyszłość medycyny. A to za sprawą dr Wilson i jej pomysłu na zwalczanie raka. Ten wątek również stanowi ciekawe rozwiązanie i sprawia, że cały serial może nabrać bardzo interesującego kierunku. Do tej pory dr Wilson współpracowała z dr Grey, a obecna zmiana tak dobrze prosperującego tandemu z pewnością odbije się w przyszłych odcinkach. Sam wątek poprowadzony został z dużą dozą humoru, co dodatkowo podnosi jego wartość dla całego serialu.
Warto zaznaczyć, że premiera nowego sezonu dostarcza również dobrze skrojone wątki pacjentów. Oglądało się je z niekłamaną przyjemnością, a przez to że rozdzielono je na dwa odcinki, wystarczyło czasu, by faktycznie zaangażować się w ich historie. Nie były one czymś nadzwyczajnym czy aż tak rzadko spotykanym. Wręcz przeciwnie, z pozoru wyglądały na dość pospolite. Z drugiej jednak strony poświęcono czas, by poznać pacjentów i ich polubić. W efekcie, kulminacyjne momenty przyciągają uwagę widzów i utrzymują odpowiedni poziom emocji. Ogląda się to dobrze, a po zakończeniu odcinka, chce się nawet więcej. I to jest jeden z tych elementów serialu, który od kilku sezonów trzyma bardzo dobry poziom. Przypadki pacjentów są zarówno interesujące same w sobie, ale również stanowią niebanalne tło dla całego serialu. Pod tym względem naprawdę nie ma się do czego przyczepić. A jak nie ma, to tym bardziej trzeba chwalić.
Wydaje się, że dwa premierowe odcinki zapowiadają dobry sezon. Nic nie sugeruje, by miał zwolnić swoje tempo, tym bardziej, że “nowi” stażyści nabierają coraz więcej kolorytu i stają się integralną częścią serialu. Dzięki czemu grono stałej obsady się powiększa i serial, dzięki świeżej krwi, ponownie wydaje się być lekki i przyjemny. Może też przypaść do gustu różnorodność etniczna, religijna, kulturowa i orientacji seksualnej nowych stażystów. Jedyne co może tutaj niepokoić, to sposób, w jakim twórcy postanowią grać tą kartą. Czy pójdą w stronę przełamywania stereotypów związanych z poszczególnymi mniejszościami czy też pominą ten polityczny aspekt zróżnicowania społecznego serialu. Obecne nastroje społeczne, a zwłaszcza oczekiwania widzów sprawiają, że znalezienie złotego środka pomiędzy poprawnością polityczną a serialową fikcją staje się coraz trudniejsze. Póki co wszystko wygląda jednak dość dobrze.
Można uznać, że serial zaliczył dobre otwarcie sezonu. Przyjemnie jest wrócić do znajomego klimatu i postaci. W dobie seriali, które wyglądają dobrze, ale są kiepskie fabularnie, Chirurdzy radzą sobie bez zarzutu. Oby tak dalej.
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat