Chirurdzy, sezon 17, odcinek 12 i 13 – recenzja
Po bardzo ciężkim starcie Chirurdzy zaczynają dotykać istotnych wątków i rozwiązują niektóre z nich. Jasne, wciąż jest to na cienkiej granicy pomiędzy męczącym moralizatorstwem a wywołaniem refleksji. Jednak mam wrażenie, że jest ogólnie lepiej.
Po bardzo ciężkim starcie Chirurdzy zaczynają dotykać istotnych wątków i rozwiązują niektóre z nich. Jasne, wciąż jest to na cienkiej granicy pomiędzy męczącym moralizatorstwem a wywołaniem refleksji. Jednak mam wrażenie, że jest ogólnie lepiej.
Odcinek 12 w końcu porusza to, co Chirurdzy zwiastowali od dawna, czyli marsze z okazji Black Lives Matter. To, że rasizm dotyka mniejszości na różne sposoby, twórcy już pokazywali, choć z różnym skutkiem. Niektóre były zastanawiające – w dobry sposób – jak informacja, że osoby azjatyckiego pochodzenia częściej chorują na daną chorobę niż osoby białe, co może doprowadzić do za później prawidłowej diagnozy. Inne za bardzo umoralniały i widz przewracał oczami.
Tym razem jednak pokazano całe protesty z różnych perspektyw – nie tylko osób czarnoskórych, ale również przypadki białych osób, które wychowują dzieci mieszane rasowo i nie do końca rozumieją, co to oznacza. Choć te różnice i niuanse były o wiele większe. Począwszy od Richarda, który jest prawdziwym weteranem protestów, kończąc na jego żonie Catherine, która nie chce uczestniczyć w tym wszystkim, uważając, że takie konflikty można rozwiązać inaczej.
Najciekawsza była jednak postawa Avery’ego, coraz bardziej świadomego, że zmiany nie da się przeprowadzić z boku. Jasne, serial pokazuje tu wprost, jaka perspektywa jest najlepsza, ale nie kłuje to wcale w oczy. Chirurdzy od zawsze byli serialem mocno nowoczesnym i tolerancyjnym, więc nie powinno to nikogo dziwić. Jednocześnie, ukazanie zmian Avery’ego było na tyle ciekawe i dobrze przeprowadzone, że moralizatorstwo, tak często przeze mnie produkcji zarzucane, nie wystąpiło. Na pewno był to ważny odcinek z perspektywy amerykańskiej, dla nas – myślę, że najciekawsze przedstawienie perspektywy osób ciemnoskórych dotychczas. Ukazanie ważnych wydarzeń przez pryzmat jednostek ma swoje wady i zalety, jednak tym razem spisali się na medal.
Niestety, przy tym wszystkim wątek Cormacka trochę przygasł i dział się gdzieś na boku i tu, trochę „trąciło” moralizowaniem. Miałam wrażenie, że oglądam program edukacyjny „Jak rodzic ma postępować w przypadku, gdy jego dziecko chce pójść na protest”, jednak było to pewnie ważne. Szczerze powiedziawszy, Cormack chyba istnieje dla wątków, a nie wątki dla Cormacka. I ciągle przez to nie mogę wyczuć tej postaci.
Odcinek 13. przyniósł zaś w końcu przebudzenie się Meredith Grey, która po wielu rozmowach ze zmarłym mężem, dzięki obecności ukochanej córki, w końcu otworzyła oczy. W tym samym czasie Jo walczyła z Bailey o zmianę specjalizacji. Pojawia się również zaczątek konfliktu pomiędzy Nico a Levim.
Podejrzewam, że dla wielu fanów pary „MerDer” ten odcinek był istotny i łamiący serce. Niestety, mnie oni od dawna ani nie ziębili, ani nie grzali, więc ciężko mi wczuć się w emocje widzów. W sumie od kilku już odcinków czekałam aż Meredith się obudzi, a następne nudne i ciągnące się rozmowy filozoficzne drażniły. Mam nadzieję, że to już koniec, a wszyscy fani pary Meredith i Dereka mogli ostatecznie się pozachwycać ich ślubem na plaży. Jednak to nie było najgorsze. Bardzo źle oceniam całą scenę budzenia się Meredith. I nie chodzi nawet o aktorkę grającą Zolę, która pokazała emocje swojej bohaterki poprawnie. Była to scena już zbyt ckliwa na ten serial i postać Meredith.
Nie mam również zbyt dobrej opinii o ciągnącym się wątku ze specjalizacją Jo. Choć sceny z Bailey zawsze są bardzo zabawne i to trochę podnosiło cały poziom, to jest to następny wątek według mnie za bardzo rozwleczony.
Ciekawe zaś – i dające nadzieję na rozkręcenie się – były zachowania Levi’a, który zawsze był uznawany za tego „bardziej pragnącego”, ciągle odrzucanego przez Nico. Mogłabym oczywiście ponarzekać, że nagła przemiana Nico jest trochę zbyt… nagła? Ale ogólnie podoba mi się pomysł z odwróceniem ról. Jestem ciekawa, jak to wpłynie na dynamikę tej pary.
Chirurdzy czują na plecach dech końcówki sezonu. W końcu jest tylko siedemnaście odcinków w tej serii, a trudno zakończyć wątki wszystkich bohaterów w czterech odcinkach. Jestem ciekawa, co się stanie dalej, bo chyba w końcu ten pociąg ruszył pełną parą – szkoda tylko, że na końcówce, gdy wymęczył już wszystkich pasażerów.
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat